Zwołane po raz pierwszy od 37 lat w sobotę posiedzenie brytyjskiej Izby Gmin nie przegłosowało zaakceptowanej przez rząd brytyjski i Unię Europejską nowej umowy brexitowej. Umowa miała pozwolić Wielkiej Brytanii na wyjście z UE 31 października 2019 roku. Zamiast tego posłowie przegłosowali poprawkę deputowanego sir Olivera Letwina, która zobowiązuje parlament do przegłosowania najpierw przepisów szczegółowych umowy, a na końcu jej jako całości. To oznacza, że brytyjski rząd musi poprosić Brukselę o kolejne przełożenie terminu brexitu.
Po tym głosowaniu najbliższa data wyjścia Wielkiej brytanii z Unii Europejskiej to 31 stycznia 2020 rok, zamiast planowanego przez Johnsona 31 października bieżącego roku.
Brytyjska prasa nazywała sobotnie posiedzenie Izby Gmin „historycznym”. Po raz pierwszy od 37 lat izba niższa brytyjskiego parlamentu zebrala się w sobotę. Powód był nadzwyczajny - poslowie mieli przyjąć lub odrzucić umowę brexitową pomiędzy Wielką brytanią a Unią Europejską, wynegocjowaną dwa dni wcześniej przez premiera Borisa Johnsona i zaakceptowaną przez wszystkie kraje UE.
Głosowanie nie przebiegło jednak po myśli premiera. Co prawda udało mu się wcześniej przekonać do poparcia umowy były deputowanych Torysów, którzy odeszli lub zostali przez niego wcześniej wyrzuceni z klubu tej partii. Współpracownikom premiera i jemu samemu wydawało się, że mają wystarczającą większość - około 320 głosów - by zdobyć poparcie dla umowy. - Jestem przekonany, że kiedy moi koledzy w parlamencie zobaczą zapisy umowy z Unią, będą chcieli je przegłosować - mówił Johnson przed posiedzeniem.
Okazało się jednak, że opozycyjny deputowany Oliver Letwin złożył poprawkę, zgodnie z którą umowę jako całość można przegłosować dopiero po wcześniejszym przyjęciu jej poszczególnych zapisów. I ta poprawka została przyjęta przez parlament. A to oznaczało, że premier musiał się zwrócić do UE o ponowne przełożenie daty brexitu.
Boris Johnson tuż po głosowaniu mówił, że tego nie zrobi, Jego zdaniem lepszy jest szybszy brexit, nawet bez umowy z Unią, niż kolejne odwlekanie jego daty.
W sobotę po południu jednak jego biuro przy Downing Street 10 opublikowało faksymile listu, jaki premier przesłał do Donalda Tuska, przewodniczącego Komisji Europejskiej. Johnson zwraca się o przełożenie terminu brexitu na 31 stycznia 2020 roku. Pisze jednocześnie, że w razie wcześniejszego uchwalenia porozumienia z UE, będzie wnioskował o przyspieszenie terminu wyjścia.
List nie został podpisany przez premiera. Wysłał on do tuska jeszcze drugi, osobisty list, w którym pisze, że osobiście jest przeciwny wydłużaniu terminu brexitu, gdyż spowodowałoby to „korozję” brytyjskiej polityki.
Według doniesień mediów, m.in. CNN, Donald Tusk zapowiedział, że wraz ze współpracownikami w Unii przeanalizuje pismo od brytyjskiego premiera i po tej analizie odpowie na nie.
W tym samym czasie, gdy posłowie debatowali w Izbie Gmin, na ulicach Londynu po raz kolejny zgromadziły się wielotysięczne rzesze ludzi protestujących przeciwko opuszczaniu Unii przez wielką Brytanię. Nieśli banery z napisami „Johnson nie jest moim premierem”. Wielu Brytyjczyków mówi, że zmienili swoje zdanie i już nie chcą brexitu.
POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:
