W tym zawodzie można rozwijać swoje zdolności i umiejętności. Można zdobywać coraz wyższe kwalifikacje. Dla barmanów praca powinna być jednak głównie życiową pasją.
<!** Image 2 align=right alt="Image 5447" >- To jest to, co lubię robić najbardziej - mówi Marcin Stoiński, pracujący w zawodzie od ponad dwóch lat. - W listopadzie ukończyłem kurs II stopnia, jednak zajmowałem się tym już dużo wcześniej.
Marcin pracował też w Wielkiej Brytanii, jednak nie poprzestał na łatwym zarobku i planuje poszerzać swoją wiedzę na ten temat. - Na naukę zapisałem się po to, by mieć ten zawód „na papierze”. W dzisiejszych czasach jest to niezbędne do tego, by zbudować przyszłość.
Marcin jest zwycięzcą I Tylko Bydgoskiego Konkursu Barmańskiego. - Zorganizowaliśmy tę imprezę po to, by w naszym mieście coś się działo - mówi Krzysztof Rakowski, współwłaściciel klubu „Promohouse”.
Na drinki i soki
Do bitwy na drinki i soki stanął też Radosław Różański, dobry kolega Marcina Stoińskiego. - To nie jest nasz pierwszy konkurs, chociaż pierwszy w takim składzie - żartują obaj. - Wcześniej braliśmy udział w zawodach, które odbywały się, między innymi, w toruńskim klubie „Kredens”.
<!** Image 3 align=left alt="Image 5448" >Jak twierdzą obaj zawodnicy, konkurs ten to dla nich przede wszystkim dobra zabawa. By jednak zdobyć uznanie jury, należało pokazać się z jak najlepszej strony.
- Marcin spodobał się nam przede wszystkim dlatego, że wkładał „więcej siebie” w przygotowywane drinki - tłumaczy jeden z jurorów, Karol Michalski, przedstawiciel firmy „Sobieski”.
Zwycięzca bardzo starannie i precyzyjnie porcjował składniki alkoholowych napojów, a do tego jego przygotowywanie ekstraktów miało w sobie coś z rytuału, sprawiało, że z przyjemnością się na ten proces patrzyło. - Zachęcający był również sposób podawania drinków, bardzo elegancki, sprawiający, że chciało się je pić - tłumaczył juror.
Zawodnicy musieli popisać się przed jury i publicznością w czterech konkurencjach. Pierwsza z nich to przyrządzenie drinków „na słodko”. Potem przyszła kolej na trunki półwytrawne i wytrawne. Zamknięciem zmagań było przygotowanie kompozycji własnej.
Plaża w szklance
- Mój napój to „Plaża w Saint Tropez” - mówi Marcin, prezentując publiczności trunek, który cieszył się największym zainteresowaniem podczas degustacji. Jak wyznaje zwycięzca turnieju, najlepsze letnie drinki opierają się na bardzo popularnym składniku, jakim jest kruszony lód. - Można go łączyć praktycznie ze wszystkim - mówi Marcin Stoiński. - Dodatkowo polecam wszelkie napoje z żurawiną, która w połączeniu z wódką jest najprostszym drinkiem.
Mistrz i wicemistrz konkursu zgodnie twierdzą, że nie było między nim żadnej rywalizacji. Obaj potraktowali konkurs jako czystą przyjemność. Na co dzień również dobrze się przy sporządzaniu drinków bawią. Gdy trzeba, potrafią być jednak poważni.
- Czasami klienci starają się nawiązać z barmanem kontakt - mówią bohaterowie piątkowego wieczoru w klubie „Promohouse”. - Mój sposób na klienta, to słuchać i patrzeć - dodaje Marcin Stroiński.