Baranek z marcepanu, czekoladowe jajeczka, zając z koszykiem w pysznej polewie. Dzieci nie mogą się już ich doczekać. Liczą jednak, że to tylko dodatek do „właściwego” prezentu...
<!** Image 2 align=right alt="Image 115998" sub="4-letni Błażej ogląda zabawki. Ostatecznie Justyna Górska kupi synkowi grę komputerową / Fot. Radosław Sałaciński">- U nas w rodzinie od lat dzieciom daje się na Wielkanoc tylko słodycze, to u nas normalne. Moi bratankowie nie oczekują nawet większego prezentu, bo to nie ten czas. Byłam zaskoczona, gdy koleżanka „zerwała się” z pracy, by zdążyć do sklepu zabawkowego przed zamknięciem, gdzie zamówiła dla swojej córki wymarzony przez nią wózek dla lalki! - opowiada pani Małgorzata z Bartodziejów. Jak się okazuje, podobnych do jej współpracownicy w Bydgoszczy nie brakuje.
- Z roku na rok w tym czasie jest coraz większe zainteresowanie zabawkami, przede wszystkim tymi, które w tym czasie reklamowane są w telewizji, nie brakuje więc kucyków „My Little Pony” czy Barbie - wyjaśnia Agnieszka Łukiewicz-Stachera, rzeczniczka hipermarketu Real. Dodaje, że w czasie Wielkiejnocy z półek najszybciej znikają zabawki sezonowe, czyli pluszowe kaczki i baranki, pistolety na wodę.
<!** reklama>Zwiększony ruch widać nie tylko w przestronnych halach marketów, ale też w mniejszych sklepikach. - Najszybciej w tym czasie schodzą małe zabawki, na przykład samochodziki, klocki, zabawki do składania. Bardzo dużo sprzedajemy zabawek dla dzieci do trzeciego roku życia - opowiada właścicielka sklepu „Mars” w Śródmieściu, Maria Sądej. Jak to wygląda w porównaniu z Bożym Narodzeniem? Nasza rozmówczyni uśmiecha się. - To jak mrówka do słonia, bez porównania - odpowiada.
<!** Image 3 align=right alt="Image 115998" sub="Piotr Zubaniak szuka dla 2-letniego Bartosza samochodu / Fot. Radosław Sałaciński">- W niektórych regionach Polski, na przykład w Warszawie i okolicach, a także na południu kraju w ogóle nie istnieje taki obyczaj. Osobom stamtąd kojarzy się on przede wszystkim z Poznaniem, my w pewnym sensie też należymy do tego regionu. Upominki kupowane w tym czasie nie są tak popularne jak te bożonarodzeniowe, porównywalne są raczej z prezentami mikołajkowymi, tak też określane są w naszej branży - wyjaśnia Małgorzata Gęsicka, współwłaścicielka sklepu „Świat zabawek BRIO” w pasażu Tesco. - Wszystko zależy jednak od klienta, są tacy, którzy kupują tylko drobiazgi i gadżety, ale są też przypadki, że na Boże Narodzenie nie udało się kupić wymarzonego prezentu, dziadkowie i wujkowie zrzucają się więc na niego na Wielkanoc. Teraz królują gadżety i drobiazgi z filmów i bajek.
<!** Image 4 align=right alt="Image 115998" sub="3-letnia Martynka Thoms marzy o rowerku / Fot. Radosław Sałaciński">Dla chłopców jest to Bakugan, czyli japoński bohater, zainteresowanie nim jest podobne do tego, jakie towarzyszyło pokemonom, te zresztą w tym roku wróciły. Wśród dziewczynek numerem jeden jest „Little Pet Shop”, czyli zwierzątka kiwające główkami, które można kompletować, kupować im domki - wymienia Małgorzata Gęsicka.
Cenne marzenia
- Chłopców: Bakagun - kosztuje od 9,90 zł. Im bogatszy model, tym wyższa cena. Może ona sięgać 50 złotych, cały komplet zaś 189 zł.
- Dziewczynek: „Little pet shop”, figurki kosztują od ok. 13 do 24 złotych, komplet ok. 200 zł.
Tajemniczy zając
Co łączy zająca z pisankami i prezentami? Wyjaśnień jest wiele. Jedno z nich, związane z dziećmi, mówi o tym, że w okolicach Wielkiejnocy maluchy mogły zobaczyć biegające po polach i łąkach zające, które zapowiadały nadejście wiosny. A że dzieci obdarowywano w tym czasie prezentami-pisankami, rolę ich roznosiciela przypisano właśnie zającowi.
