Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

45-letni żużlowiec Polonii spełnia marzenia. Teraz liga! [ZDJĘCIA]

Krzysztof Wypijewski
Krzysztof Wypijewski
Dariusz Karwacki "Kazek"
Dariusz Karwacki "Kazek" Jarosław Pabijan
W marcu doznał skomplikowanego złamania obu nóg, groziła mu amputacja stopy. Pół roku później 45-letni bydgoszczanin wystartował w pierwszych w życiu zawodach żużlowych!

Historia Dariusza Karwackiego to doskonały materiał na scenariusz filmowy. Żużlowcem „Kazek” chciał być „od zawsze”. Zaczynał tradycyjnie, czyli od wyścigów rowerowych wokół piaskownicy. Jego idolem był wówczas Zenon Plech. Jak każdy chłopak był przekonany, że zostanie mistrzem świata.

- Myślałem: „Dajcie mi tylko maszynę, ja zaraz polecę”. I co? I na dzień dobry, na pierwszym treningu, kubeł zimnej wody na głowę. Żużel zupełnie inaczej wygląda z trybun, a zupełnie inaczej, gdy się jedzie po torze - wspominał swoje początki na łamach nicesport.pl.

Jako nastolatek trafił do szkółki Polonii. Niestety, dwie próby zaliczenia egzaminu na licencję „Ż” (1990 oraz 1991 rok) nie powiodły się i bydgoski klub podziękował Karwackiemu za współpracę.

Przez ponad dwadzieścia lat bohater naszego artykułu imał się różnych zajęć, był kierowcą taksówki, autobusu, ciężarówki.
- Dwadzieścia lat potrzebne było, by poukładać całą życiową sytuację. Trzeba gdzieś mieszkać, mieć co jeść, ustabilizować się na rynku pracy. Ale żużel cały czas w głowie był – opowiadał w jednym z wywiadów.

Na tor wrócił w 2013 roku; jeździł z żużlowcami-amatorami (m.in. z Old Boys Speedway Club Bydgoszcz). Zdobycie licencji „Ż” wciąż „chodziło” mu po głowie. Nie udawało się bardzo długo, bo na przeszkodzie ciągle ciągle coś stawało: a to odwołanie egzaminu, a to kolizja terminów. Dopiął swego dopiero 19 października 2017 roku na torze w Częstochowie.

Radość nie trwała jednak długo. W marcu miał wypadek podczas załadunku towaru w Niemczech (Karwacki pracuje jako kierowca ciężarówki). Najechał na niego wózek widłowy; „Kazek” próbował odskoczyć, ale na reakcję zabrakło czasu. 45-latek doznał skomplikowanego złamania obu nóg, konieczny był przeszczep skóry. Potem okazało się, że istnieje groźba amputacji stopy.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE >>>

Potem okazało się, że istnieje groźba amputacji stopy. Na szczęście skończyło się na strachu.

- Dostawałem najsilniejsze leki, ale nie zawsze one pomagały. Gdyby nie szyna usztywniająca moją nogę, chyba chodziłbym z bólu po suficie – mówił Sportowym Faktom.

Mimo ogromnego bólu, „Kazek” szybko rozpoczął rehabilitację i... zadziwił lekarzy. Medycy prorokowali, że w tym roku na pewno nie wsiądzie na motocykl, a on już w drugiej połowie września kręcił kółka na torze.
- Znów byłem jak surfer na fali – wspomina.

Kolejnym celem bydgoszczanina było podtrzymanie licencji „Ż”. Aby żużlowe prawo jazdy nie straciło ważności trzeba wystartować w ciągu roku w minimum pięciu wyścigach w oficjalnych zawodach. Pomocną dłoń do „Kazka”, który we wrześniu został potwierdzony do startów przez Polonię Piła, wyciągnęli działacze z Poznania. W minioną niedzielę zaprosili go do udziału w towarzyskim meczu Iveston Team (w składzie m.in. Karwacki, Robert Miśkowiak, David Bellego, Daniel Kaczmarek) – Naturalna Medycyna Team (Oskar Bober, Patrick Hansen, Marcel Kajzer). I choć bydgoszczanin przyjeżdżał daleko za rywalami, to zadanie wykonał: odjechał pięć wyścigów i zachował ważność licencji „Ż”.

Niewiele jednak brakowało, a jego radość skończyłaby się kontuzją. Po zawodach uradowany Karwacki kręcił „bączki” na motocyklu i... upadł na tor. Poznańscy kibice, którzy gorąco dopingowali „Kazka”, zamarli. Na szczęście skończyło się na kilku siniakach.

Pierwsze marzenie 45-latek już zrealizował. Co dalej? Czego życzy sobie na kolejny sezon?

– Na pewno zdrowia, bo to się zawsze przydaje – mówi portalowi speedwaynews.pl. - Oby wszystko toczyło się w zamierzonym kierunku, czyli na szczyt moich marzeń. A tym szczytem jest nauczyć się tak jeździć i panować nad motocyklem tak, by wywalczyć sobie miejsce w składzie na taki prawdziwy mecz ligowy. Żeby za jakiś czas – dwa, trzy czy pięć lat – po treningu pan trener powiedział do mnie takie wymarzone słowa: „Kazek, szykuj się na niedzielę, jedziesz w meczu”.

Trzymamy kciuki!

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!