Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawodnicy i trenerzy Zawiszy na 70-lecie klubu [ZDJĘCIA]

Marek Fabiszewski
Aleksandra Klejnowska-Krzywańska odbiera statuetkę i dyplom z rąk prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego.
Aleksandra Klejnowska-Krzywańska odbiera statuetkę i dyplom z rąk prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego. Filip Kowalkowski
Zawisza Bydgoszcz obchodzi w tym roku jubileusz 70-lecia istnienia. Klub (działacze, trenerzy i zawodnicy) uhonorowani zostali na specjalnej sesji Rady Miasta. Dla każdego z nich to wielki powód do dumy. I każdy mówi, że Zawisza to ich drugi dom. A dla niektórych nawet pierwszy!

Jako jedyny z wyróżnionych Medal Prezydenta Miasta otrzymał Daniel Wełna. To były kajakarz, olimpijczyk z Montrealu (1976) i Moskwy (1980), 7-krotny medalista mistrzostw świata (2 złote, 2 srebrne i 3 brązowe medale).

- Dostałem medal za to co lubiłem i robiłem – powiedział po sesji Daniel Wełna. - Dzisiaj tak samo: lubię, robię i pracuję w szkole jako nauczyciel i mogę być tylko zadowolony, że o starych czasach się pamięta i że się docenia je. Największym sukcesem w mojej karierze było to, że przez 25 lat zajmowałem się sportem i sprawiało mi to przyjemność, mimo że nie było lekko.

Statuetkami i dyplomami nagrodzono 8 osób, a dodatkowo za zasługi cały Cywilno-Wojskowy Związek Sportowy Zawisza.

Wiesław Czapiewski, trener lekkiej atletyki (prowadził m.in. wieloboistę Sebastiana Chmarę, czy tyczkarzy Łukasza Michalskiego i Pawła Wojciechowskiego):

- 40 lat tutaj żyłem, Zawisza mnie wychował, wielki klub, wielka ikona. Duma dla nas, że mamy możliwość trenowania i życia w takim wielkim klubie. Związaliśmy się z klubem na tyle lat i ciesze się, że moja osoba została w ten sposób tutaj zauważona. Dziękuję Radzie Miasta, panu prezydentowi Rafałowi Bruskiemu za wyróżnienie.

Jacek Lewandowski, trener lekkoatletów, najmłodszy z grona wyróżnionych:

- Żeby coś dobrze robić, trzeba to robić z pasją. Zaczynałem jako młody trener, każdą minute godzinę spędzałem na stadionie. Teraz troszkę to się zmieniło, bo jest rodzina i ona jest na pierwszym miejscu, ale to co robię w sporcie nadal robię z pasją. Zawisza jest w moim sercu, jest w nim od początku, nie byłem w innym, walczę o dobre imię tego klubu, o jak najlepsze wyniki na renach krajowych i międzynarodowych. Jestem z krwi i kości zawiszakiem, chociaż nie pochodzę z Bydgoszczy, nie mieszkam w Bydgoszczy, a w Niemczu, ale tylko Zawisza i tak już z ostanie do końca życia. To wyróżnienie to jest dla mnie duża nobilitacja, jest to coś sympatycznego, że ktoś moja prace zauważył, że wyniki moich zawodników na przestrzeni lat, przez mnie jako trenera. Mimo sukcesów są też marzenia, a trenera jest tylko jedno: osiągnąć medal olimpijski. Nie jest to łatwe, ja trenuję sprint, a wiadomo jakie są uwarunkowania na świecie, więc to jest chyba marzenie... marzeń. A tak realnie, to utrzymać ten poziom jaki jest. Życzyłbym sobie tylu medali mistrzostw Polski, ile już moi zawodnicy zdobyli. A takie najbliższe palny marzenia, to żeby za rok w młodzieżowych mistrzostwach Europy wystartowało trzech-czterech zawodników Zawiszy.

Rafał Hejmej, utytułowany wioślarz:

- Czuję na pewno dumę. 21 lat w klubie, uważam, że to jet kawał czasu i naprawdę miłe wyróżnienie. A 70 lat Zawiszy to kawał historii, ciesze, się, że znalazłem się wśród takich gości i sportowców. A to, że jestem wychowankiem klubu, to cieszę się podwójnie. Za cztery lata Tokio, ale już się bardziej skłaniam ku zakończeniu mojej przygody ze sportem. Nie wykluczam, że w głowie może się jeszcze pojawi jakiś pomysł i podejmę walkę, ale to na razie pod takim dużym znakiem zapytania. Na pewno byłoby fajnie moje ewentualne 25-lecie w klubie uwieńczyć startem na igrzyskach olimpijskich. Właśnie z igrzyskami mam najwspanialsze wspomnienia zawodnicze. Co prawda nie udało się na nich osiągnąć sukcesu, a takim dla mnie jest medal olimpijski, ale reprezentowanie kraju, klubu miasta na takiej imprezie, to jest naprawdę wielkie przeżycie.

Aleksandra Klejnowska-Krzywańska, atletka:

- Było bardzo dużo ciężkiej pracy, ale też chwile radości i sukcesów. Bardzo się cieszę, że mnie doceniają, mój wieloletni wysiłek. Jest to dla mnie bardzo ważne, fajna pamiątka na całe życie, myślę że dla moich dzieci też. Za mój największy sukces uważam, że po urodzenia drugiego dziecka potrafiła wrócić na pomost i zdobyć medal.

- Czuje się bardzo wyróżniona, chociaż powiem szczerze, że tak długo podnoszę te ciężary, już od 18 lat, więc jestem pełnoletnia (śmiech) i tak się zdarzyło, że w tym miesiącu, co chwilę jakieś 10-lecia świętuję. Bardzo się ciesze, że to w szkole, w poprzednim, czy w tym klubie, że jednak mnie doceniają. Wieloletni wysiłek bardzo ciężkiej pracy, ale też chwile radości i sukcesów. Jest to dla mnie bardzo ważne. Kolejne wyróżnienie, które będzie sobie ładnie leżało wśród moich wszystkich trofeów. Fajna pamiątka na całe życie, myślę, że też dla moich dzieci, wnuków (śmiech). Przeprowadzając się do Bydgoszczy ze względu na plany rodzinne miałam zakończyć karierę sportową, ale dostałam propozycję z Zawiszy, a ponieważ jest to też klub wojskowy, więc dostałam etat, zdecydowałam się nadal uprawiać tę dyscyplinę. Myślę, że to była bardzo dobra decyzja, ponieważ zdobyłam tutaj bardzo dużo medali, na mistrzostwach Polski, na mistrzostwach Europy, wygrałam wiele turniejów. To było wspaniałe przedłużenie mojej kariery. Co prawda mundur zakładałam bardzo rzadko, ale to się zmieni. Zawsze mnie ciągnęło do męskich sportów, tak że wojsko nie będzie mi obce. A najmilsze wspomnienie z kariery? Jeśli chodzi o Zawiszę, to na pewno ubiegłoroczny brązowy medal mistrzostw Europy, ponieważ byłam już mamą dwójki dzieci.

Paweł Matuszewski, były bokser, obecnie trener pięściarstwa:

- Przyjemne uczucie i przyjemne spotkanie w takim gronie. Zawsze to zaszczyt. Jako trener staram się wykonywać swoją pracę dobrze. Z Zawisza jestem związany od 1984 roku, no to ponad 30 lat w tym siedzę. Po prostu kocham to. Boks i Zawisza były i będą u mnie zawsze na pierwszym miejscu. Troszkę w swojej karierze stoczyłem tych walk, która była najtrudniejsza? Kiedyś na wojskowych mistrzostwach świata spotkałem się w finale z Niemcem, który był wielki, miał chyba z dwa metry, a ja miałem 1,76. Można powiedzieć, że była moja walka życia. Była nawet do wygrania, ale troszkę strach ma wielkie oczy i nie pozwolił wygrać. Co jeszcze… trzy lata z rzędu byłem wicemistrzem Polski, nigdy nie mogłem zostać mistrzem seniorów, bo zawsze ktoś mi tam na drodze stanął. Zawsze o jeden punkcik do tyłu. Byłem ambitny, tak mnie wychował trener Adam Koźlik i teraz staram się to przekazywać moim podopiecznym, na przykład Erykowi Apresjanowi. I każdą ich walkę bardzo mocno przeżywam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!