W ubiegłym roku w Polsce padł rekord napadów na placówki bankowe. Dla pracowników bydgoskich agencji bankowych rok 2011 zaczął się fatalnie.
<!** Image 3 alt="Image 166460" sub="W czwartek znów napadnięto na placówkę przy ul. Przyjaznej w Bydgoszczy. Do ajencji wszedł mężczyzna i zażądał wydania pieniędzy. Twarz miał zasłoniętą kominiarką.
Fot. Dariusz Bloch">- Czasem zastanawiam się, po co to robią. Przecież życie jest najważniejsze - mówi jedna z pracownic agencji, która przeżyła napad. Najlepiej chciałyby zapomnieć wyzwisk, szarpania, strzelania. Rabuś, który zrobił „skok” na placówkę przy Curii-Skłodowskiej, strzelił w okienko kasowe. Jednak czasami nie daje się zapomnieć.
- Koleżanka po napadzie była jeszcze długo roztrzęsiona. Nie mogliśmy jej uspokoić - opowiada pracowniczka agencji. Pracownicy nie chcą mówić o swoich przeżyciach. W ubiegłym roku padł rekord. Policjanci odnotowali w Polsce 192 napady na placówki bankowe.
- U nas w województwie napadów było 14, w tym w Bydgoszczy 8. Ustalono sprawców pięciu z nich. W tym roku był jeden napad na placówkę przy ul. Przyjaznej. Ta agencja była już po raz drugi celem rabusia. Policja nie ustaliła sprawcy poprzedniego napadu w październiku - informuje Maciej Osinski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
<!** reklama>
Schemat napadu jest podobny. Trwa on około minuty i z reguły sprawca jest jeden, rzadziej dwóch. Czasem ubezpiecza ich kolejny w aucie. Tak było w czasie napadu na placówkę przy ul. Gdańskiej. Przestępców „prowokują” słabe zabezpieczenia agencji bankowych. Jakość zapisu obrazu z kamer zamieszczonych w placówce czasem jest tak fatalnej jakości, że trudno rozpoznać twarz napastnika. Czy to może być powodem napadów? -To niemal oczywiste, że rabuś wybiera takie miejsca, gdzie łatwo będzie popełnić przestępstwo, a korzyść dla niego będzie maksymalna - komentuje Dariusz Bebyn zastępca szefa Prokuratury Bydgoszcz-Północ.
- Na banki napadają leszcze. W sumie niewielki łup wcale nie jest wart ryzykowania 12 lat odsiadki - mówi pracownik jednej z centrali bankowej, który prosi o zachowanie anonimowości. - Niech ten rabuś bierze sobie pieniądze. One są ubezpieczone, a zabezpieczenia są coraz doskonalsze.
Śledczy przestrzegają przed lekceważeniem napadających na placówki bankowe.
- Jak w każdej branży są mistrzowie, rzemieślnicy i partacze. Mistrzów jest niewielu, ale jednak są i podejmą ryzyko. Wcześniej jednak je przekalkulują - tłumaczy jeden ze śledczych.
Przemysław Babrich ze Związku Banków Polskich zapewnia, że nowe placówki muszą spełnić szereg rygorystycznych wymogów, aby przyjmować klientów. W tym również w kwestii bezpieczeństwa. Bankowcy zauważyli pewną regularność...
- Liczba napadów rośnie, gdy wzrasta bieda i w górę idzie bezrobocie. Miejsca, gdzie klienci mają problemy ze spłatą należności, pokrywają się w dużym stopniu z mapą napadów. Jest gorzej niż było. Musimy jednak też zwrócić uwagę, że przybywa placówek bankowych - zaznacza Babrich.
W ubiegłym roku po serii napadów, w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy powstał specjalny zespół do walki z tego typu przestępczością. - Zespół cały czas działa. Wciąż też jest aktualna nagroda, trzy tysiące złotych, dla osoby, której informacje pomogą ustalić sprawców napadów - dodaje Monika Chlebicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji.