Ogromne zainteresowanie towarzyszy tegorocznym wyborom samorządowym. I nie chodzi tutaj o ewentualną frekwencję przy urnach, ale chęć do zasiadania w obwodowych komisjach wyborczych. Ta wynika bezpośrednio z podniesienia wysokości diet, które wypłacane będą członkom komisji. Nie każdy jednak może w takiej komisji zasiąść, komitety ściśle reglamentują dostęp kandydatom. Każdy - jeśli chce zasiadać w komisji - musi czymś się dla komitetu zasłużyć. A i to nie zawsze wystarcza do tego, by zostać delegowanym do pracy w komisji.
Czytaj więcej w czwartkowym wydaniu Expressu Bydgoskiego.
[break]
Dlaczego zamknęliście nabór kandydatów do obwodowych komisji wyborczych, wywieszając nawet specjalne informacje w tej sprawie w swojej siedzibie?
Odkąd pracuję przy wyborach, nie pamiętam takiego zainteresowania zasiadaniem w komisjach wyborczych. Można powiedzieć, że to jakiś wyborczy amok. Pierwsze osoby, zainteresowane byciem członkiem komisji wyborczej, pojawiły się u nas już na początku sierpnia.
Ludzie są jednak rozczarowani tym, że na listach się nie znaleźli.
To rozczarowanie może się brać z tego, że w wakacje odsyłaliśmy chętnych na późniejszy termin. Gdy jednak otrzymaliśmy komplet dokumentów z ratusza i zaczęliśmy zapełniać listy, tych osób nie było, przyszły parę dni później, gdy listy były już zamknięte. Wiem, że to trudne do uwierzenia, ale my komplet kandydatów do 205 komisji mieliśmy w ciągu pół godziny. Całej reszcie musieliśmy odmówić. Potem wywiesiliśmy informacje, że nie przyjmujemy już kandydatów. Osoby obsługujące biuro pracują u nas społecznie, mają też inne zadania, a tłum osób chętnych do pracy był nie do powstrzymania.
Kto trafił na listy kandydatów do pracy w komisjach?
Mieliśmy listę wszystkich komitetów, które się zarejestrowały, taką informację przekazywaliśmy chętnym, by próbowali w innych sztabach. Wiem, że dla wielu osób to spore pieniądze. Dlatego staraliśmy się umieszczać na listach osoby, które były związane z SLD i już na rzecz partii pracowały. Wiemy, że to dla nich spory zastrzyk gotówki i dobrze, że w taki sposób możemy im pomóc.
Komitety mogą same wybierać
Sposób doboru członków obwodowych komisji wyborczych określają przepisy, w tym Kodeks wyborczy. Mówią one, że to komitety wyborcze zgłaszają osoby do składów komisji - każdy komitet może zaproponować jednego kandydata do komisji.
Natomiast przepisy nie precyzują, w jaki sposób komitety uzupełnią listę swoich kandydatów do komisji, pozostawiono im w tym względzie pełną swobodę - wyjaśnia Adma Dyla, dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Bydgoszczy.
Moim zdaniem
»300 złotych (a właściwie 450 bo mamy niemal gwarancję drugiej tury wyborów) za pracę w komisji to dla wielu spory pieniądz. Nic więc dziwnego, że do prac w komisjach ustawiły się kolejki i nic dziwnego w tym, że komitety chcą za umieszczenie na liście przysługi - zbierania podpisów, rozniesienia ulotek, itd. Rozczarowanym podpowiadam - są jeszcze w Bydgoszczy komitety, które nie skompletowały składu kandydatów do pracy w komisjach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?