Wczorajsza rozprawa apelacyjna odbyła się z dużym opóźnieniem. Mimo to nie dotarli na nią ani oskarżony Ariela O., przebywający za kratkami, ani pokrzywdzony, dziennikarz bydgoskiej redakcji „Gazety Wyborczej”, Wojciech B. Obaj nie mieli takiego obowiązku.
[break]
Przybyła za to konkubina Ariela O. z ich kilkuletnim dzieckiem.
Obrońca oskarżonego mec. Janusz Mazur walczył jak lew o lepsze rozstrzygnięcie dla swego klienta. Apelację oparł na twierdzeniu, że koronny dowód prokuratury w postaci rozpoznania sprawcy przez pokrzywdzonego, jest wątpliwy, a ponadto został uzyskany w sposób nieprawidłowy. - Do zdarzenia doszło w warunkach zimowych. Napastnik był w kurtce i szaliku. Tymczasem rozpoznanie sprawcy przez pokrzywdzonego nastąpiło w czerwcu. Oskarżony został rozpoznany po tatuażu na szyi, który zimą nie mógł być widoczny. Poza tym w zdarzeniu uczestniczyło dwóch kolegów pokrzywdzonego. Żaden z nich nie rozpoznał w oskarżonym napastnika. Wyrok Sądu Rejonowego nie był sprawiedliwy w tym sensie, że został oparty na złej ocenie dowodów - stwierdził adwokat, żądając uniewinnienia bądź skierowania sprawy do ponownego rozpatrzenia.
Prokurator Andrzej Chmielewski z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy podkreślił, że poprzedni obrońca nie kwestionował prawidłowości okazania sprawcy pokrzywdzonemu. - Nie ulega wątpliwości, że oskarżony jest sprawcą czynu, a apelacja jest jedynie polemiką z ustaleniami sądu - dodał.
Sąd po krótkiej naradzie utrzymał w mocy wyrok 5 lat więzienia dla Ariela O. - Apelacja jest oczywiście bezzasadna. Sąd Rejonowy przeprowadził prawidłowe ustalenia co do kwalifikacji prawnej i wymiaru kary. Pokrzywdzony w sposób konsekwentny zeznał, że jest pewny, iż wskazuje sprawcę. Gdyby chciał szybko zamknąć temat, równie dobrze wskazałby któreś z okazanych mu zdjęć - mówił sędzia Mirosław Kędzierski
Przypomnijmy, do zdarzenia doszło 23 marca 2013 roku nad ranem w pobliżu klubu „Metro” przy ul. Długiej. Z nieznanych przyczyn wychodzący z klubu Wojciech B. został ugodzony nożem w plecy. Szybka interwencja chirurgiczna uratowała młodemu człowiekowi życie. Niestety, konieczne było usunięcie śledziony.
Sąd pierwszej instancji skazał Ariela O. na 5 lat więzienia, mimo że prokuratura wnosiła o 4 lata. Zdecydował fakt. że oskarżony działał w warunkach recydywy. Bydgoszczanin był dziesięciokrotnie karany m.in. za kradzieże i włamania. Sąd orzekł też zapłacenie 10 tysięcy złotych przez oskarżonego tytułem nawiązki dla pokrzywdzonego.
Wczorajsze orzeczenie jest prawomocne. Mec. Mazur nie wyklucza złożenia wniosku o kasację.