Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie po bydgosku

Redakcja
Bydgoszcz wyludnia się i starzeje. W rankingach na najbardziej przyjazne polskie miasto zajmuje odległe pozycje. Nic dziwnego, że młodzi stąd uciekają i nie wracają.

Bydgoszcz wyludnia się i starzeje. W rankingach na najbardziej przyjazne polskie miasto zajmuje odległe pozycje. Nic dziwnego, że młodzi stąd uciekają i nie wracają.

Miejsce Bydgoszczy w statystykach GUS-u, pozornie nie skłania do niepokoju - w większości dziedzin plasujemy się pośrodku krajowego rankingu. Jest jednak kilka wskaźników, które mogą tłumaczyć dlaczego Bydgoszcz nie jest dla młodych atrakcyjna.

Statystycznie...

Średnie miesięczne wynagrodzenie w wysokości 3,1 tys. zł brutto plasuje nas trzy miejsca od końca rankingu krajowego. Ogólny wskaźnik bezrobocia daje nam co prawda 8. miejsce wśród miast wojewódzkich, ale gdy spojrzeć z innej strony - na ilu bezrobotnych przypada jedna oferta zatrudnienia - spadamy na odległe 17. miejsce. Za mało też budujemy mieszkań. Z liczbą 996 lokali oddanych do użytku w 2010 roku Bydgoszcz sytuuje się na 11. pozycji.

<!** reklama>

Na szczęście w innych dziedzinach życia, istotnych dla młodych ludzi, planujących założenie rodziny w Bydgoszczy, jest trochę lepiej.

- Tygodniowy termin oczekiwania na wizytę u laryngologa to całkiem nieźle. Dostępność lekarza rodzinnego też super. Gorzej z zabiegami planowymi. Na usunięcie migdałków mamy czekać z synem 2 lata - mówi pani Magdalena, matka 12-letniego Jarka.

W Bydgoszczy jest 121 dziecięcych poradni specjalistycznych, w których okres oczekiwania na wizytę wynosi od 24 do 174 dni (nefrolog). Liczba łóżek dla dzieci w szpitalach - 588 (w trzech placówkach).

- Z kardiologami jest kłopot. Zaproponowano mi wizytę za pół roku - zauważa Agnieszka, mama Tymona. Na wizytę u gastrologa czekała 3 miesiące, alergolog - 2 miesiące. Poszła prywatnie. Chwali za to urologa, na którego też trzeba było czekać, ale za to przebadał dziecko kompleksowo i wnikliwie.

Dostępność do bydgoskich przedszkoli (30 samorządowych i ponad 30 niepublicznych) wygląda różnie, zależnie od dzielnicy. Od lat oblężone są na przykład placówki na Wyżynach, za to nie ma tłoku w Śródmieściu.

Kolejka do żłobka

- Jeszcze mam wolne miejsca - mówi Hanna Marszał, dyrektorka przedszkola „Alf” przy ul. Grodzkiej. Miesięczny pobyt dziecka w przedszkolu dotowanym przez miasto kosztuje ok. 230 złotych, w prywatnym ok. 400 złotych. W mieście jest też kilka tzw. punktów przedszkolnych oraz kluby przedszkolaka przy domach kultury.

Trochę gorzej dostać się do żłobka. Jest ich w mieście 8 z 808 miejscami. W tej chwili czeka na nie 900 niemowlaków. Opłata miesięczna 255 złotych - taniej niż w Gdyni, Szczecinie, Warszawie i Gdańsku.

Pod względem oferty kulturalno-edukacyjnej i zajęć dodatkowych dla dzieci i młodzieży Bydgoszcz nie powinna się wstydzić. Pałac Młodzieży i sześć osiedlowych Młodzieżowych Domów Kultury, plus sporo placówek prywatnych, dają duży wybór. Wyższa Szkoły Gospodarki od roku prowadzi zajęcia dla dzieci w wieku 6-12 lat w ramach Uniwersytetu Rodzinnego (300 zł za semestr), Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy ma ofertę pod nazwą Uniwersytet Dziecięcy (50 zł za semestr). Filharmonia Pomorska organizuje koncerty dla młodych melomanów, prywatna szkoła piłkarska Socatots proponuje zajęcia dla brzdąców od 6 miesiąca do 5 roku życia. Jeśli ktoś chce, może uczyć się ze swoim niemowlakiem salsy (maluch jest w chuście) albo pływać z nim pod wodą (2 baseny przy przedszkolach „Radość” i „Bajka”).

- Wystarczy mieć pieniądze. Ceny może nie są wysokie, ale kiedy się to wszystko doda, to głowa boli - podsumowuje Anna, mama 12-letniego Michała.

W ciągu ostatnich 10 lat liczba mieszkańców Bydgoszczy skurczyła się o blisko 20 tysięcy. Według danych GUS z grudnia 2010, w naszym mieście żyło 356 tysięcy ludzi. Przez dziesięć następnych lat w grodzie nad Brdą ubędzie kolejnych 28 tysięcy obywateli, a w roku 2030 miasto będzie zamieszkane zaledwie przez 284 tysiące osób.

W 2010 roku urodziło się 3514 bydgoszczan, a zmarło 3720. Prócz niżu demograficznego problemem są też migracje ludzi młodych. Wskaźnik tzw. migracji definitywnej jest zresztą zły dla całego regionu. Zamiast zapuszczać korzenie w Toruniu czy Bydgoszczy młodzi wyjeżdżają do Warszawy, Gdańska, Poznania, Wrocławia i Krakowa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera