King Szczecin - Arriva Twardych Pierników 99:101 (22:27, 24:25, 23:25, 30:24)
King: Mazurczak 23 (2), 15 as., Matczak 17 (3), Fayne 10, Meier 10 (2), Cuthbertson 8 (2) oraz Brown 24 (5), Borowski 7 (1), Kostrzewski 0.
Arriva Twarde Pierniki: Persons 19 (1), 6 as., Diduszko 17 (3), Brunk 17, 7 zb., Gibbs 12 (3), Kenić 5 (1) oraz Tomaszewski 8, Cel 8, walton 8, Gordon 7 (1), Sowiński 0.
Torunianie zaczeli całkiem nieźle w defensywie przeciwko drużynie, która wygrała siedem ostatnich spotkań. Pod tablicami dobrze spisywał się Joey Brunk, z dystansu trafiał Bartosz Diduszko (11 pkt w 1. kwarcie). Arriva Twarde Pierniki jeszcze w tej części gry zbudowała 8-punktową przewagę.
W 2. kwarcie było już 34:24, bo wreszcie także z ławki drużyna miała wsparcie w osobach Kacpra Gordona i Wojciecha Tomaszewskiego. Znacznie mniej na siebie brali tym razem Sterling Gibbs i Tayler Persons, co wyszło na dobre całej drużynie. Goście rozgrywali swoje akcje mądrze, cierpliwie i do przerwy mieli 60 procent z gry.
W defensywie największe kłopoty sprawiał Piernikom Andy Mazurczak, trener Cedric Heitz próbował różnych wariantów w obronie, ale lider Kinga do przerwy zaliczył 16 pkt i 6 asyst. Inna sprawa, że także na dystansie gospodarze mieli zdecydowanie za dużo swobody (7/14 za 3 w 1. połowie).
Po przerwie Arriva Twarde Pierniki prowadziły 9 punktami, ale w połowie 3. kwarty King mocniej nacisnął w obronie i zaczął odrabiać straty. Fatalnie zachował się Gibbs, który po własnym błędzie z byka zaatakował Matczaka i został zdyskwalifikowany. Sytuacja stała się jeszcze trudniejsza, gdy 4 faul w tej kwarcie złapał Gordon. Mimo tych problemów torunianie przed ostatnią kwartą zwiększyli przewagę do 8 punktów, a później jeszcze do rekordowych 14 w 32. minucie.
Im bliżej było końca meczu, tym więcej nerwów w grze toruńskiej drużyny. Błędy w obronie, pudła w prostych sytuacjach i w 37. minucie przewaga stopniałą do 2 punktów... W ostatniej minucie jeszcze szczecinianie dwa razy trafili z dystansu, ale w ostatniej akcję na dogrywkę przestrzelił Matczak.
Tu drugie zwycięstwo Arrivy Twardych Pierników pod wodzą Cedrica Heitza, ale niezwykle wzmacniające morale drużyny, bo wreszcie udało się ograć rywala dużo wyżej notowanego w tabeli. Torunianie wciąż tracą trzy wygrane do bezpiecznego miejsca, ale mają bardzo korzystny terminarz i jeszcze mogą wykaraskać się z tarapatów.
