Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura o bydgoski przemysł i drony dla wojska. MON broni się, jak może

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Co z dronami z bydgoskich WZL? Kupiono tureckie, bo w Polsce takich nie ma. Tymczasem MON szuka następnych bezpilotowych maszyn.
Co z dronami z bydgoskich WZL? Kupiono tureckie, bo w Polsce takich nie ma. Tymczasem MON szuka następnych bezpilotowych maszyn. Dariusz Bloch
Dalszy ciąg awantury o drony, które dla wojska miały produkować Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2. Resort obrony oficjalnie twierdzi, że w Polsce nikt nie produkuje odpowiednich maszyn, dlatego kupiono drony z Turcji. Tymczasem szykuje się kolejny zakup bezpilotowców - też niepolskich.

Zobacz wideo: CIECH otworzył w Bydgoszczy centrum usług wspólnych

O dziwnej i dla wielu osób niezrozumiałej decyzji zakupu tureckich dronów bojowych - bez przetargu - już pisaliśmy. W Wojskowych Zakładach Lotniczych w Bydgoszczy trwają prace nad rodzimą konstrukcją bezzałogowego samolotu dla armii. Prace miały być szansą dla WZL nr 2.

W listopadzie 2016 roku w Bydgoszczy w WZL nr 2 pojawił się ówczesny wiceminister obrony narodowej z informacją o powstaniu Centrum Kompetencyjnego Systemów Bezzałogowych Statków Powietrznych dla armii. To element programu "Orlik". Obok WZL w skład centrum wchodzą do dziś Polska Grupa Zbrojeniowa oraz zakłady PIT-Radwar.

Ostatnie wieści o bydgoskiej konstrukcji sięgają grudnia grudnia 2018 roku. Ma mieć 3 metry długości, rozpiętość skrzydeł prawie 5,5 metra.

Co więcej, w 2018 roku Inspektorat Uzbrojenia MON i konsorcjum z udziałem WZL 2 podpisały umowę na dostawę dwunastu maszyn o wartości prawie 800 mln zł. Osiem zestawów miało być dostarczonych w latach 2021-2023. Cztery kolejne - od roku 2023 do 2026. Nie ma ani jednej maszyny.

Resort obrony kupił tureckie bezzałogowce. Sprawdziły się w na wojnach na wschodzie Europy, były też wykorzystywane z sukcesem w konfliktach na Bliskim Wschodzie, w Libii, Syrii czy w walkach o Górski Karabach. Pierwszy trafi do polskiej armii już w 2022 r.

Decyzja resortu jest szeroko krytykowana

- MON bez procedur przetargowych kupił bojowe bezzałogowce w Turcji. To poważny błąd uderzający wprost w polski przemysł obronny, który powinien takie zdolności produkcyjne samodzielnie wypracowywać. To niestety także jest uderzenie w Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 i Belmę w Bydgoszczy, które przygotowywały się już do produkcji bezzałogowców od kilku lat. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego wspiera się przemysł turecki, lekceważąc polską myśl techniczną, zawarte umowy i tworzone zdolności produkcyjne. Obecny rząd ma całą gębę frazesów o rozwijaniu polskiego przemysłu obronnego, a kiedy nastaje czas decyzji, okazuje się, że to kolejne kłamstwo - ocenia Janusz Zemke, były wiceminister obrony.

Interpelacja posła Szopińskiego

Bydgoski poseł Lewicy Jan Szopiński wprost pyta resort obrony o powody zakupu tureckich maszyn. "Przedstawiciele polskiego przemysłu zbrojeniowego z dużym zaskoczeniem przyjęli informację o nagłym zakupie przez MON dronów bojowych w Turcji. Wątpliwości budzą zarówno uwarunkowania polityczne, jak też techniczne i ekonomiczne tego zakupu. Turcja aktualnie prowadzi politykę nastawioną na konflikt z NATO, a w szczególności z głównym partnerem Polski w NATO, czyli Stanami Zjednoczonymi" - zwraca uwagę Szopiński.

Poseł pyta m.in., jakie jest zaawansowanie produkcji dronów obserwacyjnych i obserwacyjno-bojowych na zlecenie MON w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 2 SA w Bydgoszczy, przy udziale Bydgoskich Zakładów Elektromechanicznych Belma? Ile dronów wyprodukowano, ile weszło do użytku w polskim wojsku, ile zostało wyeksportowanych, jakie są plany produkcyjne tych dronów na najbliższe lata? Czy systemy użycia bojowego tureckich dronów będą kompatybilne z amerykańskimi systemami obronnymi Patriot oraz innymi polskimi systemami obrony powietrznej, na przykład w ramach programu WISŁA? Czy WZL będą serwisować tureckie maszyny?

Polska takich nie produkuje

Zapytaliśmy MON o polskie drony i zakup tureckich.

Wydział prasowy prasowy wyjaśnia: - Resort obrony w pierwszej kolejności chce kupować uzbrojenie i sprzęt od polskich firm zbrojeniowych, jednak obecnie polskie firmy nie produkują bezpilotowców o takiej klasie. Pragniemy również podkreślić, że resort obrony narodowej dokonując wyboru wykonawcy, zawsze kieruje się przede wszystkim zapewnieniem realizacji zadania w wymaganym terminie, ale również utrzymaniem i ustanawianiem krajowego potencjału przemysłowego zgodnie z przeprowadzanymi ocenami występowania podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa.

Jak informuje MON, umowa stanowi realizację zadania wynikającego z pilnych potrzeb operacyjnych Sił Zbrojnych RP. W ramach kontraktu zapewniona zostanie 24-miesięczna gwarancja, pakiet szkoleniowy i logistyczny, a także transfer technologii zapewniający możliwość serwisowania i naprawy m.in. silników, naziemnych stacji kontroli oraz kamer.

To nie koniec z kupowaniem dronów

Wygląda na to, że MON nie przestał na umowie z Turcją. Inspektorat Uzbrojenia zapowiedział rozpoczęcie konsultacji rynkowych, żeby poinformować przyszłych dostawców o planach i wymaganiach MON dotyczących - jak czytamy w ogłoszeniu - "bezzałogowych systemów taktycznych krótkiego zasięgu oraz klasy mini wraz z integracją z systemem kierowania ogniem Wojsk Rakietowych i Artylerii”.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera