- Albo dyrekcja spełni nasze żądania, albo musi się liczyć z tym, że wkrótce część załogi trafi na zwolnienia lekarskie – mówią pielęgniarki.
<!** Image 2 align=right alt="Image 107824" sub="Pielęgniarki ze Świecia żadają 800 złotych podwyżki i poprawy warunków pracy Fot. Marek Wojciekiewicz">Po poniedziałkowym strajku ostrzegawczym, pielęgniarki rozpoczęły wczoraj w południe bezterminowy strajk głodowy. Domagają się 800 złotych podwyżki i poprawy warunków pracy. Protest odbywa się na zasadzie „głodujemy, ale pracujemy”. W sali konferencyjnej szpitala psychiatrycznego rozłożono materace. Po zakończeniu dyżuru, kobiety śpią na nich przed ponownym pójściem do pracy. Do głodówki przyłączyło się 50 pielęgniarek, które przyjmują tylko płyny. - Nie wszystkie koleżanki mogły przyłączyć się czynnie do protestu ze względów rodzinnych. Mamy jednak ich pełne poparcie. Co więcej, wiele z nich zadeklarowało, że nie będą spożywać posiłków podczas pracy – zapewnia Elżbieta Młocicka, jedna z pielęgniarek uczestniczących w głodówce.
Elżbieta Mrozińska, wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w świeckiej lecznicy, podkreśla, że nie jest to tylko protest związkowy, ale całego środowiska.
- Na ręce dyrektora złożyłyśmy pismo, w którym koleżanki, które nie są członkiniami naszego związku, upoważniają nas do prowadzenia rozmów także w ich imieniu – mówi Elżbieta Mrozińska.
<!** reklama>Przewodnicząca związku, Gabriela Chmiel, przyznaje, że żądanie 800 złotych podwyżki jest kwotą do negocjacji, a nie bezwarunkowym żądaniem.
- Jednak po fiasku wcześniejszych rozmów i poniedziałkowego protestu, nie przewidujemy zbyt dużych odstępstw od tej sumy – zaznacza.
Teresa Wojczuk w tym roku skończy 40 lat pracy. Zarabia 1600 złotych netto. Ona również przyłączyła się wczoraj do głodówki.
- Pracuję na oddziale, gdzie jest 37 pacjentów i tylko dwie pielęgniarki - mówi. - To ludzie cierpiący na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne. Niektórzy pacjenci są bardzo agresywni. Zdarzają się przypadki pobić pielęgniarek. Jedyne, co możemy zrobić, to wezwać policję lub straż miejską. Co mają zrobić dwie kobiety z agresywnym pacjentem, którzy waży ponad 100 kg? Nie dość, że zarabiamy marne grosze, to jeszcze nie zapewnia się nam odpowiednich warunków pracy – stwierdza Teresa Wojczuk.
Zwiększenie liczby osób zatrudnionych na oddziałach, to kolejne, oprócz płacowych, postulaty protestujących.
- Za dwa, trzy dni będziemy tak wycieńczone głodówką, że pójdziemy masowo na zwolnienia lekarskie. Ciekawe, jak poradzi sobie dyrektor bez kilkudziesięciu pielęgniarek – zastanawiają się protestujące.
Dyrektor Waldemar Szczepański nie chce się wdawać w tego rodzaju spekulacje. Podobnie, jak nie ujawnia szczegółów rozmów, które – jak się dowiedzieliśmy – prowadził wczoraj w Urzędzie Marszałkowskim w Toruniu, organie założycielskim szpitala.
- Na pewno nie pojawię się dziś czy jutro u pielęgniarek z workiem pieniędzy, bo ich nie ma – mówi.
Dyrektor przyznaje, że zastanawia się nad sposobami wyjścia z obecnej sytuacji. Jakie sposoby bierze pod uwagę, też jednak nie chce zdradzić.