https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zdania na razie nikt nie zmienił

Hanna Walenczykowska
Dyrekcja Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. dr. Emila Warmińskiego szuka ginekologów, a związkowcy zastanawiają się nad tym, kto powinien być mediatorem w sporze zbiorowym.

Dyrekcja Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. dr. Emila Warmińskiego szuka ginekologów, a związkowcy zastanawiają się nad tym, kto powinien być mediatorem w sporze zbiorowym.

W szpitalu miejskim lekarze ginekolodzy złożyli wypowiedzenia z pracy. Lekarze prowadzili negocjacje płacowe, które nie przyniosły ich zadniem pożądanego rezultatu oraz nie zgodzili się na planowane połączenie oddziału ginekologii z położnictwem. Wczoraj informowaliśmy o rozmowach, które do późnych godzin wieczornych prowadzone były w ratuszu.

<!** reklama>- Z prezydentem Maciejem Grześkowiakiem wreszcie odbyliśmy pierwszą konstruktywną rozmowę - mówi Marek Lewandowski, przewodniczący organizacji związkowej działającej w „miejskim”. - Wyjaśniliśmy, dlaczego nie zgadzamy się na połączenie ginekologii z położnictwem i co było powodem wejścia w spór zbiorowy.

Marek Lewandowski dodał, że związkowcy mają wskazać mediatora, który uczestniczyć będzie w kolejnych negocjacjach z dyrekcją jednostki. Musi go zaakceptować też druga strona sporu.

- Zgodzę się i mam nadzieję, że ktoś wreszcie wytłumaczy związkowcom, że to, co robią, jest szaleństwem - oświadcza Krzysztof Tadrzak, dyrektor szpitala miejskiego. - Ja także spotkałem się z prezydentem Grześkowiakiem i przedstawiłem swoje zdanie. Zamiarów nie zmienię.

Szpital zatrudnił nowych lekarzy ginekologów. - Dyżury na najbliższy miesiąc mam obsadzone prawie w 100 procentach - mówi Krzysztof Tadrzak. - Natomiast na sesję Rady Miasta, która odbędzie się 13 lutego, przygotowywany jest projekt uchwały o połączeniu ginekologii z położnictwem. To rada rozstrzygnie ten spór. Szef „miejskiego” uważa, że wszystko, co robi, czyni dla dobra szpitala. - Dyrektor powinien mieć prawo decydowania. A jeśli nie, to ja rezygnuję - zapowiada Krzysztof Tadrzak.

Podobnie mówią protestujący lekarze. - Wypowiedzeń nie wycofamy. Powoli przyzwyczajamy się do tego, że już nie żyjemy w kieracie dyżurowania po kilkaset godzin w miesiącu. Praca szuka nas, nie my jej - podsumowuje Marek Lewandowski.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski