https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zaduma, żal i iskra nadziei

Jarosław Jakubowski
Przed kościołem Świętych Polskich Braci Męczenników uczestnicy Marszu Katyńskiego stali w przenikliwym zimnie. Na Starym Rynku zaświeciło słońce.

Przed kościołem Świętych Polskich Braci Męczenników uczestnicy Marszu Katyńskiego stali w przenikliwym zimnie. Na Starym Rynku zaświeciło słońce.

<!** Image 2 align=right alt="Image 148284" sub="W patriotycznej manifestacji udział wzięły tysiące młodych ludzi Fot. Tadeusz Pawłowski">Poranne tramwaje, jadące w kierunku Wyżyn, pękały w szwach. Ich pasażerami byli głównie uczniowie bydgoskich szkół. Wielu z nich ubranych na czarno, niektórzy ze zniczami w rękach. Pod Krzyżem Katyńskim, ustawionym przed kościołem Świętych Polskich Braci Męczenników, tłum gęstniał z minuty na minutę. Poczty sztandarowe, harcerze, żołnierze Pomorskiego Okręgu Wojskowego, oficjele. I setki, a może nawet tysiące bydgoszczan. Przyszli tu pokazać, że pamiętają.

Kiedy ksiądz prałat Romuald Biniak powtarza słowa „Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie”, wiadomo, że chodzi zarówno o tych, których zabito strzałami w potylicę 70 lat temu, jak i 96 osób, które zginęły w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.

Pustka w sercu...

Dzieci z Gimnazjum nr 16 przygotowały występ muzyczny, ale niestety, nie odbędzie się, o czym informuje nauczycielka. - Pustka w sercu, smutek, żal - tak uczniowie Gimnazjum nr 38 opisują swoje uczucia na wieść o tym, że zginęło tylu wybitnych ludzi. Michał Krajewski, Mateusz Bejfus i jego rodzeństwo - Kinga i Łukasz - wkrótce znikną w tłumie, który ruszy ulicą Szpitalną w kierunku Wojska Polskiego. Droga jest długa, ale uczestnicy Marszu Katyńskiego zachowują powagę i skupienie. Nad bezpieczeństwem idących czuwają policja i straż miejska. Mirosława Szukalska i Paulina Burzynska z Maltańskiej Służby Medycznej wyróżniają się dzięki czerwonym kurtkom. - Dbamy o to, żeby wszyscy cało i zdrowo dotarli na Stary Rynek - mówią dziewczyny.

Przy skrzyżowaniu z ul. Bełzy do kolumny pieszych dołącza studentka Collegium Medicum, Ilona Wojasińska. Robi to spontanicznie. - Chciałabym wierzyć, że to, co się stało pod Smoleńskiem, jakoś nas odmieni. Ale kiedy umarł Jan Paweł II. też były takie nadzieje... - zastanawia się dziewczyna.

W tłumie widać znane twarze. Jarosław Wenderlich, dyrektor bydgoskiej delegatury NIK, żywo dyskutuje ze znajomymi o tym, co stało się w sobotę. Ma żal do dziennikarzy za to, że w czarnych barwach przedstawiali prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Był moim przełożonym jako szef Najwyższej Izby Kontroli. Zdarzało się, że reagował emocjonalnie, potrafił krzyknąć. Ale zawsze stawiał sobie wysoko poprzeczkę - wspomina Jarosław Wenderlich.

... i bolesne wspomnienia

Na Starym Rynku na młodych uczestników marszu czekały rodziny katyńskie. Pani Irena Augustyniak urodziła się w Bydgoszczy. Jej ojciec, posterunkowy Andrzej Nowicki, był komendantem policji w Borysławiu. Podzielił los tysięcy, których NKWD zamordowało w więzieniu w Twerze. - Byłam w Miednoje w 1995 roku. Leciałam tym samym tupolewem - w oczach pani Ireny pojawiają się łzy.

W południe zza chmur wyjrzało słońce. Mimo że uroczystość już się zakończyła, bydgoszczanie nie chcieli się rozchodzić do domów. Jeszcze długo stali w zadumie przed zdjęciem prezydenta i listą 96 ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Tuż obok stoją fotogramy, dokumentujące zbrodnię katyńską.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski