Ci, którzy zdecydowali się wziąć udział w tym rajdzie, mówią krótko: łatwo nie było. Tym większą mają satysfakcję, że udało im się dojechać do mety. Transgothica to wyzwanie dla wytrawnych kierowców.
To był pierwszy w Polsce tak długi i tak ekstremalny rajd. W niedzielne popołudnie 13 września ruszył z Torunia. Nie wszyscy zawodnicy dokładnie zdawali sobie sprawę z tego, co ich czeka. Chcieli po prostu cało i zdrowo dojechać do mety w Bytowie, a przy okazji przeżyć wielką przygodę. Terenówkami, quadami i motocyklami pokonywali po ok. 200 kilometrów dziennie. I nie jechali po równych, asfaltowych drogach, tylko trasą, która od kierowcy wymaga niezwykłych umiejętności.
<!** reklama>Jacek Bujański należał do grona tych najbardziej doświadczonych zawodników. Startował na quadzie Yamahy. Dla niego rajd skończył się na piątym etapie.
- Miał wypadek i złamał nogę, na szczęście, szybko został przetransportowany helikopterem. Jest już u siebie, w Warszawie - mówi Arek Kwiecień, rzecznik prasowy rajdu. - To był jedyny wypadek na trasie Transgothiki 2009. Nie znaczy to, że lekarze nie mieli zajęcia - najczęściej przepłukiwali oczy zawodnikom, którym doskwierał kurz.
Sporo problemów sprawiała uczestnikom także woda. Podczas etapu w okolicach Koronowa Piotr „Pitbull” Karpiuk jadąc przez staw, niemal całkowicie zamoczył swój samochód. Z opresji wybawili go Rafał Płuciennik i Maurycy Wolny, użyczając swojej wyciągarki. Auto „Pitbulla” wyjechało na brzeg i jak gdyby nigdy nic ruszyło dalej. O tym, że w tym sporcie zasada fair play jest powszechna, mogli się jeszcze tego samego dnia przekonać Płuciennik i Wolny. Ich jeep zawisł na półmetrowym pieńku, a z pomocą przyszedł im& „Pitbull”.
Inaczej z wodą radzili sobie właściciele quadów. Pojazdy te bez obciążenia nie toną. Zawodnicy skwapliwie to wykorzystywali. Przez wodę przechodzili z liną wyciągarki, a pojazd przeciągali na drugi brzeg.
Walka o zwycięstwo toczyła się do samego końca.
- Na przedostatnim etapie liderom w klasie Trophy, Robertowi Kuflowi i Dominikowi Samosiukowi, półtoragodzinna przewaga zmalała do zaledwie 20 minut - dodaje Arek Kwiecień. - Wszystko z powodu awarii drążka kierowniczego. Na ostatnim etapie wystartowali przed nimi sklasyfikowani wcześniej na drugim miejscu Marek Schwarz i Wojciech Kałamaga. Kufel przez całą trasę musiał gonić rywali. Udała mu się ta sztuka. Zdołał nawet powiększyć swoją przewagę i wygrał.
W klasie cross-country pewnie zwyciężyli Hubert i Adam Odojewscy.
Zobacz galerię: Asfalt? To dla mięczaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"