Urwane lusterka, zarysowana karoseria, rozwiercone zamki. Bydgoscy chuligani wyżywają się na samochodach. A parkingów strzeżonych jak na lekarstwo.
<!** Image 2 align=none alt="Image 165216" >
- Moja żona parkuje seicento przy ulicy Kasztanowej. Niedawno ktoś uszkodził w nim wszystkie zamki. Wyglądało to tak, jakby zostały rozwiercone śrubokrętem. Chodziło tylko o dewastację, bo z auta nic nie zginęło. A wymiana zamków kosztowała kilkaset złotych - narzeka pan Paweł z osiedla Leśnego.
<!** reklama>
Na ul. Orlej niedawno podpalono samochód. W ostatnią noc ubiegłego roku dwóch młodych mężczyzn urządziło sobie chuligański rajd na ulicy Skarżyńskiego w Fordonie. Efekt? Pourywane wszystkie lusterka w czterech samochodach. Wcześniej przy ulicy Twardzickiego nieznany sprawca oblał farbą zaparkowany samochód. - Niedawno jakiś dowcipniś przebiegł się po moim aucie, zaparkowanym przy Żółkiewskiego. Zacząłem rozglądać się za jakimś parkingiem strzeżonym - mówi pan Tomasz ze Śródmieścia.
Takich miejsc jednak boleśnie brakuje. Szacunki mówią, że w całym mieście może być około 100 parkingów strzeżonych. Przeciętnie pojemność takiego obiektu wynosi 100 samochodów osobowych. Oznacza to, że spokojnych o swoje auta może być około 10 tysięcy bydgoszczan. Tymczasem według wydziału uprawnień komunikacyjnych obecnie w mieście jest zarejestrowanych około 225 tysięcy pojazdów.
- W 2005 roku było ich 175 tysięcy. Od tego czasu w ciągu roku przybywa w Bydgoszczy średnio 10 tysięcy pojazdów. A miasto nie jest z gumy - podkreśla Waldemar Winter, zastępca dyrektora Wydziału Uprawnień Komunikacyjnych Urzędu Miasta Bydgoszczy.
Niewiele też przybywa miejsc postojowych. Najszybciej może powstać parking na 400 stanowisk przy ul. Pod Blankami. Prywatny inwestor wykupił działkę od miasta. - Czekamy na jego wniosek o pozwolenie na budowę. Prace powinny ruszyć w pierwszym półroczu - mówi Stefan Markowski, zastępca prezydenta Bydgoszczy.
Coraz większa ciasnota na ulicach sprawia, że auta są narażone na ataki wandali, ale również na przypadkowe uszkodzenia. - W ubiegłym roku najwięcej celowych dewastacji samochodów zanotowano na terenie działania komisariatów Śródmieście i Szwederowo. Liczba przypadkowych zarysowań karoserii czy urwanych lusterek idzie w tysiące - mówi nadkom. Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.