https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

16 lat za brutalny mord pod Kcynią

Adam Lewandowski
Kiedy sędzia uzasadniał wyrok, Arkadiusz W. cały czas ukrywał twarz w dłoniach
Kiedy sędzia uzasadniał wyrok, Arkadiusz W. cały czas ukrywał twarz w dłoniach Adam Lewandowski
- Przecież moja ciocia pomagała tej rodzinie - mówi krewna zamordowanej kobiety. - Gdyby Arkadiusz W. poprosił o pieniądze, to pomogłaby mu, nie musiał zabijać. Na zabójcę właśnie zapadł wyrok.

Górki Zagajne, wieś pod Kcynią, piątek, 10 czerwca 2016 roku, po południu. Danuta Rataj, 80-letnia emerytowana nauczycielka, mieszka na pięterku dawnej szkoły. Drzwi jak zawsze otwarte. Taki już zwyczaj w Górkach Zagajnych. Wszyscy się przecież znają. Panią Danutę także. Wychowała trzy pokolenia mieszkańców, znała daty urodzin wszystkich swoich uczniów. Kochana, szanowana, z jej zdaniem każdy tu się liczył. Do kościoła co niedziela zawsze ją ktoś zawoził.

Drzwi do domu jak zawsze otwarte

Do mieszkania wchodzi 28-letni Arkadiusz W. Po cichutku. Pani Danuta drzemie w fotelu. Nieproszony gość szuka pieniędzy i karty bankomatowej. Musi zachowywać się głośno, skoro stara kobieta się budzi. Wtedy uderza ją prosto w głowę jakimś przedmiotem o tępych krawędziach. Prawdopodobnie to przedmiot z domu ofiary. Uderza co najmniej 16 razy, zadając 16 krwawych ran. Ofiara jęczy, więc przykrywa jej twarz poduszką. Myje jeszcze ręce i zbroczone krwią kafelki. Wyciera też dłonie do sucha, zabiera klucze od mieszkania, klamkę dotyka przez płaszcz. I opuszcza mieszkanie na pięterku. Nikt go nie widzi. Świadków brak.

Morderca umył ręce i kafelki

- Zeznał w sądzie na rozprawie, że jak wychodził, to jeszcze słyszał jęki - mówi Urszula Rataj z Lisewa Kościelnego, krewna zamordowanej kobiety. - Krótko potem pojawia się inkasent z rachunkiem za wodę. Drzwi zastaje zamknięte. Gdyby były otwarte, inkasent wezwałby pogotowie i pewnie uratowałby naszą ciocię... Przecież widać czarno na białym, że morderca działał z premedytacją. Świadczy o tym jego zachowanie. Będziemy rozmawiać z prokuraturą w sprawie apelacji od tego wyroku. Zabójca powinien dostać co najmniej 25 lat więzienia. A co Arkadiusz W. zrobił po zabójstwie cioci? Pojechał z żoną do Żnina, by wypłacić z karty swojej ofiary 2 tysiące złotych. Chciał jeszcze 
3 tysiące, ale limit karty uniemożliwił transakcję. A potem poszedł na kebab...

Mówią o nim: dobry człowiek

Byłem w Górkach Zagajnych krótko po zabójstwie pani Danuty. Nasłuchałem się, jakim to dobrym człowiekiem był Arkadiusz W. Mieszkał z rodziną kilka domów dalej. Codziennie jeździł z kolegami autem do Poznania, bo tam znalazł dobrą pracę. Pani Danucie pomagał drewno rąbać, po zakupy jeździł. Jego teściowa opiekowała się przyszłą ofiarą zięcia. To ona w piątek, 10 czerwca wieczorem, znalazła martwą panią Danutę i wezwała policję. Zabójca został zatrzymany w niedzielę, 12 czerwca. Zdradziła go wypłata z karty bankomatowej ofiary.

Arkadiusza W. wczoraj po wyroku w sądzie broniła też jego ciocia: - To naprawdę dobry chłopak. Wyrok jest za duży. On nie wytrzyma za kratami. Kochający mąż, dobry ojciec, nikt złego słowa na niego nie powiedział. Miał długi. Pożyczkę jedną ratował drugą. I tyle pomagał pani Danucie... Dziś już wierzę, że zabił, ale nie wiem - dlaczego.

Oskarżony przyznał się do winy

Składowi sędziowskiemu przewodniczył sędzia Marek Kryś, sprawozdawcą był sędzia Roman Narodowski. Z uzasadnienia wyroku wiemy, że oskarżony przyznał się do winy. Twierdził jednak, że uderzył swoją ofiarę tylko dwa razy. Nie chciał zabić. Cieszył się dobrą opinią. Żałuje tego, co zrobił. Nie był karany. Dlatego 16 lat pozbawienia wolności jest karą odpowiednią do popełnionego przez niego czynu. Wyrok nie jest prawomocny.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski