W opinii wielu kierowców, ograniczenia prędkości na fragmentach niektórych bydgoskich ulic nie mają żadnego sensu.
Zarówno ich stan, jak i szerokość pozwalają bowiem jechać bezpiecznie szybciej niż tylko ustawowe 50 kilometrów na godzinę.
- Fragment Fordońskiej, Jana Pawła II, Grunwaldzka i wiele innych. Tutaj można spokojnie jechać nawet 80 na godzinę, ale co rusz stoją znaki ograniczające prędkość - uważa pan Ryszard, bydgoski taksówkarz. - W miarę dobrze funkcjonuje Kamienna, ale ulic, gdzie ograniczenia tylko spowalniają ruch, jest naprawdę dużo.
<!** Image 2 align=none alt="Image 160259" sub="Ulicą Nowotoruńską, prowadząca w kierunku Torunia, można jechać maksymalnie 30 kilometrów na godzinę. - To absurd - twierdzą kierowcy Fot. Tymon Markowski">
- W celu podniesienia dopuszczalnej prędkości w obszarze zabudowanym, należy przeprowadzić szczegółową analizę bezpieczeństwa ruchu, uwzględniającą
w szczególności wypadki drogowe
z udziałem pieszych, otoczenie drogi, odległości między skrzyżowaniami, natężenie ruchu poprzecznego pojazdów i pieszych, szerokość jezdni i liczbę pasów ruchu, natężenie ruchu pojazdów powolnych - tłumaczy Krzysztof Kosiedowski z biura prasowego Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - Dopuszczalną prędkość w obszarze zabudowanym można podnieść do 70, maksymalnie 80 km/h na odcinkach pomiędzy skrzyżowaniami, na których nie występuje ruch pieszy.
To i tak dobrze, bo poza miastem podnosić prędkości ponad dopuszczalne przepisami nie można, bez względu na stan drogi. - Poza obszarem zabudowanym możemy jedynie zmniejszać prędkość. Wynika to wprost z ustawy o ruchu drogowym - przyznaje Roman Stanisławski, naczelnik Wydziału Dróg Zarządu Dróg Wojewódzkich.
- Zanim zażądamy podniesienia prędkości, zastanówmy się, dlaczego została ograniczona? Zwykle z uwagi na ostre zakręty, drzewa na poboczu, stan nawierzchni. Dopiero gdy nie będzie istnieć przyczyna ograniczenia, drzewa zostaną wycięte, droga wyprofilowana, powstanie nowa nawierzchnia istnieje możliwość zdjęcia ograniczenia. Każdorazowo po takiej inwestycji analizowane jest bezpieczeństwo ruchu w takim miejscu i zostaje podjęta decyzja - twierdzi Tomasz Okoński z bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Ta nie zawsze musi być korzystna dla kierowców. Nieopodal Prądocina droga daje możliwość szybkiej jazdy, jednak mieszkańcy chcieli ograniczenia prędkości. Gdy to nie poskutkowało, poprosili o fotoradar, a w końcu o sygnalizację świetlną, by kierowcy respektowali ograniczenie prędkości do 50 km/h.
<!** reklama>
Bydgoscy drogowcy podkreślają jednak, że jeśli to możliwe, to uwzględniają uwagi i życzenia kierowców. - W ostatnich latach dopuszczalna prędkość ruchu została podniesiona na fragmentach ul. Fordońskiej, dzięki odseparowaniu pieszych od pojazdów. Obecnie, jeżeli pod względem parametrów technicznych ulica spełnia warunki dla podniesienia prędkości, a nie są zapewnione odpowiednie warunki bezpieczeństwa pieszych, ZDMiKP nie decyduje się na podniesienie dopuszczalnej prędkości ruchu
- mówi Krzysztof Kosiedowski.