Niezwykle groźna roślina, barszcz Sosnowskiego, rozprzestrzenia się w naszym województwie. Zetknięcie się z nią może mieć poważne konsekwencje.
Rośnie na poboczach, przy rowach melioracyjnych, na leśnych przecinkach, na łąkach i w ogrodach. Zetknięcie się z barszczem Sosnowskiego pozostawi „pamiątki” na długie lata.
- Nawet nie wiem, jak to się stało. Pojechaliśmy z rodziną nad jezioro. Ponieważ szwagier kupił właśnie wiatrówkę, poszliśmy do lasu, żeby postrzelać do puszek. Wracając, poczułem swędzenie na nodze. Żartowaliśmy, że pewnie w krzakach czaił się skorpion - mówi pan Adam z Bydgoszczy.
<!** Image 2 align=none alt="Image 173507" sub="Barbara Wibrandt pokazuje w bydgoskim ogrodzie botanicznym jedną z trujących roślin - wawrzynka wilczełyko. Fot. Tymon Markowski">
Teraz do śmiechu już mu nie jest.
- Noga zaczęła robić się czerwona, trochę spuchła, zrobił się wielki bąbel, który gdy pękł i odsłonił żywą ranę. Choć minęło już sporo czasu, wciąż nie mogę sobie poradzić z tym problemem.
Bydgoszczanin był u kilka lekarzy. Dopiero ostatni stwierdził, że rany są wynikiem bliskiego kontaktu z barszczem Sosnowskiego i leczenie będzie trwało kilka lat.
- Kiedy już się wydaje, że rana się zasusza, wszystko zaczyna się od nowa. W dodatku barszcz powoduje, że stajesz się alergikiem. Uczulić może wszystko, włącznie ze słońcem. Teraz zmagam się nie tylko z bolącą nogą, ale także z wysypkami na twarzy i całym ciele.
<!** reklama>
- W latach 70. wszystkie ośrodki doradztwa rolniczego, w tym nasz, dostały polecenie, żeby zająć się barszczem Sosnowskiego doświadczalnie - mówi Adam Piszczek, starszy specjalista ds. energii odnawialnej i roślin jadalnych i oleistych w ODR Minikowo. - Eksperyment nie udał się. Barszcz nie nadawał się na paszę, ciężko się go zbierało, nie dawał zadowalających plonów, a w dodatku karmione nim krowy dawały mleko o jego smaku. Uprawy zniszczono.
Jednak barszcz należy do bardzo inwazyjnych roślin, a jego nasiona mogą znieść naprawdę wiele. Mimo że minęło 30 lat od zakończenia uprawy, nadal w Minikowie spotkać można tę roślinę.
- Żeby go wyplenić, potrzeba naprawdę ciężkiej chemii - wyjaśnia Adam Piszczek. - To taka zemsta Stalina.
Barszcz w sporych ilościach widziano nie tylko w okolicach Minikowa. Rośnie również pod Inowrocławiem i Bydgoszczą.
- Nasiona z wiatrem mogły trafić wszędzie. Roślina powinna być niszczona ze względu na poparzenia, które grożą, gdy się z nią zetknie człowiek - mówi Dariusz Pliszka z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Bydgoszczy.
- Mieliśmy tu kiedyś barszcz Sosnowskiego, ale obecnie już go nie ma. Jest za to wiele innych trujących roślin, które rosną obok, a nie zdajemy sobie z tego sprawy. Parzydło leśne, ognik, wawrzynek wilczełyko, śniegulica biała to tylko niektóre z nich - mówi Jarosław Mikietyński, pracownik bydgoskiego ogrodu botanicznego. - W kontakcie z nimi trzeba zachować szczególną ostrożność.