Z CEZARYM DOMACHOWSKIM, prezesem Administracji Domów Miejskich, rozmawiała Hanna Walenczykowska.
Czy zarząd spółki otrzymał od miasta skwitowanie za miniony rok?
Tak, ale mnie to nie dotyczyło.
Jaki jest wynik ADM?
Odnotowaliśmy niewielki zysk; około stu tysięcy złotych. Wynik naszej spółki nie powinien być inny. Musi być zbliżony do zera. Potrzeby miasta są tak ogromne, że zarobione pieniądze trzeba przeznaczać na inwestycje, zwłaszcza na rozbudowę infrastruktury.<!** reklama>
Dlaczego?
Zarządzamy nieruchomościami bardzo słabo wyposażonymi technicznie. Ponad połowa lokali ADM nie posiada centralnego ogrzewania, spora część nie ma kanalizacji i mieszkańcy korzystają z wychodków. Niekiedy ścieki są odprowadzane do dołów kloacznych... To zastraszające dane. Wszystkie te sprawy musimy uregulować, bo nie żyjemy już w XIX wieku. Dlatego uważam, że sytuacje, kiedy ADM wykazywała zyski, były nieprawidłowe.
ADM może na to zarobić na przykład administrując nieruchomościami wspólnot mieszkaniowych... Co z pomysłem poprzedników dotyczącym utworzenia spółki córki, która miałaby zajmować się tylko wspólnotami?
Słyszałem o nim, ale nie znam szczegółów. Wydaje się, że planowano sprzedaż wydzielonej części przedsiębiorstwa. Na tej działalności rzeczywiście zarabiamy, ale nie aż tak wiele. Nie możemy się więc jej pozbyć.
Skoro zarządzanie nie jest tak dochodowe, jakby się chciało, to skąd pieniądze na likwidację choć kilku wychodków?
Pieniądze, po pierwsze, powinny pochodzić z czynszów. Powinny one być ustalone na takim poziomie, który pozwala na przeprowadzanie remontów i utrzymanie nieruchomości. Drugim źródłem powinny być, i rzeczywiście są, lokale użytkowe. Mamy ich ponad 900. Z tej działalności finansujemy zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych...
Opłat za wynajem nie podnoszono przez lata. Poza tym, za zgodą radnych, lokale użytkowe są sprzedawane, zatem...
Podwyżka opłat powinna być bardziej inicjatywą radnych, a nie prezesa ADM-u. Jednak trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że utrzymywanie cen na tym samym poziomie przez długi czas oznacza systematyczne obniżanie wpływów. Zmieniają się przecież ceny, mamy inflację. Ostatecznie z roku na rok dysponujemy coraz mniejszymi funduszami. Przez 10 lat była tylko jedna podwyżka czynszu, w 2008 roku.
Podwyżka jest konieczna?
W Bydgoszczy stawki czynszu są jedne z najniższych w kraju. Należy je powoli urealniać do poziomu, który pozwoli o tę substancję mieszkaniową należycie dbać. Dziś brakuje nam pieniędzy na przykład na remontowanie opróżnionych lokali. Powstają więc pustostany, których nie możemy ponownie wprowadzić do użytkowania.
Urealnienie czynszu, sprzedaż lokali użytkowych to nie wszystko.
Tak. Sytuację finansową może poprawić skuteczna windykacja.
Ile najemcy mają długu wobec ADM?
W tej chwili, narastająco od lat, 58 milionów złotych. Każdego roku przybywa kilka milionów. Samo zatrzymanie procesu narastania publicznego długu byłoby już dla nas korzystne.
Mówiliśmy, że drugim źródłem dochodów są czynsze za wynajem lokali użytkowych. Miasto jednak je sprzedaje.
Długofalowo to polityka trudna i niezbyt korzystna dla miasta. Po bieżącym załataniu budżetu, wyrwa pozostanie. Inne miasta tego nie robią.
Na przykład Poznań.
Nie tylko. Byliśmy na takiej minikonferencji i okazało się, że jedynie Bydgoszcz wyzbywa się majątku.
