Czasem powodem zaginięcia jest przestępstwo: porwanie, morderstwo, pedofilia. Czasem choroba. Ale najczęściej za nagłym zniknięciem człowieka kryją się trudne sprawy rodzinne.
<!** Image 3 align=right alt="Image 128251" sub="Od 6 lat kujawsko-pomorska policja próbuje wyjaśnić tajemnicę zaginięcia sierżanta Przemysława Wesołowskiego z Włocławka Fot. Jarosław Czerwiński">Bydgoszcz, kwiecień 2009 roku. Po sprzeczce z żoną Franciszek T. trzaska drzwiami i wychodzi z domu krzycząc, że więcej nie wróci. Mężczyzna ma 89 lat, mimo wieku zachowuje sprawność fizyczną i intelektualną. Jest niedziela, godzina 18, dzień pogodny. Po dwóch godzinach zaniepokojona kobieta zgłasza na policji zaginięcie męża, mówiąc ogólnie o kłótni i jej przyczynach.
Zaczynamy od przeczesania
pobliskich lasów, bo wiemy, że mężczyzna lubi tam spacerować. Już wcześniej wychodził w podobnych okolicznościach, ale zawsze wracał po kilku godzinach. Bierzemy psa tropiącego, ten nie podejmuje tropu. Na drugi dzień znowu pluton funkcjonariuszy idzie do lasu. Potem jeszcze raz ściągamy psa, tym razem innego, przeszkolonego do wyszukiwania zwłok ludzkich na lądzie. Wiemy o kłótni. Podobno poszło o to, na jakiej wysokości ma wisieć półka - relacjonuje policjant, nadzorujący poszukiwania bydgoszczanina. Rysopis 89-latka trafia do mediów. Ze względu na wiek zaginionego policja zalicza sprawę do pierwszej, najwyższej kategorii poszukiwań, w których wykorzystuje się wszelkie dostępne środki, nie licząc się z kosztami. Trwa walka z czasem. Piątego dnia poszukiwań z Romanowa nad Zalewem Koronowskim dociera wiadomość o zwłokach starszego mężczyzny, wyłowionych z wody.
<!** reklama>Denat ma przy sobie około 140 złotych i kartkę z imieniem i nazwiskiem kobiety oraz numerem konta bankowego. Poszukiwania Franciszka T. można zakończyć. Żona identyfikuje zwłoki. - Nic nie wiem. Chciałabym znać odpowiedzi na wiele pytań. Jak ja się mogę czuć po 26 latach małżeństwa... - mówi reporterowi zrozpaczona wdowa.
<!** Image 7 align=right alt="Image 128254" sub="Arleta Nierebińska z Bydgoszczy Zaginęła 16 lipca 2001 roku, ma 45 lat">Prokuratura wszczyna śledztwo i po jakimś czasie je umarza. Tajemnica zaginięcia i śmierci mężczyzny do dzisiaj pozostaje niewyjaśniona.
Zagadką jest także sprawa małżeństwa Wandy i Macieja K. z bydgoskich Kapuścisk. Ona 77 lat, on 79. Jesienią 2008 roku sąsiedzi zgłaszają ich zaginięcie. Pierwsze dni poszukiwań jednak nic nie dają. Drzwi mieszkania są zamknięte, żadnych informacji ze szpitali, żadnych wskazówek od sąsiadów bądź znajomych.
- Wanda ma chorobę Alzheimera. Wiele razy uciekała Maciejowi. Kiedyś zgłaszał nawet jej zaginięcie. Wykształceni, elokwentni ludzie, ale bardzo skryci. Wnuczki i synowa ich nie odwiedzały. Mieli syna. Zginął w wypadku. Ostatni raz widzieliśmy ich w maju - opowiadali policjantom sąsiedzi.
<!** Image 6 align=right alt="Image 128254" sub="Leszek Lewandowski z Solca Kujawskiego Zaginął 3 sierpnia 2003 roku,
ma 25 lat">Wiadomo, że zaginieni często wyjeżdżają na działkę rekreacyjną pod Tucholą. Ale i tam ich nie ma. W końcu zapada decyzja o wejściu do mieszkania. Strażacy, którzy wchodzą jako pierwsi, muszą użyć masek tlenowych, taki wewnątrz panuje fetor. Zwłoki małżonków w daleko posuniętym rozkładzie leżą na dywanie. Wokół porozrzucane fotografie rodzinne. Ciało Macieja K. przykryte jest poduszkami, tak jakby ktoś próbował zbudować z nich przedziwny sarkofag.
Jak to możliwe
- Wyniki sekcji zwłok, ze względu na rozkład ciał, nie dały nam odpowiedzi na temat przyczyn zgonu Wandy i Macieja K. - mówi po jakimś czasie prokurator. Sprawa trafia ad acta. Prowadzący postępowanie mogą się jedynie domyślać, że pierwszy zmarł mężczyzna, bo pozostał z niego szkielet. Ciało kobiety było częściowo zmumifikowane. W trakcie śledztwa próbowano też znaleźć odpowiedź na pytanie: jak to możliwe, że przez kilka długich miesięcy nikt nie odkrył zniknięcia małżonków. - Drzwi mieszkania były dość szczelne, dlatego na klatkę schodową nie ulatniał się fetor rozkładających się zwłok. Ludzi ci praktycznie nie prowadzili życia towarzyskiego, dlatego nikt ich specjalnie nie szukał. Nie mieli też żadnych zaległości w płaceniu bieżących rachunków, bo płatności uiszczane były automatycznie za pośrednictwem banku, który miał wydaną stałą dyspozycję - wyjaśnia jeden z policjantów.
Sprawy rodzinne
<!** Image 5 align=right alt="Image 128254" sub="Bogusław Szczechura z Bydgoszczy . Zaginął 21 grudnia 2008 roku, ma 77 lat">- Większość zaginięć to sprawy o podłożu rodzinnym. Nie zawsze jesteśmy we wszystko wtajemniczani. Nierzadko zdarza się też, że rodziny nie zgadzają się na publikację zdjęcia osoby zaginionej. Nie mamy na to wpływu - mówi Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego bydgoskiej policji. Dodaje, że w okresie wakacyjnym statystykę podbija młodzież. - Rodzice nie puszczają dziecka pod namiot, więc ucieka ono z domu i wraca po kilku dniach. Niedawno prowadziliśmy poszukiwania nieletniej. Wróciła do domu sama po trzech dniach. Okazało się, że wsiadła do samochodu jakichś obcych ludzi i spędziła z nimi cały ten czas. W podobnych przypadkach zawiadamiamy sąd rodzinny i nieletnich.
Jak wynika z policyjnych statystyk, rocznie ginie 15 tys. osób, z czego ok. 90 proc. poszukiwań kończy się powodzeniem. W naszym województwie w tym roku zgłoszono 458 zaginięć. Nadal trwają poszukiwania 45 osób. Część z nich to stare sprawy sprzed lat. Niektórzy zaginieni poszukiwani są od lat 30. Pewien mieszkaniec bydgoskiego Śródmieścia wyszedł z domu w 1976 roku. W chwili zaginięcia miał 20 lat. Dotąd jego los pozostaje nieznany.
<!** Image 4 align=right alt="Image 128254" sub="Eugeniusz Zachorski z Bydgoszczy . Zaginął 3 sierpnia 1998 roku, ma 62 lata">Do jednych z najdłużej poszukiwanych mieszkańców naszego województwa należy też Grzegorz Zaleski z Torunia. Kiedy zaginął, 12 grudnia 1980 roku, miał 27 lat. Nie wiadomo też, co stało się z Dorotą Jastrzembską, która w dniu zaginięcia, 12 czerwca 2003 roku, miała 45 lat. Tego dnia widziano ją po raz ostatni, gdy w towarzystwie nieustalonego mężczyzny opuszczała podwórko kamienicy przy ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy.
- Ta sprawa pozostanie w mojej głowie na całe życie. Nie mogę przez to spać. Myślę o tym, co jeszcze powinienem zrobić, co przeoczyłem, na co nie zwróciłem uwagi - mówi policjant prowadzący poszukiwania Doroty Jastrzembskiej. Siostrze zaginionej dał słowo, że odnajdzie chociaż ciało.
Tajemnicze zniknięcie
Status społeczny, stan cywilny, wiek, wykonywany zawód nie mają znaczenia. Kujawsko-pomorska policja od 6 lat próbuje wyjaśnić tajemnicę zaginięcia swojego byłego pracownika. Bezskutecznie. Sierżant Przemysław Wesołowski z Włocławka wyszedł z domu 1 grudnia 2003 roku. Żonie powiedział, że idzie do matki. Faktycznie tam dotarł, wziął kilka swoich rzeczy. Był po urlopie. Wieczorem miał podjąć służbę. Do dzisiaj nie są znane motywy zaginięcia włocławskiego policjanta. Sugerowane w plotkach i policyjnym dochodzeniu hipotezy nie mają potwierdzenia w dowodach. Podobno mężczyznę widziano krótko po zaginięciu w Niemczech. Gdzie jest teraz? Dlaczego się nie odzywa? Czekają na niego żona i 5-letnia córka.