https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Zarabianie na śniadanie

Mariusz Załuski
Gdzie w Polsce można zarobić najwięcej? Na śniadaniu. Okazuje się bowiem, że w gromadce popkulturalnych szołmenów najwięcej wycisnąć z naszego rynku mogą ci, którzy popisują się w telewizjach śniadaniowych. I to wcale nie dlatego, że to robota wymagająca jakichś magicznych talentów - po prostu telewizyjna popularność to trampolina do najróżniejszych imprez towarzyszących.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Gdzie w Polsce można zarobić najwięcej? Na śniadaniu. Okazuje się bowiem, że w gromadce popkulturalnych szołmenów najwięcej wycisnąć z naszego rynku mogą ci, którzy popisują się w telewizjach śniadaniowych. I to wcale nie dlatego, że to robota wymagająca jakichś magicznych talentów - po prostu telewizyjna popularność to trampolina do najróżniejszych imprez towarzyszących.

Podsumować dochody telewizyjnych gwiazd spróbował ostatnio jeden z tabloidów. I jeśli uwierzymy w rzetelność jego redaktorów, to czołówka jest następująca: Marcin Prokop - 190 tys. zł miesięcznie, Dorota Wellman - 170 tys., Kuba Wojewódzki - marne 160 tys., Krzysztof Ibisz - 140 tys., Kinga Rusin - 120 tys. I pewnie część czytelników spyta z osłupieniem: kto to jest Marcin Prokop? Otóż jest to facet, który swoje pięć minut znakomicie wykorzystał.

<!** reklama>Mówiąc szczerze, zabawnie się robi na wspomnienie, jak media pomstowały na to, za ile prezes Urbański kupił sobie polisę w postaci Tomasza Lisa. Bo pan Tomasz to przy panu Marcinie malutki jest, przynajmniej jeśli chodzi o mannę z nieba. Pytanie, oczywiście, czy te monstrualnie pieniądze krążą w naszym medialno-szołbiznesowym światku sensownie. Przyznać trzeba z bólem, że pewnie tak, bo w tej dyscyplinie trudno się kłócić z regułami wolnego rynku. Możemy się dziwować, że w czubie są wielki wzrostem, wesołkowaty filut i przeegzaltowana pani, demonstrująca nachalnie swoją energetyczność, ale to właśnie rynek decyduje, a nie nasze widzimisię. Cała górka rankingu to przecież gwiazdy telewizji komercyjnych, gdzie zwykle pieniądze wyrzuca się z większym sensem niż w telewizji publicznej. Oczywiście, nie czarujmy się - wpływa to też na stawki w telewizji publicznej, gdzie już wydają naszą kasę.

Po rozpędzeniu się gospodarki w ostatnich latach w całym szołbiznesie, nie tylko telewizyjnym, pojawiło się znacznie więcej pieniędzy i gwiazdy rzeczywiście zaczęły zarabiać jak gwiazdy.

Robiliśmy kiedyś eksperyment ze znajomym impresariem. Najpierw dzwoniliśmy do Artysty lub jego menago i mówiliśmy o imprezie dla firmy, potem dzwonił impresario i namawiał na normalny występ. Nasi rozmówcy za pierwszym razem podawali od razu ceny o 40-50 procent wyższe. Bo kto nie wykorzysta okazji, czyli na przykład jakiejś bankowej fety? W końcu płaci bank. Czyli tak naprawdę my, jego klienci.

No a takie imprezy musi ktoś prowadzić. Do tego zaś najlepszy jest zawsze jakiś miś z telewizji. Bo to telewizja jest, jak powiedziała nam niedawno Karolina Korwin-Piotrowska, głównym miejscem lanserni w Polsce. I to dlatego różne gwiazdki błyskające na ekranie tak rozpaczliwie trzymają się wizji, urządzając spektakle w tabloidach, gdy ktoś chce je odstrzelić. Taki miś mądrością nie musi błyszczeć, wystarczy opatrzona buźka. Prosta recepta na wielką kasę? Oczywiście. Wystarczy tylko zostać gwiazdą telewizji.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski