https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ćwierć wieku zamętu w Dąbiu

szym
Problem powstał przed ponad pół rokiem, gdy mieszkańcy Nowego Dąbia masowo wykupywali od gminy mieszkania za ułamek wartości.

Problem powstał przed ponad pół rokiem, gdy mieszkańcy Nowego Dąbia masowo wykupywali od gminy mieszkania za ułamek wartości.

Takie praktyki miały odciążyć samorząd z administrowania zasobami mieszkaniowych. Radna Aleksandra Zielińska na jednej z sesji poruszyła problem, jaki mają ze sprzedażą mieszkań i ziemi mieszkańcy Nowego Dąbia. Zauważyła, że istnieją dwie nazwy i może to wywołać bałagan w dokumentach. W rezultacie potencjalni inwestorzy mogą unikać jakichkolwiek przedsięwzięć w tej wsi. Na znaku przy wjeździe do miejscowości widnieje nazwa Nowe Dąbie, ale w księgach wieczystych ta sama wieś nazywa się „Dąbie Nowe”. Mieszkańcy bali się, że nieoczekiwana zmiana nazwy utrudni im wykup mieszkań albo sprzedaż ziemi.

Sytuację na sesji w ubiegłą środę wyjaśniał burmistrz Jacek Kaczmarek. Okazało się, że tajemnicza zmiana to tylko językowa moda lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia sprawiła problem z nazewnictwem.

Przy okazji załatwiania np. przepisywania mieszkania na nowego właściciela notariusz będzie zmieniał w dokumentach nazwę miejscowości.

- W latach 80. była tendencja, żeby w nazwie miejscowości przymiotnik był przed rzeczownikiem. Dlatego teraz wieś nosi nazwę Nowe Dąbie.

Po uzgodnieniach z panią notariusz ustaliliśmy, że nazwa wsi będzie zmieniana w dokumentach każdemu, kto będzie załatwiał sprawę np. własności lokalu u notariusza - mówi Jacek Kaczmarek, burmistrz Łabiszyna.

Jak się okazało, podobny problem ma znajdująca się w powiecie bydgoskim wieś Nowe Smolno.(szym)

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski