Zieliński zderzył się z busem na obwodnicy Nakła nad Notecią. Policja potwierdziła, że doszło do takiego wypadku w piątek.
- Kierujący bmw, 28-latek z Mroczy, nie zachował należytych środków ostrożności i najechał na tył mercedesa sprintera, który zatrzymał się w miejscu, gdzie był wyznaczony przystanek autobusowy. W mercedesie podróżowało dziewięć osób, dwie zostały ranne. Kobiety przewieziono do szpitala z urazami kręgosłupa w odcinku szyjnym - przyznała oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Nakle nad Notecią Justyna Andrzejewska. - Zagapił się, nic mu nie jest.
Polski Związek Podnoszenia Ciężarów potwierdził, że za kierownicą bmw siedział Zieliński, były zawodnik Zawiszy Bydgoszcz. Ze sztangistą rozmawiał rzecznik związku Marek Kaczmarczyk.
- Jest w domu, powiedział mi, że wszystko z nim w porządku. Przyznał, że miał telefon od kogoś, spojrzał na panel i wtedy gwałtownie przed nim zahamował busik. Nic mu się nie stało, nawet poduszki powietrzne miały nie wystrzelić - zapewnił sport.tvn24.pl rzecznik.
Policja wszczęła postępowanie. - Prawdopodobnie zostanie powołany biegły, którego zadaniem będzie ocena, jak poważne są obrażenia rannych. Dopiero wtedy będzie można mówić o ewentualnej karze wobec sprawcy wypadku - przyznała Justyna Andrzejewska z policji w Nakle nad Notecią.
Adrian Zieliński to jeden z najbardziej utytułowanych polskich sztangistów. W Rio de Janeiro był jednym z faworytów do złotego medalu. Nie zdążył wejść na olimpijski pomost, bo przyłapano go - a także jego brata Tomasza - na dopingu. Adriana zdyskwalifikowano na cztery lata. Do stosowania zakazanych substancji się nie przyznał.
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU