Prix Europa to największy w Europie konkurs medialny, podczas którego nagradzane są najlepsze dzieła na kontynencie. Organizowany od 1987 r. Gala finałowa z ceremonią wręczenia nagród miała miejsce w piątek, 11 października w Czerwonym Ratuszu w Berlinie. Specjalne wyróżnienie - drugą nagrodę Prix Europa otrzymała Żaneta Walentyn, bydgoska dziennikarka Polskiego Radia PiK.
Jak opowiada nam Żaneta Walentyn, pomysł zakiełkował po rozmowie z koleżanką - Sławą Skibińską, która wracała z nagrania w Urzędzie Wojewódzkim po rozmowie w sprawie, którą wcześniej podjął dziennikarz Gazety Pomorskiej Maciej Czerniak, dotyczącą śmierci trzech pacjentów ośrodka terapii uzależnień w Jerzmionkach.
- Sprawa była na tyle poważna, że na szczeblu wojewódzkim toczyły się rozmowy, jak ten problem rozwiązać. Pewnego dnia nawiązałam kontakt z panem, którego żona była uzależniona od leków. Opowiedział o trwającej wiele lat trudnej drodze - jak szukał pomocy dla swojej żony, jak w końcu trafiła do ośrodka. To był pojedynczy reportaż, z jednym bohaterem. Już po emisji skontaktowała się ze mną pani Małgosia, mama Piotra, o którym opowiedział w swoim reportażu Maciej Czerniak. Wtedy tak naprawdę to się zaczęło. Rozmawiałam z osobami, które przybywały w tym ośrodku, z rodzinami zmarłych. I to była niezwykła sytuacja - ci ludzie zwrócili się do dziennikarzy z prośbą o pomoc, bo nie czuli jej ze strony służb czy prokuratury - opowiada Żaneta Walentyn.
Następnie dziennikarka próbowała skontaktować się z Tomaszem Wachowiakiem, ale właściciel ośrodka zapadł się pod ziemię. A przynajmniej tak to wyglądało. Sam ośrodek jednak był reklamowany w Internecie. Przeczuwając, że filmy szybko znikną, a - mimo złej jakości - mogą okazać się bardzo ważne, dołączyła je do swoich materiałów. I - jak przewidywała - filmy faktycznie zniknęły z sieci niedługo później.
- Skontaktowałam się z lekarzem, który współpracował z tym ośrodkiem. I ten człowiek - człowiek z wewnątrz opowiadał, co w tym ośrodku było nie tak. Potwierdził tym samym to, co ustaliła komisja powołana przez wojewodę - wspomina nasza rozmówczyni.
Jak mówi, wciąż utrzymuje kontakt z rodzinami zmarłych w ośrodku. To dlatego, że przywiązuje się do swoich bohaterów - zwłaszcza, kiedy dzieje im się krzywda.
Dodaje, że choć miała nadzieję na wygraną, nie spodziewała się takiego wyróżnienia. Pierwsza selekcja miała miejsce w czerwcu. Jury reprezentowali zawodowi reportażyści oraz dyrektor Teatru Polskiego Radia. 23 sierpnia wyniki w ramach drugiej selekcji ogłosiło jury międzynarodowe. Tak reportaż pt. "Terapia" Żanety Walentyn dostał się do finału. Oprócz dziennikarki o główną nagrodę walczyły ekipy ze Skandynawii, Niemiec, Irlandii, Łotwy i BBC.
Jeszcze przed ceremonią wręczenia nagród konkursowe prace były omawiane przez autorów według wszystkich kategorii, pod okiem koordynatora.
- Do tej roli co roku jest wybierany prawdziwy guru w swojej dziedzinie. W tym roku był to Liam O'Brien (nawiasem mówiąc, też laureat Special Commendation). Podczas omawiania mój reportaż spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem. Nie było zastrzeżeń, ale to jeszcze nie świadczyło o wynikach głosowania. A to właśnie autorzy punktują poszczególne prace. Ta, która otrzyma najwięcej punktów (na swoją nie można głosować), zdobywa główną nagrodę. Druga najwyżej punktowana praca otrzymuje Special Commendation, czyli wyróżnienie specjalne. I to właśnie ja dostałam - od autorów prac śledczych, reportaży - komentuje Żaneta Walentyn. I dodaje: - Nie byłam pewna, czy pojadę na piątkową galę. Ale jednak zdecydowałam się i byłam zaskoczona wynikiem. Naprawdę bardzo się cieszę, że otrzymałam to wyróżnienie.
