https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zawisza stracił impet

Marek Fabiszewski
Zawisza stracił pierwsze punkty na wyjeździe, remisując drugi kolejny mecz. Po środowym 1:1 z Dolcanem Ząbki u siebie, również 1:1 w sobotę w Łodzi.

Zawisza stracił pierwsze punkty na wyjeździe, remisując drugi kolejny mecz. Po środowym 1:1 z Dolcanem Ząbki u siebie, również 1:1 w sobotę w Łodzi.

<!** Image 3 align=none alt="Image 196754" sub="Bartosz Kopacz zdobył pierwszego gola od kiedy występuje ze specjalną maską na twarzy. Na zdjęciu w towarzystwie Pawła Zawistowskiego (asystenta przy golu) i kapitana Łukasza Skrzyńskiego. Fot.: TOmasz Czachorowski">

Był to mecz przyjaźni nie tylko kibiców, ale także... piłkarzy obu drużyn, bowiem wyszli oni na mecz z flagą z napisem „ŁKS - WKS Wieczna Sztama”. Skoro przyjaźń i sztama, to nie mogło skończyć się inaczej niż remisem (podobnie jak w 2. kolejce sezonu na Gdańskiej z GKS Tychy - 0:0).<!** reklama>

Mimo stadionowego zakazu dla zorganizowanych grup fanów Zawiszy (10-miesięczna kara została nałożona na czwartkowym posiedzeniu Wydziału Dyscypliny PZPN) na obiekcie ŁKS pojawiło się ok. 1000 sympatyków z Bydgoszczy.

Gospodarze zaskoczyli przyjezdnych już w 4 minucie, kiedy to Mateusz Stąporski prawie z zerowego kąta pokonał Andrzeja Witana. W tej akcji błąd popełnił Bartosz Kopacz. Ale stoper Zawiszy zrehabilitował się w 61 minucie, kiedy to strzałem głową pokonał Bogusława Wyparłę i doprowadzil do wyrównania. Wcześniej Bodzio W. obronił strzał Błażeja Jankowskiego, a z rzutu rożnego precyzyjnie dośrodkował Paweł Zawistowski.

O tego gola opiekun ŁKS ma duże pretensje do swoich zawodników.

- Z kryciem wszystko było dokładnie ustalone, ale coś poszło nie tak - mówi Marek Chojnacki. - Muszę to dokładnie przeanalizować, oglądając powtórki wideo, bo u nas obowiązuje zasada „kryjemy każdy swego”. Teoretycznie każdy zawodnik jest odpowiedzialny za pilnowanie jednego piłkarza przeciwnika, a tracimy w podobny sposób już trzecią bramkę. Doskonale wiedzieliśmy jak Zawisza wykonuje stałe fragmenty gry, a mimo zdobył po nim gola. No ale cóż, taka jest piłka. Gdyby trener mógł wszystko przewidzieć, to by w ogóle nie padały bramki.

Na pomeczowej konferencji Marek Chojnacki podsumował wynik uzyskany przez ich podopiecznych podobnie jak w środę po spotkaniu z Dolcanem Ząbki (1:1) Jurij Szatałow, trener Zawiszy: - Jeśli nie można wygrać, trzeba cieszyć się z jednego punktu.

Trener ełkaesiaków dodał jeszcze: - Można tylko żałować, że z takim zespołem jak Zawisza nie strzeliliśmy bramki w 80 minucie. Wtedy byłaby duża szansa na „dowiezienie” korzystnego wyniku do końca. Strzeliliśmy bramkę już w 4 minucie i nie udało się. Ale uważam, że i tak możemy być zadowoleni, także z faktu, że wytrzymaliśmy mecz pod względem fizycznym, co było widać szczególnie w ostatnich 10 minutach.

Jurij Szatałow nie miał powodów do zadowolenia.

- Myślę, że dzisiaj zagraliśmy najsłabszy mecz w tym sezonie. Może na naszą dyspozycję miało wpływ duże „zagęszczenie” spotkań rozgrywanych w I lidze (Zawisza trzy spotkania w siedem dni - przyp. Fa). Nie będę robił jednak z tego problemu, ponieważ to po prostu nie wypada. W końcu po to mieliśmy okres przygotowawczy, aby wypracować motorykę, a dzisiaj pod tym względem, podobnie jak pod względem taktyki, wyglądaliśmy niezbyt ciekawie. Podkreślę jeszcze raz, dzisiaj zagraliśmy najsłabszy mecz w tym sezonie.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski