https://expressbydgoski.pl
reklama
II tura wyborów - pasek artykułowy

Znajdzie się kij na oprawcę

Przemysław Łuczak
Rozmowa z TERESĄ PIOTROWSKĄ, posłanką PO

Rozmowa z TERESĄ PIOTROWSKĄ, posłanką PO

<!** Image 2 align=right alt="Image 146464" sub="Fot. Tadeusz Pawłowski">Po nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie rodzice będą straszyli niegrzeczne dzieci złym pracownikiem socjalnym?

Nie. Należy dokładnie przeczytać artykuł 12a projektu ustawy, który to budzi najwięcej kontrowersji. Otóż pracownik socjalny będzie mógł podejmować tak drastyczne kroki, jak odebranie dziecka rodzicom, tylko w sytuacji zagrożenia jego życia lub zdrowia. Zdarza się, że pracownicy socjalni wchodzą do mieszkania, w którym ojciec jest agresywny, a matka kompletnie pijana. Co w takiej sytuacji mają zrobić? Czekać na prokuratora? Chcemy, aby pracownik socjalny wespół z policjantem bądź lekarzem mógł podjąć decyzję o przekazaniu dziecka babci czy ciotce, a jeśli nikogo takiego nie ma, umieścić w pogotowiu opiekuńczym, chroniąc je w ten sposób przed niebezpieczeństwem. Następnie natychmiast będzie składać wniosek do sądu, takie postępowanie obowiązuje obecnie. Celem budzącego kontrowersje zapisu jest jedynie odizolowanie ofiary od sprawcy do momentu wszczęcia postępowania.

<!** reklama>Spodziewała się Pani, że proponowane zmiany w ustawie wywołają aż tak wielkie emocje?

Nie, ponieważ pracowaliśmy nad projektem ponad rok. Specjalna podkomisja powołana przez Sejmową Komisję Polityki Społecznej i Rodziny zbierała się aż 17 razy, drobiazgowo analizując każdy zapis. W pracach uczestniczyło także kilkanaście organizacji pozarządowych. Wydawało się, że w sprawie walki z przemocą w rodzinie doszło do porozumienia ponad podziałami politycznymi. Dzięki temu w projekcie znalazło się dużo rewolucyjnych rozwiązań, zwłaszcza w podejściu do praw ofiary. Dziś - jeśli dochodzi do rękoczynów - z domu ucieka matka z dziećmi, znajdując schronienie w ośrodku interwencji kryzysowej, u rodziny lub sąsiadów. W przyszłości to sprawca przemocy zostanie usunięty z mieszkania, nawet jeśli jest jego właścicielem. A zanim sąd podejmie decyzję, nie będzie miał prawa zbliżać się do ofiary czy też się z nią kontaktować.

Czy ustawa podważa świętość domowych drzwi, jak twierdzą jej przeciwnicy?

W żadnym razie, bo ustawa nie odnosi się do rodzin, które właściwie realizują swoje funkcje rodzicielskie i wychowawcze. Skierowana jest do tych rodzin, w których dochodzi do przemocy. Dlatego ten wrzask, zwłaszcza środowisk katolickich, które - jak sądzę - dobrze wypełniają swoje zadania, że ta ustawa jest zamachem na świętość rodziny, niepotrzebnie podgrzewa atmosferę. Zaznaczam, że każdy przecież mógł przyjść na posiedzenie podkomisji i przedstawić swoje propozycje. Nic nie zapowiadało, że może wybuchnąć spór nie tyle merytoryczny, co ideologiczny.

Co dalej z projektem ustawy?

W ubiegłym tygodniu odbyło się drugie czytanie projektu ustawy. W debacie nie było wiele merytorycznych treści, większość posłów, którzy się wypowiadali, nie przeczytała w ogóle tego projektu. Ale ponieważ chcemy stworzyć skuteczniejsze prawo w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie, jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje. Komisja zbierze się raz jeszcze i każdy zapis, zwłaszcza te, które wzbudziły tyle emocji, będzie ponownie analizowany. Być może niekonieczne było wprowadzenie zapisu, że pracownik socjalny wykonując swoje obowiązki służbowe ma prawo odebrać dziecko, lecz zapewnić mu bezpieczeństwo...

W końcu zakazane zostanie bicie dzieci...

Opinie, że dzieci będą mogły donosić na rodziców, są nieprawdziwe. Zapis reguluje jedynie, że nie wolno bić dziecka. Tak samo, jak nie wolno bić dorosłego człowieka, bo to grozi sprawą karną. Rozumiem, że koledzy z PiS wychowują swoje dzieci poprzez klapsy. Tymczasem od klapsa do zakatowania dziecka jest już tylko jeden krok. Zapis w ustawie mówiący, że każde podniesienie ręki na dziecko jest porażką wychowawczą, nie jest adresowany do rodziców, którzy szanują swoje dzieci, umieją im perswadować i mają właściwe wzorce wychowawcze, lecz do tych, którzy „zapominają się” i bardzo często zamiast rozmawiać z dziećmi używają siły.

Jaka jest skala przemocy w polskich rodzinach?

Z policyjnych statystyk wynika, że w 2008 roku było 140 tys. udokumentowanych przypadków, z czego prawie 40 tys. dotyczyło dzieci. W rzeczywistości może być ich więcej, bo przemoc w rodzinie ciągle jest tematem tabu. Przekonanie, że lepiej nie zaglądać do sąsiada, sprawia, że często nie reagujemy na krzyki i płacz za ścianą. Dopiero jak dochodzi do tragedii, ludzie przyznają, że coś jednak słyszeli, ale nie wiedzieli, jak zareagować albo po prostu się bali. Również same ofiary często nie zgłaszają się na policję. Liczą, że sytuacja zmieni się na lepsze, bo sprawca bezpośrednio po szale agresji, przeprasza i obiecuje poprawę. Wiemy jednak, że najczęściej tylko do następnego razu. Jest to zjawisko wcale nie takie małe, jak niektórzy sugerują. Dlatego zależy nam na powstaniu zespołów interdyscyplinarnych i roboczych, które będą pomagać w konkretnych przypadkach.

Z czego wynika Pani przekonanie, że nowe prawo będzie skuteczniejsze?

Przede wszystkim z tego, że daje ono większe niż dotąd możliwości zaangażowania się samorządów w pomoc ofiarom przemocy. W Ministerstwie Sprawiedliwości koordynacją programu ma się zajmować urzędnik o randze co najmniej podsekretarza stanu. Życie zweryfikuje nowe przepisy, ale z opinii ludzi na co dzień zajmujących się problemem przemocy w rodzinie, wiemy, że będzie to krok do przodu. Zwłaszcza w podejściu do bezpieczeństwa i ochrony ofiary. Urzędnicy resortu sprawiedliwości długo twierdzili, że usunięcie sprawcy przemocy z jego mieszkania jest niekonstytucyjne. Nikt jednak nie zastanawiał się nad prawami konstytucyjnymi kobiety tułającej się z dziećmi. Dlatego też nasze prace trwały tak długo, należało zredagować ustawę tak, aby nie trafiła ona do Trybunału Konstytucyjnego, tak, żeby znowu nie okazało się, że sprawca przemocy ma większe prawa niż jego ofiara.

Teczka osobowa

Teresa Piotrowska, posłanka PO

Absolwentka Akademii Teologii Katolickiej. Posłanka na Sejm IV, V i VI kadencji, jest zastępczynią przewodniczącego Sejmowej Komisji do Spraw Kontroli Państwowej, a także członkiem Komisji Polityki Społecznej i Rodziny oraz podkomisji do rozpatrzenia projektów ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.

W 1998 r. pełniła funkcję wojewody bydgoskiego, a w latach 1999-2001 była wiceprezesem Urzędu Zamówień Publicznych. Od 2001 do 2006 r. przewodnicząca Platformy Obywatelskiej Regionu Kujawsko-Pomorskiego.

Mąż Zbigniew, syn Dominik. Pies Maks.

Wybrane dla Ciebie

Młoda kobieta potrącona na przejściu dla pieszych w Bydgoszczy

Młoda kobieta potrącona na przejściu dla pieszych w Bydgoszczy

60 lat później... Teatr Kameralny i Teatr Polski w Bydgoszczy zapraszają na jubileusz

60 lat później... Teatr Kameralny i Teatr Polski w Bydgoszczy zapraszają na jubileusz

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski