Agresja za kierownicą

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/sitarek_michal.jpg" >

Przyznam się szczerze, że za kierownicą też mnie czasem ponosi. Jestem jednak pełen pokory dla znaków przestrzegających przed kontrolami fotradarowymi. Na setki ulic w Bydgoszczy takie oznaczenie ma tylko kilka z nich. Za miastem punktowo oznaczony jest każdy radar. Dlatego dziwi mnie to, że mimo tych zabiegów, inspektorzy transportu drogowego mają wciąż pełne ręce roboty przy obróbce zdjęć i wysyłaniu mandatów.

Wychodzi na to, że wielu kierowców przepisy ma w głębokim poważaniu, a przy okazji nie patrzy na znaki. Spalenie fotoradaru w Brudnowie, niestety, pokazuje też rosnącą agresję na drogach. Zastanawiam się, co musiał zmalować kierowca, który próbował zniszczyć urządzenie, które prawdopodobnie zarejestrowało jego wyczyn. Wyprzedzanie na trzeciego, dwukrotne przekroczenie prędkości? Mam nadzieję, że policjantom ostatecznie uda się odszukać tego wandala. Zagraża on innym kierowcom. Skoro ktoś jest gotowy spalić sprzęt za 100 tysięcy złotych, za chwilę może posunąć się dalej. Jednak bardziej niż wsadzanie takiego „asa” za kratki ucieszyłoby mnie obciążenie go kosztami naprawy i zabranie mu prawa jazdy. Swoją drogą straże miejskie, wyznaczając kolejne miejsce do kontroli, również powinny zachować umiar.

<!** reklama>Dostawianie kolejnych znaków o radarowych kontrolach na prostych odcinkach dróg nie ma raczej większego sensu. Takim absurdem jest choćby odcinek Toruńskiej w Bydgoszczy pomiędzy Sporną i Spadzistą. Trudno mi już nawet zliczyć, ile telefonów od poirytowanych kierowców w tej sprawie odebrałem.