Na razie ratownicy medyczni ze stacji pogotowia ratunkowego w Bydgoszczy nie musieli zajmować się ofiarami nieumiejętnego obchodzenia się z fajerwerkami. Dotąd nikt nie trafił do lekarza z poparzonymi dłońmi czy urwanymi palcami.
- Zdecydowanie więcej pacjentów z takimi urazami mieliśmy w minionych latach - powiedział nam ratownik medyczny Krzysztof Wiśniewski, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy.
Sprawdź pogodę na najbliższe dni: Ochładza się, spadnie śnieg
Lekarze i ratownicy nie chcą jednak zapeszać, bo tak naprawdę ostre strzelanie dopiero się zacznie w sylwestrową noc.
Zgodnie z przepisami, w Bydgoszczy można używać fajerwerków i petard tylko 30. i 31. grudnia oraz 1. stycznia. Chociaż z tym przestrzeganiem prawa bywa różnie.
- Do powitania Nowego Roku zostało jeszcze trochę czasu, a młodzież już wiwatuje. Słyszę, jak odpalają te swoje petardy - skarży się Janina Myszkowska z bloku przy ulicy Konopnickiej na Szwederowie.
- Od wigilii do czwartku odnotowaliśmy dwanaście zgłoszeń, dotyczących używania fajerwerków - powiedział nam wczoraj Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Jedno pochodziło ze Śródmieścia, a pozostałe z innych osiedli. Nikogo jednak nie ukaraliśmy mandatem, którego maksymalna wysokość może wynieść 500 złotych.
Rzecznik dodaje, że w poprzednich latach tych zgłoszeń było już zdecydowanie więcej.
Straż miejska apeluje do rodziców, aby zwracali uwagę na swe pociechy, odpalające fajerwerki. - Prosimy, by dzieci nie używały ich samodzielnie, tylko w obecności dorosłych - mówi Arkadiusz Bereszyński.
Kiedy ludzie strzelają, ciężkie chwile przeżywają domowe zwierzaki.
- Nie znoszę sylwestra z kilku powodów - mówi 35-letnia pani Marta z Bydgoszczy, właścicielka dwóch psów i kota. - Głównie ze względu na moje zwierzaki. Głośne wybuchy fajerwerków powodują, że wpadają w panikę, a ja nie mogę ich uspokoić. Co roku mam problem, bo chciałabym im oszczędzić tego strachu. Ale się nie da.
Nie da się, ponieważ odpalanie fajerwerków w ostatnią noc w roku to norma. Co zatem zrobić, by pomóc naszym zwierzętom przetrwać ten trudny moment?
- Ograniczyć wyjścia na spacery do niezbędnego minimum - radzi lekarz weterynarii z Bydgoszczy, Sebastian Słodki. - Zwierzaki nie powinny też wychodzić na zewnątrz same, nawet jeśli są do tego przyzwyczajone. Głośny wybuch może sprawić, że wpadną w popłoch i uciekną. Na te kilka godzin gdy wybuchy fajerwerków są najbardziej intensywne, postarajmy się znaleźć dla naszych zwierząt najbardziej wyciszone w domu miejsce albo włączyć trochę głośniej muzykę, by zagłuszyć odgłosy z zewnątrz.
Przeczytaj też: Rozrywka i komunikacja miejska w sylwestra
Ważne, by nie przesadzać z czułościami.
- Nie starajmy się nadmiernie pocieszać zwierząt, głaskać, przytulać bardziej niż zwykle, ponieważ odniesiemy odwrotny skutek - mówi dr Słodki.- Będą czuły, że coś jest nie tak, zaczną wpadać w panikę. Radziłbym zachowywać się normalnie, jak zawsze.
Wyjątkowo płochliwym zwierzakom można podać łagodne preparaty uspokajające. Ważne jednak, żeby niczego nie robić na własną rękę. - Nie podawajmy zwierzętom leków przeznaczonych dla ludzi. Te mogą zadziałać odwrotnie do zamierzonego celu i jeszcze bardziej pobudzić zwierzaki. Najrozsądniej będzie przejść się, nawet bez zwierzęcia, do najbliższego gabinetu weterynaryjnego. Lekarz na podstawie wywiadu dobierze odpowiednie środki.
Polub "Express" na Facebooku