Już kilkanaście osób zgłosiło się w sprawie wyłudzeń i oszustw, których miał dokonywać jeden z mieszkańców Bydgoszczy. Chodzi o sprawę restauracji „Śródmieście” działającej jeszcze do niedawna przy Placu Wolności w centrum miasta.
- Od kilku dni nie daje znaku życia. Kontaktujemy się z jego żoną, która mówi, że nie ma pojęcia, gdzie jest - twierdzi osoba przedstawiająca się jako „poszkodowany w sprawie”.
Uczestnicy Rajdu Pekin-Paryż 2019 przejechali przez Bydgoszc...
W Bydgoszczy kolejną w ciągu tygodnia konferencję prasową zorganizował Krzysztof Rutkowski. Jego biuro doradcze zajmuje się sprawą wyłudzeń i oszustw, których sprawcą miał być jeden z nieformalnych wspólników firmy prowadzącej restaurację „Śródmieście”. Do hotelu Pod Orłem przyszło kilka osób, które bądź to udzieliły pożyczek, bądź wystąpiły do banków o kredyty w imieniu wspomnianego mężczyzny (on sam w rozmowie telefonicznej nie zgodził się na ujawnienie nawet jego inicjałów, dlatego w artykule występuje jako A.).
- Jedną z osób oszukał na 160 tys. zł, ale suma wszystkich wyłudzeń i oszustw może sięgnąć nawet 10 milionów zł - wylicza były prywatny detektyw. - Ten człowiek manipulował i nakłaniał znane sobie osoby - co warto podkreślić - działające często w branży finansowej do tego, by zaciągały pożyczki. Nakłaniał je do przedstawiania w bankach nieprawdziwych zaświadczeń o zarobkach. Potem spłacał niektóre zobowiązania zaciągając kolejne pożyczki. W końcu zniknął. Nie ma z nim kontaktu.
Wierzyciele teraz oczekują spłaty zaciągniętych prywatnych pożyczek od Damiana R., szwagra A. To ten mężczyzna występował w dokumentach jako menadżer restauracji „Śródmieście”, to on figuruje w dokumentach firmowych. Restauracja nie działa od kilku tygodni, lokal po niej przejęła sieć naleśnikarni. Ale - jak mówią poszkodowani - milionowe długi zostały.
Damian R. sam uważa się za poszkodowanego działalnością szwagra i złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. - Byłem manipulowany przez niego, namawiany do różnych działań. Zostałem oszukany - podkreśla.
- Trafiło do nas zawiadomienie złożone przez pana Damiana R. Dotyczy ono podejrzenia popełnienia oszustwa - potwierdza prokurator Dariusz Bebyn, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. - Sprawa trafiła już do prokuratora. Dokument zostanie teraz oceniony i zapadnie decyzja o dalszych czynnościach w tej sprawie.
Krzysztof Rutkowski, który apeluje do osób mających poczucie, że mogli paść ofiarą oszustwa w tej sprawie, mówi o mechanizmie działania bydgoszczanina: - Informacje o tym, że ta osoba miała jakiś biznes, z którego czerpała jakieś konkretne dochody, to mit, to bzdura. Mamy przypuszczenia, że pieniądze pozyskiwał z wyłudzeń, z oszustw.
Dzisiaj A. był nieuchwytny. Po wybraniu numeru jego komórki, pojawiała się tylko informacja o zapchanej poczcie głosowej. Wcześniej w rozmowie telefonicznej zapewniał, że ze sprawą wyłudzeń kredytów nie ma nic wspólnego. Oskarżenia R. nazywał kłamstwami.
