Zajezdnia tramwajowa na Toruńskiej w Bydgoszczy będzie jak nowa - jeśli znajdą się pieniądze [zdjęcia, wideo]

Zajezdnia tramwajowa przy ul. Toruńskiej została oddana do użytku w 1959 roku. Tramwaje przechodzą tutaj tzw. obsługę codzienną. Co dzień tramwaj musi się tu znaleźć, by mógł następnego dnia bezpiecznie jeździć po mieście. Co dzień około 100 tramwajów trafia do zajezdni. To bardzo ważny obiekt dla całej sieci tramwajowej i komunikacji miejskiej w Bydgoszczy.

- Jeżdżą u nas głównie stare "Konstale", mamy też 35 niskopodłogowych tramwajów typu Swing, część obsługuje Fordon, część jeździ po całym mieście. Ale składamy kolejne wnioski i mamy już przyznane pieniądze na dofinansowanie zakupu kolejnej partii tramwajów niskopodłogowych. A to oznacza, że potrzeby związane z przebudową zajezdni stały się faktem - mówi Mirosław Kozłowicz, wiceprezydent Bydgoszczy. - Na wprost potrzebom wyszła spółka MZK przygotowując cały projekt związany z przebudową zajezdni. Jesteśmy na etapie posiadania pozwolenia na budowę, czyli możemy przystąpić do modernizacji zajezdni tramwajowej tak, by większa liczba wozów niskopodłogowych takich jak Swingi mogła być tutaj obsługiwana. Bydgoszcz złożyła wniosek w 2 edycji programu rządowego "Polski Ład" o przyznanie środków w wysokości 65 mln zł na modernizację zajezdni (jej pierwszy etap).

- Z naszą zajezdnią jesteśmy jeszcze w ubiegłym wieku, po Bydgoszczy jeździły tramwaje typu "N" z rozsuwanymi, nawet nie elektrycznymi drzwiami. W latach 80-tych została lekko zmodernizowana po pojawieniu się Konstali. W 1997 roku wybudowaliśmy tutaj jeden z nowych budynków, bo przenosiliśmy warsztaty z ul. Zygmunta Augusta. Od tego czasu nie były modernizowane budynki, torowiska, sieć trakcyjna - zauważa Andrzej Wadyński, prezes zarządu Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy.

Na zamówienie MZK już w 2015 roku powstała koncepcja programowo-przestrzenna zmian na zajezdni. Rok później ogłoszono przetarg na biuro projektowe, które miało sporządzić dokumentację i uzyskać pozwolenia, a w 2019 roku spółka skompletowała dokumentację ze wszystkimi pozwoleniami. - Jesteśmy gotowi by rozpocząć przebudowę - deklaruje prezes Wadyński i wyjaśnia, na czym będzie polegała.

- Musimy rozebrać część budynków, w ich miejsce pojawią się tory. Powstaną nowe budynki dla motorniczych którzy rano stawiają się do pracy i pobierają dokumenty. Priorytetowym zadaniem będzie jednak wybudowanie tokarki podtorowej, to wielka maszyna na którą wjeżdża tramwaj, a tokarka szlifuje obręcze, by było mniej hałasu podczas jazdy. Chcemy ekologicznie podejść i wybudować nowoczesną myjnię z zamkniętym obiegiem i filtracją wody. Kolejnym etapem będzie przebudowanie większości torów na zajezdni z uwagi na niewłaściwą geometrie dotychczasowych. Nowe tramwaje mają 32 metry długości, Konstale mają 18 metrów, niestety nowe nie mieszczą się w łukach - podkreśla Andrzej Wadyński.

- W drugim etapie zmodernizujemy hale naprawcze. Dlaczego to ważne? Bo stare tramwaje obsługiwane są głównie z dołu, wjeżdżają na kanał naprawczy, bo większość urządzeń mają na dole wozu. Nowoczesne tramwaje niskopodłogowe aparaturę mają z kolei na dachu - zbudujemy i wydłużymy stanowiska obsługowe i powstaną specjalne pomosty oraz instalacje, a także sprężarkownie do nasypywania piasku. Nie każdy wie, że do hamowania tramwaju potrzeba piasku, dziś jego dosypywanie odbywa się ręcznie, jak za króla Ćwieczka.

Zdaniem prezesa "wisienką na torcie" byłaby pełna automatyka sterowania ruchem tramwajów na zajezdni, tak jak ma to miejsca w nowoczesnych zajezdniach w innych miastach.

- Pojawiły się głosy, m. in. ministra Wenderlicha, że nie do końca jest przekonany o tym, że modernizacja zajezdni to jest to czego oczekują bydgoszczanie. Odpowiadam panu ministrowi - tak, to jest właśnie to, czego oczekują - nowoczesnego, komfortowego i bezpiecznego transportu publicznego, by mógł stanowić główny element komunikacji zbiorowej w mieście - powiedział na konferencji prasowej Mirosław Kozłowicz.

- Mówiąc o zajezdni tramwajowej wskazywałem, że mieliśmy konsultacje społeczne w Bydgoszczy, w których bydgoszczanie wskazywali na najważniejsze inwestycje w mieście, jakie powinniśmy prowadzić w najbliższych latach, zajezdni tam nie było. Natomiast rozumiem potrzebę jej modernizacji, odbyliśmy spotkania m. in. ze związkowcami MZK i wiemy, że jest taka konieczność - zauważa Jarosław Wenderlich, podsekretarz stanu, wiceprzewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów. - Szkoda, że pewne działania miasta, związane z zakupem nowego taboru czy remontem zajezdni są spóźnione. Liczę jednak, że bydgoski wniosek jest dobrze napisany i jeśli mieści się w widełkach finansowych, powinien być dobrze oceniony. Jak sądzę wyniki postępowania komisji i BGK powinniśmy poznać do końca maja, może do połowy czerwca.

Prezydent Kozłowicz zapowiedział, że jeśli dotacja z PŁ nie zostanie przyznana, albo wyniesie mniej niż wnioskowano, miasto nie zrezygnuje z inwestycji, tylko będzie szukać innych rozwiązań, na przykład w środkach unijnych. Na razie nie ma jednak żadnego programu, w który można byłoby "wpasować" bydgoski projekt i go współfinansować. Według kosztorysów inwestorskich z 2 kwartału 2021 roku całość inwestycji (pierwszy i drugi etap) to wydatek 180 mln zł brutto, pierwszy etap wyceniono na 80 milionów złotych, ale można ograniczyć zakres zadań do 65 mln zł.