Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast wspierać przedsiębiorczość, polskie prawo hamuje rozwój gospodarki i zabija inicjatywę

Piotr Schutta
freeimages.com
Nasi politycy i urzędnicy ministerstw produkują najgorsze prawo w Europie. Co roku wymyślają tak dużo nowych przepisów, że gubią się nawet prawnicy.

Sytuacja jest poważna. Nigdy jeszcze w Polsce legislatorzy nie produkowali tylu ustaw i rozporządzeń. Ani w dwudziestoleciu międzywojennym, ani za czasów PRL-u.

Szał nadprodukcji

W ostatnich 6-7 latach każdego roku pada nowy rekord. W tym roku padnie kolejny - około 32 tysięcy stron nowych aktów prawnych opublikowanych w Dziennikach Ustaw. To jest o 16 procent więcej niż w roku 2015. Eksperci nazywają to jednym słowem. Patologia.

- Ten absurdalny szał produkcji paragrafów narasta kaskadowo właściwie od początków transformacji. Ale strach pomyśleć, jak będzie wyglądał polski system prawny za dziesięć lat, skoro teraz już nawet prawnikom ciężko poruszać się w gąszczu przepisów - podsumowuje Tomasz Wróblewski z Grant Thornton, międzynarodowej spółki audytorsko-doradczej, która od dwóch lat, w ramach autorskiego projektu badawczego, liczy nowe akty prawne w Polsce i wyciąga wnioski.

Zmienność prawa oraz niska jakość produkowanych „na kolanie” przepisów, które często są ze sobą sprzeczne, najbardziej uderzają w przedsiębiorców. Płacą kary, tracą kontrakty. Zamiast inwestować w rozwój firm, inwestują w prawników.

Firmie budowlanej Gotowski najbardziej doskwiera niestabilność prawa podatkowego i zagmatwane, permanentnie poprawiane przepisy o zamówieniach publicznych.
- Działamy w wyjątkowo nieprzyjaznym otoczeniu prawnym. Aby bezpiecznie funkcjonować, firma musi utrzymać ciągłość zleceń, a trudno tego dokonać, gdy przegrywamy przetargi z powodów formalnych, bo urzędnik źle zinterpretował jakiś przepis prawa zamówień publicznych - mówi Marek Gotowski. - Często muszę ciąć koszty albo podejmować jeszcze trudniejsze decyzje. Strasznie nas to ogranicza, a my przecież powinniśmy się rozwijać.

Kontroler nie nadąża

- Nie mogę zrealizować zamówienia, bo muszę czekać 3 tygodnie na pieczątkę urzędnika, potwierdzającą rejestrację nowego pracownika. Mam kontener załadowany towarem, ale nie mogę go wysłać, bo kontroler zauważył robaczka i zlecił dwutygodniowe badania w laboratorium. Zamiast eksportować bez ograniczeń nasze polskie jabłka, tracimy pieniądze i czas na uzyskiwanie dokumentów, które do niczego nie są nam potrzebne - mówi Sebastian Szymanowski z podbydgoskiej spółki Galster, jednego z największych w regionie producenta i eksportera owoców. - Zamiast nam pomóc, państwo mnoży procedury, w których gubią się nawet kontrolerzy.

Ponad jedna trzecia nowych przepisów bezpośrednio ingeruje w prowadzenie działalności gospodarczej. Największą zmorą przedsiębiorców są takie zmiany prawa, o których głośno się nie mówi.

- Człowiek łamie prawo i nawet o tym nie wie, bo jakieś zmiany weszły w życie po cichu. Można by zapytać księgowego, ale nie wiadomo, o co pytać - mówi Marek Jankowski z firmy La Mare, produkującej domy na wodzie. Wspomina, jak przed laty z dnia na dzień tłumy importerów roślin ruszyły do Warszawy i ustawiały się w kolejce do jednego okienka w ministerstwie rolnictwa. - Po papierek, który tak naprawdę niczego nie wnosił.

Jedną z przyczyn słabego prawa jest niska świadomość realiów biznesowych u prawodawców. - Ludzie mający doświadczenie w biznesie nie tworzyliby prawa w taki sposób - mówią przedsiębiorcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!