Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastrzel mnie, synku!

Redakcja
Proste recepty. To jest to, co zwykle zwykły lud kocha najbardziej.

A więc ci politycy, którzy gadają tylko to, co lud chce usłyszeć , kochają je równie mocno. Tyle, że zazwyczaj z tymi prostymi receptami szybko robi się problem, diabełek tkwi bowiem w szczegółach. A jest to z reguły cały tabun diabełków.
„Noc oczyszczenia: Czas wyboru” to już trzeci z serii thriller akcji, oparty na prostym pomyśle. Lata kinomańskich doświadczeń uczą więc, że powinniśmy mieć na ekranie równię pochyłą, degrengoladę i żałość wielką - bo o ile w części pierwszej jest świeżość pomysłu, w drugiej więcej środków, to w trzeciej już tylko odcinanie kuponów.... A tymczasem jest nieźle. Oczywiście „Noc oczyszczenia 3” nie jest żadnym majstersztykiem, ale ma nerw, krwistych bohaterów, no i niby drugie dno, które robi z tego filmu prawie polityczny manifest. Zresztą rzeczywistość pospieszyła twórcom filmu z pomocą wielką.
„Noc oczyszczenia 3” ma zresztą w wersji oryginalnej podtytuł „Election Year”, co u nas przetłumaczono głupiutko jako „Czas wyboru”, a chodzi oczywiście o „Rok wyborów” - co pięknie wpisuje się w całą amerykańską dyskusję o pomysłach Donalda Trumpa, na m.in. oczyszczenie kraju z napływających zewsząd biednych kuzynów, nie bardzo potrafiących się wpisać w amerykański styl życia. Przynajmniej według prawdziwych Amerykanów, takich samych prawdziwków, jak prawdziwi Polacy czy prawdziwi Angole. Film wpisuje się też świetnie w debatę o posiadaniu broni palnej i masę innych debat, które przetaczają się przez USA i kraje zaprzyjaźnione. Bo przecież USA eksportują swoje idee na świat cały - i te mądre, i te mądre niekoniecznie.
Choć, żeby być szczerym, nie przesadzajmy - to nie jest antyutopia ubrana w kostium thrillera, tylko żwawy thriller z wycieczkami w stronę antyutopii. Tak więc oglądamy Amerykę bliskiej przyszłości. Kraj kwitnie, bezrobocia prawie nie ma, jest za to raz do roku upiorna noc, w której dozwolone są wszystkie zbrodnie. Władze wykorzystują ją do likwidacji problemu bezdomnych, nierobotnych, nieprzystosowanych, na których polują normalni obywatele, niechętni do płacenia na pomoc społeczną. Tyle, że noc oczyszczenia ma koszty uboczne, bo to okazja i dla różnych dewiantów, i szansa bezkarnego oraz niestety nieodwracalnego załatwiania spraw rodzinnych, między mężem i żoną, rodzicami, a dziećmi.
Tym razem sytuacja jest szczególna. Są wybory prezydenckie, a szansę na sukces ma kandydatka, która domaga się zniesienia nocy oczyszczenia. Władza postanawia więc wykorzystać noc, żeby znieść kandydatkę. Film ma dosyć nachalne lewicowe odbicie, niższe klasy społeczne są tu bezwolnymi ofiarami, wyższe i średnie prą do bezwzględnych rozwiązań. Aż dziw bierze, że nikt nie chce tu krwawo likwidować społecznych nierówności i urządzać nocnej rewolucji. Historia uczy, że tacy delikwenci jednak się zdarzają...CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!