Zagrycha do benzyny

W podróży może nadejść taki moment, kiedy człowiek robi się głodny. Szukamy wtedy gotowych do spożycia produktów na stacjach benzynowych. Sprawdziliśmy, co podróżnikom oferują bydgoskie.

<!** Image 3 align=none alt="Image 195469" sub="Nasz reporter sprawdzał jakość kanapek, hamburgerów, hot dogów, itp., serwowanych przez bydgoskie stacje (Fot. Dariusz Bloch)">

W naszym reporterskim zwiadzie skupiliśmy się na oferowanych przez różne stacje kanapkach i daniach ciepłych.

Kanapka ze Słowacji

Na pierwszy ogień idzie oferta Orlenu przy alei Jana Pawła II. Położone na ladzie kanapki i sandwicze zachęcają ciągle apetycznym wyglądem, choć jest już wczesny wieczór. Ładne opakowanie eksponuje bogatą zawartość. Obok, za szybą, duży wybór przygotowywanych dań na ciepło i maszyna podgrzewająca parówki do hot dogów. Ceny kanapek przekraczają 7 złotych. Wszystko wydaje się być świeże. Cały efekt psują informacje zawarte na opakowaniu. Okazuje się, że kanapki zostały wyprodukowane w... Słowacji. Dopiero stamtąd przyjechały do Bydgoszczy. W opisie zawartości znajdujemy kilka składników konserwujących. Kanapki najprawdopodobniej więc mają już po kilka dni.

Chwilę później, w położonym niedaleko Lukoilu widać kilka kanapek i opakowanych w folię hamburgerów z kotletem wieprzowym. Cena jest zdecydowanie niższa niż poprzednio. Miejsce produkcji - Skoki. Termin przydatności do spożycia mija 2 września. Bułka jest już jednak trochę czerstwa, kotlet wygląda mało ciekawie, tak samo surówka. Podanego w składzie keczupu nie widać. Poza tym, stacja oferuje hot dogi.

Na ciepło lepsze

- Kiedy widzę, jak takie parówki kurczą się na tych maszynach, to mnie odrzuca - mówi Marcin Zagórny, handlowiec z Kapuścisk. - Jeżeli wiem, że to jedzenie jest robione na miejscu, to jestem jeszcze gotów je kupić. W innym przypadku wolę sam coś sobie przygotować - stwierdza.

Duży wybór produktów oferuje Statoil przy ulicy Jagiellońskiej. Poza sandwiczami i obowiązkowymi hot dogami, stacja sprzedaje również pakowane sałatki, pokrojone marchewki, soki i torille z możliwością podgrzania na miejscu. Wszystko z logiem firmy Made To Go. Produkty mają jednak bardzo wysoką cenę. Przekąski są w ekologicznych opakowaniach, wyglądają dobrze. Pytamy, czy są świeże.

- Leżą tu od dwóch dni - informuje sprzedawczyni. Data ważności potwierdza ich „długoterminowość”. Niektóre tracą przydatność dopiero za kilka dni. - Jeżeli chce pan coś, czym się można najeść, to polecam naszego schabburgera - proponuje sprzedawczyni. Bułka po 8 złotych okazuje się smacznym, dobrze przyrządzonym daniem. Nie brakuje ładnie wyglądającej sałaty, sosu jest dużo, sam kotlet bije na głowę produkt zakupiony w Lukoilu. To, naszym zdaniem, jak dotąd najlepszy zakup.

Silna konkurencja

Jeżeli w Shellu, do którego wstąpiliśmy później, znajduje się jakieś stoisko z kanapkami, to trudno na nie trafić. Jedynym ciepłym daniem do kupienia jest hot dog. Być może ma to związek z położonym obok McDonalds’em, w którym nawet wieczorem nie brakuje klientów.

Ostatnia ze stacji benzynowych, Bliska na Kujawskiej, jest najmniejszą ze wszystkich odwiedzanych. Tutaj też nie dostaniemy żadnych kanapek ani podgrzewanych hamburgerów. Najprawdopodobniej decyduje o tym położenie stacji, na której kierowcy zatrzymują się tylko po to, żeby uzupełnić zapas benzyny w swoich samochodach.

Co o kanapkach ze stacji mówi specjalista? - Każdy dopuszczony do sprzedaży produkt musi spełniać odpowiednie normy - zapewnia Renata Zborowska-Dobosz, rzeczniczka sanepidu. - Wszystkie tego typu przekąski są zdatne do jedzenia. Nie mieliśmy żadnych zgłoszeń o zatruciach, ale oczywiście zawsze zdrowiej jest wybierać świeże produkty i przygotowywać je samemu w domu.