https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"žWuef" w łaźni z nauczycielkami

Szymon Cieślak
Dwudziestu jeden absolwentów żnińskiego I Liceum Ogólnokształcącego im. Braci Śniadeckich spotkało się pierwszy raz od matury w roku 1955.

Dwudziestu jeden absolwentów żnińskiego I Liceum Ogólnokształcącego im. Braci Śniadeckich spotkało się pierwszy raz od matury w roku 1955.

<!** Image 2 align=middle alt="Image 9911" >
Poranek absolwenci ogólniaka sprzed pół wieku spędzili w swojej dawnej szkole. W programie były także spacer po Żninie. odwiedziny w Muzeum Ziemi Pałuckiej, zapalenie zniczy na grobach kolegów i nauczycieli oraz msza. Wśród absolwentów szkoły było trzech księży.

Nie pozwolił po polsku

W latach pięćdziesiątych uczniowie nie mieli tak dobrze, jak teraz. Tydzień nauki rozpoczynał się w poniedziałek, a kończył w sobotę.

Aleksandra Bretnerowska, z domu Bejkowska, wyszła za mąż zaraz po skończeniu szkoły średniej. Bardzo dobrze pamięta ówczesnych nauczycieli. Wspomina polonistę Janusza Księskiego, który jej młodzieńcze wiersze wywiesił w klasowej gablotce, panią Kitelową - nauczycielkę muzyki, która przekonała całą klasę, aby śpiewać po rosyjsku. Dobrze pamięta Stanisława Synaka, nauczyciela języka niemieckiego, który nie pozwolił na lekcji powiedzieć ani słowa po polsku. Dzięki temu pani Aleksandra do dziś płynnie włada tym językiem.

- Stanisław Synak był naszym wychowawcą. Pamiętam, jak jeden z kolegów zapomniał na lekcję zeszytu, a nie znał jeszcze wtedy dobrze niemieckiego. Stanął przed profesorem i powiedział mu: „Iś zapomniałem mein heft”. A profesor okrzyczał go - wspomina ze śmiechem pani Aleksandra, która obecnie mieszka w Szczecinie.

Rocznik maturalny 1955 dobrze wspomina także lekcje wychowania fizycznego, które odbywały się w szkolnej sali gimnastycznej. Nauczycielki przyjeżdżały z Poznania. Po zajęciach chodziły razem z uczennicami do łaźni, która wtedy znajdowała się w obecnym budynku parafialnym kościoła św. Floriana.

Kosz i marsze

- Bardzo miło wspominam tę salę. Tu grałyśmy w kosza. Jeździłyśmy na zawody. Na stadionie miałyśmy olimpiady. Jesienią zawsze uczestniczyłyśmy w sześciokilometrowych marszach - mówi z łzą w oku Klara Zabłocka - Gołębiewska z Gniezna.

Kiedy przychodził czas wykopków, uczniowie stawiali się w szkole w roboczych strojach. Lekcje były półgodzinne, a o godz. 14 wszyscy wyjeżdżali na pegieerowskie pola do Marcinkowa, Bożejewiczek, Obudna.

- Nikt nas w czasie pracy nie pilnował. Sami chodziliśmy za kopaczką zbierać ziemniaki. Szkoła za naszą pracę dostawała pieniądze. Jeździliśmy za nie do teatru - wspomina Elżbieta Prus-Matyniak z Tomaszowa Mazowieckiego.

Wybrane dla Ciebie

Tak kierowcy łamali przepisy na przejeździe kolejowym przy ul. Inwalidów. Mamy wideo

Tak kierowcy łamali przepisy na przejeździe kolejowym przy ul. Inwalidów. Mamy wideo

9 mld zł na transformację energetyczną. Takiego wsparcia jeszcze nie było

9 mld zł na transformację energetyczną. Takiego wsparcia jeszcze nie było

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski