Zobacz wideo: Otwarcie Centrum Obsługi Gotówki Poczty Polskiej w Bydgoszczy

Aktualny stan powietrza w okolicy można sprawdzić m.in. na stronie airquality.uni.wroc.pl. Na mapie dostępne są spływające na bieżąco wyniki z trzech typów stacji: mapping AIR, Airly i GIOŚ. Łącznie można zobaczyć dane z 21 punktów pomiarowych w Bydgoszczy. We wtorek rano i do południa sytuacja na mapie nie wygląda najgorzej. W większości miejsc jest zielono, co oznacza dobrą jakość powietrza, a tylko pojedyncze punkty wskazują poziom umiarkowany.
W Polsce normy dla pyłów drobnych PM10 ustalane są na trzech poziomach dobowych: dopuszczalnym (50 µg/m³), informowania (100 µg/m³) oraz alarmowym (150 µg/m³). Zupełnie inaczej klasyfikuje to Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), dopuszczając dobowe stężenie na poziomie 15 µg/m³ w przypadku PM2.5 i 45 µg/m³ dla PM10.
Pomiary z rana i okolic południa mogą być mylące, bo największy problem zaczyna się wieczorem. To wtedy sprawdzane normy, z uwagi na dogrzewanie mieszkań i domów, osiągają najwyższe wartości. W poniedziałek około godz. 19 na Miedzyniu, czujnik przy ul. Pijarów, PM 10 osiąga wartość bliską 100, a PM 2.5 zbliża się do 90. Niewiele lepiej jest przy pl. Poznańskim czy na Bartodziejach przy ul. Swarzewskiej. Gorzej w Fordonie, gdzie wartość PM10 przekracza 100, a PM 2,5 – 90.
– Przez ostatnie parę dni, gdy chwycił mróz, odczyty z czujników pokazywały nawet przekroczenia norm o 400%, a mamy dopiero listopad. Możemy sobie wyobrazić, jak to będzie wyglądało zimą – komentuje Kamila Gawrońska-Dickson ze stowarzyszenia Bydgoski Alarm Smogowy.
Na razie kar jest mniej
Duży wpływ na jakość powietrza ma sposób ogrzewania mieszkania. Od kilku lat przy w bydgoskiej Straży Miejskiej działa Eko Patrol. W sobotę 19 listopada strażnicy zauważyli bardzo duże zadymienie wydobywające się z komina jednej z posesji na osiedlu Jary. Nieruchomość była wytypowana do kontroli latem, bo zauważono, że właściciel składuje na podwórzu opady wielkogabarytowe.
W trakcie kontroli strażnicy ujawnili przy piecu hałdę zalegającego popiołu – około 4 metry sześcienne. W starym piecu właściciel spalał oprócz węgla m.in. pocięte panele podłogowe, parkiet, meblościankę czy tapczan. Za popełnione wykroczenie sprawca został ukarany najwyższym możliwym mandatem – kwotą 500 zł.
– Porównania z analogicznymi miesiącami poprzedniego roku, wskazują zarówno na spadek liczby zgłoszeń, jak i kontroli, a w związku z tym ujawnionych wykroczeń – informuje „Express Bydgoski” Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej Straży Miejskiej. – Zauważyliśmy, że w tym roku mieszkańcy, pewnie z uwagi na trudną dostępność paliw stałych, opóźniali początek sezonu grzewczego – dodaje.
W październiku 2021 r. na stanowisko dyżurnego strażnika miejskiego wpłynęły 144 zgłoszenia, a w tym ledwo 54. Przed rokiem w listopadzie było ich 152, a dotychczas w tym miesiącu 52 – z uwagi na spadek temperatury, można spodziewać się, że liczba wyraźnie wzrośnie w najbliższych dniach. Różnicę widać również w innych danych. Mandaty – 55 w październiku 2021 r. i 30 w 2022 r., 64 w listopadzie 2021 r. i 12 do 21 listopada 2022 r.
Koniec z węglem?
Dane są mniej zaskakujące, gdy weźmie się pod uwagę warunki atmosferyczne. Tegoroczna jesień była cieplejsza. Część osób, z uwagi na oszczędności, ograniczyła ogrzewanie. W najbliższych miesiącach, przy niskich temperaturach, może to być jednak trudniejsze.
– Spodziewamy się tragicznej zimy w tym sezonie. Przy paleniu węglem niskiej jakości, stężenie pyłów zawieszonych wydobywających się z komina jest znacznie wyższe niż przy paleniu węglem wysokiej jakości. To na pewno przyczyni się do zwiększenia zanieczyszczenia – stwierdza Kamila Gawrońska-Dickson. Stowarzyszenie obawia się, że z tego samego powodu częściej będzie dochodzić do takich wypadków jak pożary sadzy w kominie i wzrostu stężenia rakotwórczego benzoalfapirenu w powietrzu.
Choć prognozy na najbliższe miesiące są niepokojące, zdaniem Bydgoskiego Alarmu Smogowego tegoroczne problemy związane z wysoką ceną węgla w dłuższej perspektywie mogą przyczynić się do rezygnacji z używania tego paliwa. – Nasza mentalność rządzona jest portfelem. Argumenty ekonomiczne może do nas za bardzo nie trafiają, ale finansowe jak najbardziej – uważa Kamila Gawrońska-Dickson.