Tydzień temu Michał S. wyszedł z domu. Dziś szukają go policjanci, rodzina, koledzy i znajomi. Wszyscy mają nadzieję, że nic złego mu się nie przydarzyło.
<!** Image 2 align=none alt="Image 171637" >
W środę, 4 maja, Michał S. wyszedł z domu na Bartodziejach około godziny 9.
<!** reklama>
- Wyszedł tak jak stał, bez niczego. Miał z sobą tylko dokumnety i klucze. Wszystko zostało w domu. Powiedział nam, że idzie do dziekanatu - mówi zdenerwowana matka. - Michał studiował elektrotechnikę na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym. Studia skończył. Właśnie pisze pracę magisterską i, tak myślę, ma z nią jakieś problemy. To bardzo wrażliwy, zamknięty w sobie mężczyzna. Indywidualista. Nie chciał nas martwić, więc się nie skarżył.
Rodzice Michała zgłosili zaginięcie syna w czwartek, po południu. Dlaczego tak późno? Ponieważ w środę wieczorem mieli jeszcze z nim telefoniczny kontakt.
- Otrzymaliśmy dwa SMS-y, w których syn napisał, że będzie w domu po 16. Potem mąż do niego zadzwonił - relacjonuje mama Michała. - Padał deszcz. Mąż zaproponował mu, że po niego przyjedzie. Odmówił. Powiedział, że poczeka, aż ulewa minie i wróci.
Jeszcze następnego dnia telefon komórkowy Michała działał - włączała się poczta głosowa. Po kilku godzinach i on zmilkł.
Zdesperowani rodzice rozpoczęli poszukiwania; uczelnia, znajomi, koledzy, szpitale, policja...
- Objeździliśmy wszystkie miejsca, samochodem i rowerem. Byliśmy w galeriach handlowych i tam, gdzie lubił biegać. W Myślęcinku oraz nad Balatonem. Żadnego śladu - mówi pani S. - Koledzy powiedzieli nam, że zerwał z nimi kontakty. Był dobrym studentem, a jednak... z czymś sobie nie radził. Michał był na rozmowach w sprawie pracy. Wrócił szczęśliwy. Uważał, że dobrze wypadł...
Jego największym atutem jest znajomość języka angielskiego. Niestety, kilka dni później okazało się, że pracy dla Michała nie ma - wybrano kogoś innego.
- To mogło go ostatecznie załamać - przypuszcza matka. - Prosiliśmy operatora sieci komórkowej, by go zlokalizował. Można przecież ustalić, w jakim rejonie był, kiedy telefon jeszcze działał. Powiedziano nam jednak, że takich informacji nie otrzymamy. Nie rozumiem, dlaczego? Moglibyśmy szukać go dalej.
W zespole prasowym Komendy Wojewódzkiej Policji potwierdzono nam, że zgłoszenie o zaginięciu rzeczywiście wpłynęło.
- Ustalenia telekomunikacyjne zostały wykonane, niestety, nie przyniosły rezultatu - powiedział „Expressowi” Maciej Osiński z KWP. - Pan Michał jest osobą zaginioną i poszukiwaną. Sprawdzamy wszelkie możliwości i kontakty.
Informacja o zaginięciu Michała została przekazana również do Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych „Itaka”.
- Nic nie jest ważne. Chcemy tylko, by się znalazł - mówi ze łzami w oczach mama Michała S.
<!** Image 3 align=none alt="Image 171638" >