Wczoraj w siedzibie Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy zebrali się bydgoscy posłowie, by podziękować naukowcom z Collegium Medicum za poparcie idei utworzenia uniwersytetu medycznego w Bydgoszczy. Parlamentarzyści podkreślili, że droga do jego utworzenia jest długa i wiedzie przez rozmowy z Senatem i toruńską uczelnią.
- Obawiam się, że na sejmowej sali trudno będzie ten projekt obronić. Nie mam wątpliwości, że toruńscy posłowie zrobią wszystko, by do powstania uniwersytetu nie dopuścić - uważa Łukasz Schreiber, poseł PiS.
- Dlatego musimy wszyscy w naszych klubach rozmawiać i tłumaczyć, że ten projekt to nie jakaś wojenka bydgosko-toruńska, tylko ważna kwestia dla przyszłości naszego miasta - uważa Teresa Piotrowska z PO.
Posłowie podkreślają, że przedstawiane przez UMK dane o rzekomo intensywnym rozwoju uczelni w czasie, gdy przejął ją UMK, są mitem.
- Warto sprawdzić, jakie wsparcie dostał UMK od Bydgoszczy - lokalowe i finansowe - w tym czasie. I czy bydgoski majątek uczelni nie jest zabezpieczeniem kredytów UMK - mówi poseł Piotr Król z PiS.
- O tym, jak UMK podchodzi do rozwoju CM, świadczy los przekazanego uniwersytetowi budynku przy Dworcowej (miała tam powstać stomatologia - red.), ale nie dzieje się w nim nic. Szykowane jest za to sporo inwestycji, w tym wiele zakładających promowanie innowacji w medycynie, ale w Toruniu i okolicach. Dla mnie oczywiste jest to, że chodzi o przeniesienie środka ciężkości działalności CM UMK w stronę Torunia - uważa poseł Zbigniew Pawłowicz z PO.
Posłowie chętnie wracają do przeszłości i wskazują, że za przejęciem Akademii Medycznej przez UMK stały partykularne interesy niektórych przedstawicieli środowiska naukowego, a nie interesy uczelni czy Bydgoszczy.
- Niektóre akademie medyczne przekształcały się w uniwersytety jeszcze w 2013 roku. Nasza akademia miała lepszą pozycję niż białostocka czy szczecińska, spokojnie dałaby radę pokonać drogę do uniwersytetu samodzielnie, tylko nie dano jej szansy - uważa Zbigniew Pawłowicz.
