Na zawiłość sprawy oskarżonego o podpalenie żony Marcina Ch. zwrócił uwagę wczoraj po zamknięciu przewodu po mowach stron sędzia Marek Kryś. Trudno rzeczywiście nie uznać tej sprawy za skomplikowaną i niejednoznaczną. Widać to także po żądaniach stron - prokuratura wnioskuje o 25 lat więzienia, obrona - o uniewinnienie...
Marcin Ch. nie przyznał się do tego, że chciał zabić żonę, oblewając ją rozpuszczalnikiem i podpalając.
Podkreślał, że tego tragicznego poranka w marcu ubiegłego roku w kotłowni doszło między nimi do kłótni i to żona przyniosła 5-litrowy baniak z rozpuszczalnikiem i chciała go - wtedy czyścił piec CO - oblać. Doszło do szarpaniny, a fala ognia nie wiadomo skąd się pojawiła.
PRZECZYTAJ:Koronowo: Zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem czy nieszczęśliwy wypadek?
W czasie procesu nie udało się odnaleźć owego 5-litrowego baniaka. Wczoraj mecenas Anna Wiśniewska-Schulz zwracała uwagę, że po tragedii przez dom przewinęło się wiele osób, także strażaków.
- O ile zabezpieczono wnętrze kotłowni, o tyle nikt nie zabezpieczał rzeczy wyniesionych z pomieszczenia na zewnątrz, gdzie pojemnik na rozpuszczalnik mógł się znalaźć i dlatego nie było go w środku - mówiła. - Oboje małżonkowie palili papierosy, więc nie da się wykluczyć, że zapłon substancji nastąpił od niedopałka.
Sam Marcin Ch. zeznawał w procesie, że tamtego dnia był zdenerwowany, bo podejrzewał żonę o zdradę. Miał znaleźć w domu resztki tabletek nasennych, których już nie używał. Domyślał się, że żona podawała je dzieciom, aby twardo spały, gdy w domu był jakiś obcy mężczyzna.
Argumentem, użytym wczoraj przez obronę oskarżonego były treści SMS-ów, które wysyłali sobie małżonkowie w styczniu i lutym. Ofiara, Natalia Ch., zapewniała w nich o tym, że kocha męża. Kiedy ten zdecydował o rozstaniu, wydawała się być z tą myślą pogodzona.
Kilka lat temu mężczyzna dostał wyrok za posiadanie, używanie i handel narkotykami. W piwnicy jego domu policjanci znaleźli ponad 50 donic z konopiami indyjskimi i potrzebny do ich uprawy sprzęt. W mieszkaniu Marcina Ch. odkryto też tabletki ecstasy. Sąd zawiesił mu wtedy wykonanie kary na okres siedmiu lat.