Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[25 LAT "EXPRESSU"] Nie-bratanki. Stolica nie może być na wsi w Toruniu, kiedy istnieje miasto Bydgoszcz

Krzysztof Błażejewski
Archiwum
Kiedy mowa o rywalizacji bądź waśni między miastami, przeciętnemu Polakowi nasuwa się kilka przykładów: Koszalin - Słupsk, Kielce - Radom, Zielona Góra - Gorzów.

Najbardziej znany jest jednak konflikt pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem. W rządowym projekcie nowego podziału administracyjnego kraju przytoczono nawet jako argument przeciwko odtworzeniu dawnego powojennego województwa bydgoskiego ... utrzymanie w ten sposób, bądź nawet zaostrzenie konfliktu między ośrodkami aspirującymi do miana stolicy regionu pomorsko-kujawskiego: Bydgoszczą i Toruniem.

Rywalizacja toruńsko-bydgoska toczy się właściwie od początku istnienia obu miast. Bydgoszcz swe prawa uzyskała ponad sto lat później niż założony przez Krzyżaków Toruń. Niebawem stała się ekonomicznym rywalem Torunia dzięki pośrednictwu w rosnącym eksporcie zboża z Kujaw. Konflikt uległ gwałtownemu zaostrzeniu gdy Władysław Jagiełło w 1410 roku mianował Jana z Brzozogłów starostą bydgoskim.

Ten zabronił torunianom pojawiania się na jego terytorium, czyli na lewym brzegu Wisły. Ponieważ zakazu nie respektowano, zaczęło dochodzić do... regularnych potyczek kupców z obu miast w okolicach podbydgoskiego Wyszogrodu nad Wisłą. Zarekwirowano też statek toruński, zwrócony po otrzymaniu znacznego okupu. Dla odmiany w Toruniu zwalczano sprzedaż piwa bydgoskiego, rozprowadzanego wbrew zakazom rady miejskiej.

Trzydzieści lat później stało się jasne, że z konkurencji tej zwycięsko wyjdzie Bydgoszcz. Produkowane w niej piwo zyskało popularność w regionie, a kujawskie i pomorskie zboże po przystosowaniu Brdy do żeglugi płynęło w stronę Gdańska, omijając Toruń.
W roku 1807 Toruń po raz pierwszy znalazł się „pod Bydgoszczą”. Wchodząc w skład napoleońskiego Księstwa Warszawskiego został miastem powiatowym w departamencie bydgoskim. Trwało to jednak tylko do Kongresu Wiedeńskiego.

W tym okresie Bydgoszcz dalej zyskiwała, a Toruń tracił. Między innymi do miasta nad Brdą już w 1843 roku zbudowano szosę z Inowrocławia, dzięki czemu Bydgoszcz przejęła dużą część zboża z Kujaw, które wędrowało dotąd do Torunia. O 10 lat wcześniej Bydgoszcz została włączona w obręb sieci kolejowej. Wówczas nawet z okolic Grudziądza czy Chełmna zboże wożono do Bydgoszczy.

Kiedy w dobie odzyskanej po zaborach własnej państwowości dzielono kraj na województwa, siłą rzeczy zachowano wcześniejsze zaborcze granice. Dla wielu miast niekorzystne, ale jakieś decyzje trzeba było wówczas podjąć, choćby były one prowizoryczne. W drugiej połowie 1919 roku zapadła decyzja o lokalizacji władz przyszłego województwa pomorskiego w Toruniu, choć dopiero w styczniu następnego roku Pomorze wróciło do Polski.

Bydgoszcz znalazła się w województwie poznańskim. Wówczas taka decyzja była zrozumiała. Ten stan trwał niezmiennie kilkanaście lat... Przez cały ten czas włodarze miasta nad Brdą podejmowali uchwały, słali wnioski i memoriały do władz centralnych o zmianę granic. Bez jakiegokolwiek odzewu. Zamilkli w 1930 roku, kiedy nowy wojewoda pomorski Kirtiklis oznajmił, że postara się przyłączyć Bydgoszcz do Pomorza, ale nigdy nie zostanie ona jego stolicą. Skrywane emocje wybuchły jednak z całą siłą kiedy tylko zdarzyła się ku temu sposobność...

W grudniu 1935 roku bydgoski poseł mec. Zygmunt Sioda podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji zgłosił wniosek o przeprowadzenie nowego podziału administracyjnego państwa. Dowodził, że dotychczasowy, powielający granice wyznaczone przez zaborców, jest zły. Przykładem był casus Bydgoszczy i regionu nadnoteckiego.

Komisja zgłoszony wniosek przyjęła. Niebawem o konieczności zerwania z zaborczymi granicami na sesji Sejmu powiedział minister spraw wewnętrznych Władysław Raczkiewicz. To stanowiło hasło dla uśpionych dotąd aspiracji mieszkańców Bydgoszczy.
Już 25 stycznia 1936 na łamach „Kurjera Bydgoskiego” pisano: „Bydgoszcz i Ziemia Nadnotecka niczem nie jest związana z Wielkopolską i Poznaniem a wszystkiem z Pomorzem, morzem i Gdynią„.

Dzień później pisał ten sam „Kurjer”: „Poznań nie chce nas utracić. Poznań ma ambicje wielkiego województwa i nic by nie chciał uronić ze swej wielkości. Poznań utrzymuje się z naszych podatków i danin, nas traktuje jako dojną krowę. Za pieniądze nasze inwestuje się w całej Wielkopolsce, tylko nie u nas, w „niepewnej” dzielnicy. (...) Jedyne obok Poznania rozbudowane miasto na zachodzie Polski nie może i nigdy nie pogodzi się z rolą poznańskiego kopciuszka „.

Na łamach całej bydgoskiej prasy rozpoczęła się kampania wykazywania... wyższości Bydgoszczy nad Toruniem. Skoro bowiem Bydgoszcz miała się znaleźć w województwie pomorskim, byłaby tam największym miastem. Jej zatem powinna przypaść rola stolicy województwa.

W sierpniu 1936 roku w Bydgoszczy gościli wojewodowie toruński - Raczkiewicz i poznański - Maruszewski. Zwiedzili miasto i okolice, zapoznali się z sytuacją, spotkali z władzami. Kilka dni później MSW przygotowało projekt ustawy o zmianie granic województw. Do Pomorza miały trafić Bydgoszcz wraz z powiatem, Szubin i Wyrzysk. Inowrocław pozostawałby w granicach Poznańskiego. Jak poinformowano, projekt skierowany już został do Sejmu.

To stanowiło impuls do nasilenia prasowej kampanii o... stolicę nowego Pomorza.

„Bydgoszcz stolicą Pomorza albo nadal kopciuszkiem Poznania „ - pisał w ,,Kurjerze” Andrzej Kłyszyński, wyraźnie poruszony „szeptaną wieścią”, że Toruń już sobie „zaklepał” prawa stolicy. „Mamy obawy - twierdził - że Bydgoszcz znów może być skrzywdzona. A wszak nasze miasto posiada najodpowiedniejsze na stolicę Pomorza położenie, najlepsze połączenia komunikacyjne, wspaniałe gmachy dla urzędów”. Dziennikarz konkludował, że gdyby zmieniono granicę a stolica miałaby pozostać w Toruniu to Bydgoszcz woli zostać w... Poznańskiem.

Rozpoczęła się tym samym batalia na argumenty. Za Bydgoszczą przemawiało to, że faktycznie była stolicą gospodarczą Pomorza i to od dłuższego czasu. Tu schodziły się praktycznie wszystkie drogi wiodące z większych ośrodków miejskich na Pomorzu, było tu także bliżej do Gdyni. Do tego dochodził potencjał samego miasta: Bydgoszcz prosperowała mimo ogólnopolskiego kryzysu znakomicie i była jednym z najbogatszych miast Rzeczypospolitej, w przeciwieństwie do Torunia, który tak dalece zapożyczył się na własne inwestycje, że obsługa zadłużenia pochłaniała w tym okresie aż 64 procent budżetu miasta!

Nadto gród nad Brdą dysponował będącymi własnością gminy okazałymi gmachami, które mógł przeznaczyć na siedzibę różnych urzędów. Toruń takich budynków nie posiadał, były one dopiero w budowie, a Urząd Wojewódzki i Starostwo Krajowe mieściły się w gmachach czynszowych. „W imię interesów Pomorza i Polski Bydgoszcz musi być siedzibą województwa” - konkludował „Dziennik Bydgoski”.

Toruń replikował niemal codziennie na łamach „Słowa Pomorskiego”, a dziennikarze słali materiały do prasy centralnej. (...)
19 lutego 1937 roku przyjęto projekt ustawy o granicach województwa poznańskiego, pomorskiego, warszawskiego. Zdawano sobie sprawę, że na przeniesienie stolicy do Bydgoszczy jest coraz mniej szans. W Sejmie zgłoszono wniosek, by sprawę stolicy „Wielkiego Pomorza” jak teraz ten teren nazywano, rozstrzygnęła Rada Ministrów.

Sprawa była w tym momencie przegrana, gdyż Toruń miał na tym szczeblu „lepsze układy”. 25 maja 1937 Sejm przyjął ustawę, a podział stał się faktem. Dyskusja na temat stolicy ucichła. Bydgoszczanie z pokorą przyjęli status quo. Znaleźli się „pod Toruniem”. Stan ten jednak trwał tylko kilkanaście miesięcy...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty