Rozpoczęła się egzekucja kar dla żużlowców, którzy spadli w
rankingu biegopunktowych. Bydgoski klub ma się o co bić, bo gra idzie o dużą
kasę.
<!** Image 2 align=none alt="Image 224270" >Jak już wielokrotnie informowaliśmy, rok 2013 żużlowa
Polonia zakończy „na minusie”. Do dopięcia budżetu zabraknie sporo -
mówi się nawet o kwocie dochodzącej do 1 mln zł. Pierwszym sposobem
ratowania finansów było zwolnienie dwóch pracowników (dwoje innych,
rzeczniczka i menedżer marketingu, odeszło na własną prośbę). To jednak
nie wystarczy. Trzeba pożyczyć z banku kolejne pieniądze (rok temu klub
zaciągnął kredyt w wysokości 2,1 mln zł).
- Bez zwiększenia kredytu nie będzie możliwości rozliczenia się z
zawodnikami, a także z instytucjami, chociażby Urzędem Skarbowym i ZUS.
Jeżeli zadłużenia, które mamy obecnie pozostaną, to klub nie otrzyma
licencji i nie będzie mógł dalej funkcjonować. Dlatego też podstawą
jest, by zwiększyć kredyt. Nie mamy innego wyjścia - mówi Józef Gramza,
przewodniczący radu nadzorczej w rozmowie z portalem sportowefakty.pl.
Warto jednak pamiętać, że wymogi licencyjne w I lidze nie nakazują
spłaty zadłużenia wobec zawodników w listopadzie (tak jest w przypadku
ekstraligi). Polonia dostanie zgodę na starty w sezonie 2014 gdy pokaże
np. podpisane ugody z żużlowcami. Poza tym władze miasta wielokrotnie
powtarzały, że nie dopuszczą do upadku spółki, w której posiadają
większościowy pakiet udziałów.
<!** reklama>Rada
nadzorcza, chcąc zmniejszyć dług, podjęła decyzję o wyegzekwowaniu
zapisu w kontraktach, który mówi o potrąceniu części wynagrodzenia w
przypadku spadku w rankingu biegopunktowych. Jeżeli żużlowiec - w
porównaniu z rokiem poprzednim - spadł lub awansował np. o 8 miejsc, to
pracodawca może zabrać lub dodać mu 8 procent wynagrodzenia. Pod tym
ostatnim pojęciem kryje się łączna kwota na przygotowanie do sezonu oraz
pieniądze za punkty. Jest tylko jedno zastrzeżenie: kara lub nagroda
nie może przekroczyć 20 procent rocznego wynagrodzenia.
Spadek w zestawieniu zanotowało pięciu polonistów: Robert Kościecha
(o 43 miejsca), Mikołaj Curyło (21), Krzysztof Buczkowski (15), Greg
Hancock (13) i Szymon Woźniak (8). Wiemy, że bydgoski klub nie będzie
sztywno trzymał się regulaminu (tzn. za spadek np. o 15 pozycji potrąci
15 procent) i z każdym zawodnikiem przeprowadzi osobne negocjacje.
Rozmowy już się rozpoczęły. Klub ma się o co bić. Jak się nieoficjalnie
dowiedzieliśmy, są żużlowcy, którzy mogą stracić grubo ponad 100 tysięcy
złotych.