<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/karpinski_marcin.jpg" >Kilka godzin wyczekiwania, tłumy na stadionie, tysiące przed telewizorami, skoncentrowani zawodnicy w parku maszyn i... wszystko na nic. Tak wyglądała sytuacja w niedzielę przed meczem półfinału play-off Unibax Toruń - Azoty Tauron Tarnów. A wszystko przez kombinacje z regulaminem, przy którym żużlowi działacze, prezesi i Bóg wie, kto jeszcze majstrują od lat. Doszło już do tego, że nikt nie wie o co chodzi! Ani sędzia, ani tzw. fachowcy. <!** reklama>Jak to jest bowiem możliwe, że arbitra meczu z błędu nie wyprowadził nikt z tarnowskiej ekipy, że w tych wszystkich wyliczeniach KSM nie połapał się nawet kierownik drużyny gości?! Jeśli sędzia, kierownicy zespołów do końca nie znają przepisów, to jak mają je znać kibice bądź przeciętny Kowalski, który wybierze się na żużel raz w roku? Panowie działacze, stwórzcie najpierw czytelny regulamin. Potem bawmy się w speedway.
Żużel? Ale o co chodzi?
Marcin Karpiński