Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Baza nie jest najważniejsza, choć miło trenować w komfortowych warunkach

Kazimierz Fiut
Przystań Zawiszy prezentuje się okazale
Przystań Zawiszy prezentuje się okazale nadesłane
Czy baza, jaką dysponują bydgoskie kluby wioślarskie i kajakarskie, ma wpływ na wybór dzieci i młodzieży oraz ich rodziców, gdzie rozpocząć przygodę ze sportem?

Bydgoscy wodniacy, czyli kajakarze i wioślarze, od lat należą do najlepszych w kraju. Zawisza dominuje w kajakach, LOTTO-Bydgostia w wiosłach. Widoczni są też reprezentanci Astorii, UKS Kopernik, Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego i Bydgoskiego Klubu Wioślarek. Każdy z tych klubów dysponuje inną bazą. LOTTO-Bydgostia od 2 lat zaprasza przyszłych adeptów wiosłowania do, jak to zachwalają medaliści olimpijscy, trenerzy czy działacze, najlepszej przystani w Europie.

- Aktualnie trenuje u nas blisko 200 zawodniczek i zawodników. Do tego dochodzą mastersi, amatorzy i osoby z niepełnosprawnościami - wylicza Waldemar Nowakowski, trener i wiceprezes ds. sportowych LOTTO-Bydgostii. Czy nowa przystań przełożyła się na większe zainteresowanie ze strony młodzieży? Raczej nie. Nadal musimy aktywnie działać w ich pozyskiwaniu poprzez wizyty w szkołach. Zapraszamy też na zajęcia otwarte do klubu. W tym przypadku przychodzą do nas z rodzicami, którzy już bardziej spoglądają na warunki i wyposażenie, jakim dysponuje klub. Dla nich jest to bardzo ważne.

A LOTTO-Bydgostia może pochwalić się nowoczesnymi salami treningowymi, funkcjonalnymi hangarami i zmodernizowanym nabrzeżem z pływającymi pomostami. Wioślarze mają zapewniony dostęp do sprzętu wioślarskiego - łodzi, jak również możliwość korzystania z urządzeń klubowych - siłowni, sali ergometrów, basenu wioślarskiego.

- Jesteśmy dumni z przystani, lecz do hangaru chętnie zakupilibyśmy kilka nowych łodzi. Ostatni raz wzbogaciliśmy się o nie przed kilkoma laty – dodaje Nowakowski.

Skromniej lecz rodzinniej

Sąsiadem „za płotu” LOTTO-Bydgostii jest najstarszy wioślarski klub w naszym mieście -Bydgoskie Towarzystwo Wioślarskie.

- Cieszymy się, że nasz sąsiad dysponuje tak wspaniałą bazą, choć trochę też spoglądamy na nią z zazdrością. Każdy chciałby dysponować tak komfortowymi warunkami do treningu – mówi Tomasz Ormiński, wiceprezes ds. sportowych BTW. – Choć mamy je znacznie skromniejsze, to nie narzekamy i staramy się dorównać do najlepszych. Czwarte miejsce w kraju to dobra wizytówka. Jak zachęcamy młodzież, aby wybrała nasz klub i rozpoczęła przygodę z wiosłami? Podobnie jak w Bydgostii, współpracujemy ze szkołami, zapraszamy na zajęcia otwarte. Braki bazowe rekompensujemy rodzinną atmosferą. Mniejszy klub i mniejsza liczba zawodników, bo aktualnie trenuje około 70 osób, powodują, że wszyscy się znamy i często spotykamy się poza zajęciami. Na więcej nie możemy sobie pozwolić, chyba, że udałoby się naszą przystań nieco rozbudować. Czynimy ku temu starania. Brakuje nam przede wszystkim profesjonalnej siłowni, miejsc na łodzie i samych łodzi.

Choć w szałasie, pomysłów nie brakuje

W jeszcze trudniejszych warunkach trenują zawodniczki Bydgoskiego Klub Wioślarek, młodszej siostry BTW, które mają do dyspozycji skromny szałas.

- Prowadzimy działania, aby nasz szałas został wpisany do rejestru zabytków. Czynimy też starania by rozbudować przystań. Co do szkolenia młodzieży, to podjęłyśmy współpracę z Technikum Menedżerskim. Udało nam się zakupić trzu łodzie ze środków własnych, które w części pochodzą ze składek zawodniczek i wsparcia rodziców. Zdecydowałyśmy się też na powołanie kobiecej sekcji amatorek i Masters, czyli zawodniczek, które do tej pory nie miały żadnej styczności z wioślarstwem lub po latach wróciły do dyscypliny. Ten pomysł okazał się „strzałem w dziesiątkę”. Mamy już 14 pań z powodzeniem startujących w wioślarskiej lidze amatorów rozgrywanej w Bydgoszczy i Warszawie, czy mistrzostwach Polski. Pomaga nam firma Lactima oraz panowie z Zawisza Rowing Masters – wyliczała podczas jubileuszowej gali z okazji 95-lecia istnienia klubu jej prezes Agata Chrustowska.

Nie jest źle, może być lepiej

UKS Kopernik też ma do dyspozycji zabytkowy przedwojenny szałas oraz wybudowany przed kilkunastu laty budynek, w którym kajakarki i kajakarze mogą szlifować formę na ergometrach i w siłowni.

- Mamy też trzeci obiekt: przystań Pałacu Młodzieży oraz boisko - dodaje Wiesław Rakowski, wieloletni trener UKS Kopernik. - A zatem jeżeli chodzi o bazę, to nie jest źle, choć zawsze może być lepiej. W szałasie trenują najmłodsi, a w pozostałych budynkach starsze grupy wiekowe.

Rakowski również potwierdza, że baza nie jest dla młodzieży najważniejsza.

- Kajaki czy wiosła to dyscypliny niszowe, choć w naszym mieście mające duże znaczenie, mogące się pochwalić licznymi medalami mistrzostw Europy, świata czy olimpijskimi - zauważa. - W grupie 120 trenujących sportowców niewielu z nich samodzielnie zgłosiło się do klubu, by pływać w kajaku. Większość wywodzi się ze szkolnych naborów, bądź zostali przyprowadzeni na przystań przez rodzica, który przed laty trenował w naszym klubie.

Efektownie lecz ciasno

Nową, efektowną przystanią na Wyspie Młyńskiej, dysponują też kajakarze i wioślarze Zawiszy.

- Wygląda efektownie, lecz dla nas jest za ciasno - ocenia Tomasz Paluszczak, trener-koordynator sekcji kajakowej. - Połączenie części biznesowej, czyli hotelu, restauracji i mariny dla sprzętu turystycznego z działalnością dwóch wyczynowych sekcji wodnych powoduje, że nasz hangar na kajaki i łodzie jest zarazem miejscem na zajęcia na ergometrach. Musimy się mocno nagimnastykować, by ustalić harmonogram treningów mając jeszcze do dyspozycji jedną siłownię i jedną salę. Przy 150 kajakarzach i 60 wioślarzach najtrudniej jest w okresie jesienno-zimowym. Być może w niedalekiej przyszłości nasza baza się powiększy. Prowadzimy rozmowy, by przy SP 47, z którą ściśle współpracujemy, powstał obiekt wielofunkcyjny z salą na ergometry, siłownią itp.

Przy basenie, bez basenu

Podobny układ do Zawiszy mają kajakarze Astorii, którzy swoją bazę mają przy nowo wybudowanym kompleksie z basenem olimpijskim przy Królowej Jadwigi.

- Pomost do zejścia na wodę, obszerne hangary, siłownia, zaplecze sanitarne oraz biurowe - tym dysponują kajakarze – wylicza Dariusz Białkowski, kierownik kompleksu Astoria, dwukrotny brązowy medalista olimpijski. – Zajęcia ogólnorozwojowe są natomiast prowadzone w salach gimnastycznych okolicznych szkół, z którymi klub ściśle współpracuje. Na nich też opiera nabór do sekcji. Niestety, z basenu mogą korzystać jedynie odpłatnie. To ze względu na jego duże obłożenie przez sekcję pływacką i umowę ze związkiem pływackim, a także na koszty utrzymania obiektu.

Z powyższych wypowiedzi wynika, że obiekty i warunki do treningu nie za bardzo przekładają się na zainteresowanie dzieci i młodzieży uprawianiem sportów wodnych. Bardziej zależy na tym rodzicom. Najważniejsza jest współpraca ze szkołami, tworzenie klas sportowych, zaangażowanie i umiejętność szkoleniowców i instruktorów do przekonywania, by wybrali właśnie ich dyscyplinę. A jak widać po wynikach i liczbie trenujących, radzą sobie z tym całkiem nieźle.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Baza nie jest najważniejsza, choć miło trenować w komfortowych warunkach - Gazeta Pomorska