„Zwracam się do redakcji „Expressu Bydgoskiego” z dramatycznym apelem o pomoc psu w Koronowie przy ul. Bocznej. (...) Całe swe życie nie zaznał nic dobrego, ale pozostał jako spadek dla następnego pokolenia właścicieli, którzy tam zamieszkiwali do niedawna. Pies jest na łasce losu, bez jedzenia i picia. Nie dość, że całe życie spędza na wysypisku śmieci, bo tak wygląda podwórko bez budy, to jeszcze został porzucony gorzej niż śmieć. A jest to stary, schorowany pies w wieku 11-12 lat i teraz na starość dostał taką zapłatę za pilnowanie obejścia” - napisała do nas Beata Sienicka z ulicy Bocznej w Koronowie.
[break]
Zimy może nie przetrzymać
To wąska, malownicza uliczka w starej części Koronowa. W parterowym domu mieszka pani Beata, a obok znajduje się budynek, w którym obecnie nikogo nie ma. Tylko w opuszczonej szopce wegetuje Nestor, dość duży pies o brązowej maści. Podwórko jest usłane śmieciami i psimi odchodami. Nestor nie reaguje na wołanie.
- Jest głuchy - mówi pani Beata, która do garnka ustawionego przy sąsiedzkim płocie wrzuca kawałek mięsa. Nestor leniwie wychodzi z szopy, ale wyraźnie boi się obcych.
Nasza rozmówczyni w miarę możliwości dokarmia zwierzę, ale ma już dwa psy (w tym jednego ze schroniska) i nie jest w stanie robić tego regularnie. - Pies powinien znaleźć miejsce w schronisku, bo kolejnej zimy nie przetrzyma - uważa pani Beata.
Zdzisław Lustig z bydgoskiego oddziału OTOZ Animals poradził, byśmy zwrócili się do urzędu miejskiego w Koronowie. To bowiem w gestii gminy jest zajmowanie się porzuconymi zwierzętami. W Miejskim Centrum Zarządzania Kryzysowego w Koronowie usłyszeliśmy zapewnienie, że pracownik centrum skontaktuje się z właścicielami psa.
Interwencja otworzy oczy?
Rozmawialiśmy też z osobą, która do niedawna mieszkała w sąsiedztwie pani Beaty. Nie chciała, żebyśmy ją cytowali pod nazwiskiem, jednak zapewniła, że Nestorowi nie dzieje się krzywda. Osoba ta codziennie go dokarmia, a pies nie ma złych warunków bytowych. Śmieci na posesji, owszem, są, ale zwierzę ma dach nad głową i własne legowisko ze starego tapczanu. Zdaniem naszej rozmówczyni, niewykluczone, że zwierzę w końcu trafi do schroniska, chociaż musiałby o tym zdecydować właściciel, mieszkający gdzie indziej.
Interwencja „Expressu” spowodowała, że losem sędziwego psa zainteresowało się spore grono osób, które wiedzą, co w takiej sytuacji robić.