Ratusz chce podwyżek cen biletów MZK i likwidacji części przywilejów. Bez tego konieczne byłyby kolejne cięcia w rozkładach.
Gotowa jest już symulacja, która pokazuje, o ile mogą wzrosnąć wpływy ze sprzedaży biletów w zależności od tego, jaką decyzję o podwyżkach podejmie ratusz. Trzeba się zastanowić, czy podnieść cenę biletów jednorazowych, miesięcznych, czy zlikwidować część przywilejów, takich jak bezpłatne przejazdy dla kierowców oraz emerytów w wieku 65-70, albo zlikwidować system A+T.
<!** reklama>
- Nie chcieliśmy podejmować pochopnych decyzji, stąd zleciłem przygotowanie symulacji, która prognozuje wpływy ze sprzedaży z biletów w zależności od tego, na co się zdecydujemy - tłumaczy wiceprezydent Bydgoszczy Łukasz Niedźwiecki. - Jednak podejmując ostateczne decyzje, musimy dojść do zakładanych 80,2 mln zapisanych w budżecie. Do dyskusji na temat tego, jak skonstruować cennik, zaprosimy między innymi naukowców z UTP, przedstawicieli mediów oraz stowarzyszenia na rzecz rozwoju transportu zbiorowego. Zależy nam na merytorycznej dyskusji.
80 mln złotych z biletów nie pokrywa nawet połowy kosztów funkcjonowania komunikacji miejskiej, które wynoszą 175 mln złotych. Prezydent Rafał Bruski nie zamierza jednak dopłacać w kolejnych latach do komunikacji większych pieniędzy. Jego zdaniem, optymalnym modelem byłoby finansowanie transportu publicznego w połowie z biletów, a w połowie bezpośrednio z budżetu miasta.
- W sumie możemy mówić o 16 wariantach. Decyzja, który wybrać, zapadnie w połowie marca. Ze zmianami musimy zdążyć do 2 maja - zapowiada Łukasz Niedźwiecki.
Pierwszym krokiem do poprawy rentowności komunikacji jest podwyższenie opłat za przejazd bez biletów do 260 złotych. Umożliwi to dopisywanie gapowiczów do Krajowego Rejestru Długów.
Bardzo prawdopodobna jest podwyżka ceny popularnych „sieciówek”. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, najbardziej realny jest powrót do ceny sprzed 2 lat, kiedy bilet miesięczny kosztował 100 złotych.
Zdaniem radnego PO, Lecha Zagłoby-Zyglera, podwyżka biletów miesięcznych to kontrowersyjny pomysł. - Jeśli chcemy zachęcać bydgoszczan to korzystania z komunikacji miejskiej, to idziemy w złym kierunku. Powinno się szukać dalszych oszczędności w MZK.