Kiedyś na posiedzenie Rady Gminy wysłał w zastępstwie swojego nastoletniego syna. Innym razem miał przekonać obcego sobie człowieka, aby przepisał mu znaczną część majątku. Ale nie tylko dlatego wojewoda Józef Ramlau wzbudza kontrowersje.
<!** Image 2 align=right alt="Image 18322" >Józef Ramlau jeszcze kilka tygodni temu był bezrobotny. Dziś jest najwyższym państwowym urzędnikiem w Kujawsko- -Pomorskiem. W Dobrzejewicach, w gminie Obrowo, gdzie mieszka, wielu już dawno przepowiadało mu wielką karierę polityczną. Ma wszystkie cechy, które powinien mieć polityk. I jedną najważniejszą - uodpornił się na krytykę. Nawet kiedy w Dobrzejewicach go wygwizdano, jego karierą to nie zachwiało. Dopiął swego i został wojewodą.
Zaczynał w bibliotece
Powołanie go na to stanowisko odbywało się w napiętej atmosferze. Józef Ramlau był bohaterem przepychanek politycznych - w Warszawie i Toruniu. Kiedy do gminy Obrowo dotarła informacja, że jest jednym z najpoważniejszych kandydatów na wojewodę, wśród samorządowych działaczy zapanowała konsternacja. W całej gminie żaden z mieszkańców nie wzbudza takich emocji jak Józef Ramlau.
Pracę zawodową zaczynał w Osieku nad Wisłą, w bibliotece. Mieszkańcy wsi doskonale pamiętają ówczesnego bibliotekarza. Zdaniem niektórych nauczycieli ze szkoły w Osieku, Józef Ramlau nie był ani pracoholikiem ani leniem. Więcej czasu zaczął poświęcać pracy, kiedy zajął się gminną polityką. W tym czuł się najlepiej.
- Józek to jest facet, który najwyżej ceni samego siebie, on musi być numerem jeden - mówi jeden z byłych bliskich współpracowników Józefa Ramlaua z czasów, kiedy piastował funkcję przewodniczącego Rady Gminy Obrowo. - Na poziomie naszej gminy potrafił poruszać się w układach i kontaktach jak nikt. Wiedział, jak z kim trzeba rozmawiać, na co nalegać, a czego się domagać.
Na początku lat 90. Józef Ramlau był związany z Porozumieniem Ludowym Gabriela Janowskiego i przewodniczył obrowskiej Radzie Gminy.
- Niektórzy twierdzą, że pan Ramlau trząsł wówczas gminą, ale to nieprawda - mówi Adam Wiśniewski, ówczesny członek Zarządu Gminy Obrowo. - On wtedy próbował forsować różne swoje pomysły, ale realna władza w gminie znajdowała się w rękach Zarządu Gminy. A tam wpływów za dużych już nie miał.
W kolejnych latach wpływ Józefa Ramlaua na życie gminy Obrowo był coraz większy. Kiedy w 1996 roku został sekretarzem miasta Torunia, przy jego boku pojawiło się wielu ludzi. Przez pewien czas miał opinię bliskiego współpracownika wiceprezydenta Torunia, Janusza Strześniewskiego. Zdaniem współpracowników z tamtych czasów, pełne zaufanie miał jednak tylko do najbliższych. Po objęciu urzędu prezydenta Torunia przez Michała Zaleskiego Józef Ramlau zabiegał wśród prawicowych radnych o poparcie jego kandydatury na stanowisko sekretarza miasta. Nie uzyskał większości i Rada Miasta odwołała go ze stanowiska, choć w prywatnych kontaktach przekonywał, że jego ludzie nie pozwolą go wyrzucić.
Syn wkracza na sesję
- Kiedy przez pewien czas byłem przewodniczącym Rady Gminy Obrowa, mogłem przekonać się, że pan Ramlau jest człowiekiem niegodnym zaufania - twierdzi Czesław Makowski, członek SLD i obecny radny powiatu toruńskiego. - Pamiętam, jak kiedyś na sesję Rady Gminy przysłał w ramach zastępstwa swojego 17-letniego syna. Napisał mu nawet upoważnienie, z którego wynikało, że chłopiec może podejmować w imieniu pana Ramlaua wszelkie decyzje. Radni byli oburzeni. Syna można wysyłać z kwiatkami do cioci, a nie na posiedzenie organu samorządu!
W swoim życiorysie Józef Ramlau odnotowuje również, że był prezesem Gminnej Spółdzielni w Lubiczu. Członkowie Rady Nadzorczej GS twierdzili, że Józef Ramlau chciał doprowadzić do likwidacji spółdzielni i samodzielnie objąć funkcję jej likwidatora. Spór pomiędzy prezesem a częścią Rady Nadzorczej był bardzo napięty. Zdaniem byłych współpracowników Józefa Ramlaua, nie chciał on dopuścić do podziału spółdzielni na dwie mniejsze jednostki, ponieważ w takiej sytuacji prezesi pełniliby swoje funkcje społecznie, czyli za darmo.
- Józef Ramlau to bardzo zły człowiek i nie chcę o nim rozmawiać ani o nim słyszeć - mówi dziś Ryszard Rybacki, były przewodniczący Rady Nadzorczej GS Lubicz. - Nie chcę słyszeć nawet tego nazwiska.
Cztery lata temu Józef Ramlau raz jeszcze spróbował swoich sił w wyborach - wystawił swoją kandydaturę na stanowisko wójta gminy Obrowo. Zdawałoby się, że były sekretarz Torunia z doskonale znanym w gminie nazwiskiem wygra głosowanie w cuglach. Było inaczej. Otrzymał zaledwie 18 procent głosów. Obecny wójt Obrowa, Andrzej Wieczyński - 82 procent.
Kolejne lata to ciąg dalszy niepowodzeń Józefa Ramlaua zabiegającego o różne stanowiska. Kiedy jego córka zaczęła naukę w gimnazjum, zgłosił swoją kandydaturę na stanowisko przewodniczącego Rady Rodziców. Przegrał i to głosowanie, choć zaledwie jednym głosem.
Gwizdy w podzięce
- Słyszałem, że pan Ramlau wzbudza niekiedy kontrowersje - mówi Janusz Iwański, dyrektor Gimnazjum w Dobrzejewicach. - Ale ja ich nie rozumiem. Kiedy był przewodniczącym społecznego Komitetu Budowy Gimnazjum, bardzo zasłużył się dla naszej szkoły. Jeździł wraz z nami i pomagał załatwiać pieniądze na budowę, niczego w zamian nie oczekując. Kiedy szkoła wreszcie powstała, postanowiłem mu publicznie za to podziękować. Zdziwiłem się, kiedy wśród mieszkańców wsi usłyszałem gwizdy.
<!** Image 3 align=left alt="Image 18323" >W Dobrzejewicach nie ma osoby, która nie znałaby obecnego wojewody. O dziwo, mieszkańcy pytani o ocenę jego osoby zazwyczaj się krzywią. Wielu przypomina sprawę M., rzekomo chorego mieszkańca pobliskiego Głogowa, który miał przepisać swój majątek Józefowi Ramlauowi.
- Nie wiadomo, jak było naprawdę, ale podobno M. wychodził za dom i do pustych pól głosił płomienne kazania - mówią mieszkańcy Dobrzejewic. - Wierzył w Boga i Kościół. A pan Ramlau był zawsze głęboko wierzący...
Rzeczywiście, Józef Ramlau był słuchaczem Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej ojca Tadeusza Rydzyka. Sam również wiele razy podkreślał swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich i do swojej gminy. Lecz w Dobrzejewicach nie wszyscy cieszą się z jego awansu.