Takie są uroki futbolu w końcówce ligowego sezonu. Nie zawsze jest niedziela, nie zawsze jest remis (choćby zwycięski). Gdy jedni się cieszą, drudzy dołują. Gdy większość jeszcze o coś się bije, kilka zespołów w lidze ma już po sezonie.
Do tych przegranych trzeba zaliczyć zespół Zawiszy. Kibice z Gdańskiej bardzo szybko zostali sprowadzeni na ziemię. W perspektywie kolejny sezon w I lidze i nie wiadomo w jakiej atmosferze, z jakimi zawodnikami i z jakim trenerem. Z każdym rokiem może być trudniej.
Dokładnie dwa lata temu szykowaliśmy się do wyjazdu na Stadion Narodowy na finał Pucharu Polski. Zawisza to był wtedy zespół o którym się mówiło.
W sezonie, gdy zdobywał to trofeum, PZPN po raz pierwszy od lat bardzo mocno położył nacisk na podniesienie rangi Pucharu Polski i oprawę samego finałowego meczu. W poniedziałek 2 maja w stolicy zagrają Legia Warszawa i Lech Poznań, czyli wicemistrz i mistrz Polski, który już wiadomo, że nie obroni tytułu ligowego.
Dla legionistów będzie to 24 finał (ostatnio wygrywał w latach 2011, 2012, 2013), dla Lecha - zaledwie 9 finał (broni pucharowego tytułu sprzed roku). Co ciekawe, Zawisza w 2014 roku, wtedy kopciuszek z Bydgoszczy, na krótką chwilę wskoczył pomiędzy legionistów a lechitów.
Ktokolwiek by nie wygrał w poniedziałek, 2 maja, to ten dzień powinien być świętem polskiego futbolu. Tak jak 28 maja, sobota w Mediolanie będzie świętem klubowego futbolu w Europie, a turniej we Francji rozegrany od 10 czerwca do 10 lipca skupi na sobie kibiców narodowych reprezentacji z całej Europy.
Najbliższe tygodnie maja, to kulminacja praktycznie we wszystkich ligach. Znamy coraz więcej krajowych mistrzów i drużyn, które zapewniły sobie udział w przyszłej edycji Champions League.
Zagra w niej Leicester. „Lisom” na trzy kolejki przed końcem sezonu brakuje już tylko jednej wygranej. Kto wie, czy tytułu podopieczni Claudio Ranieriego nie zapewnią sobie już w niedzielę (od 15.05) na Old Trafford. To byłby numer!
Z kolei Barcelona po kilkumeczowej zapaści wrzuciła piąty bieg (dwukrotne 4-bramkowe zdobycze samego Luisa Suareza robią wrażenie. „Barca” nie obciążona już udziałem w Lidze Mistrzów (w przeciwieństwie do Atletico Madryt i Realu Madryt - od wczoraj walczą o finał LM) ma duże szanse dowieźć 1. miejsce w Primera Division do końca sezonu (już tylko trzy mecze).
W polskiej ekstraklasie coraz bliżej odzyskania tytułu jest Legia, a awans do elity już prawie w kieszeni mają Arka Gdynia i Wisła Płock. Dla tych czołowych I-ligowych zespołów powrót do ekstraklasy, to jak dla Leicester miejsce na podium Premier League (mistrzostwo będzie tylko taką wisienką na torcie).
Zawisza tym razem musi obejść się smakiem, a wraz z nim kibice. Rok po roku spadek z elity i nieudana próba powrotu do niej z marszu. Widocznie z marszu się nie da, trzeba by wrzucić wyższy bieg. Ale chyba nie ma z czego. Na Gdańskiej po prostu na razie nie żre.
1,625 - to średnia ligowych punktów Zawiszy w 8 meczach wiosną; jak na zespół goniący czołówkę, to tyle co nic.