
- Mój syn już nie ma głosu, ale liczę na to, że dzięki protestowi ktoś usłyszy o tej tragedii. Możemy walczyć o to, żeby jak najwięcej osób usłyszało tę historię i żeby coś się zmieniło. Chcemy tylko, żeby ktoś zaczął dbać o nasze bezpieczeństwo. Chodzi nam o to, żebyśmy nie musieli bać się wypuszczać swoje dzieci do szkoły czy przyjaciół - wyjaśnia Marta Karpińska.

Miejsce wypadku jest poza terenem zabudowanym, ale w okolicy jest kilka domów i przystanek, na który szedł Kuba. Sołtys miejscowości, tak samo jak pozostali mieszkańcy, jest zszokowany tym, co się stało 9 października. Jednocześnie, rozgoryczony działaniami służb, które jego zdaniem, niewystarczająco dbają o bezpieczeństwo na drodze.

Miejsce wypadku jest poza terenem zabudowanym, ale w okolicy jest kilka domów i przystanek, na który szedł Kuba. Sołtys miejscowości, tak samo jak pozostali mieszkańcy, jest zszokowany tym, co się stało 9 października. Jednocześnie, rozgoryczony działaniami służb, które jego zdaniem, niewystarczająco dbają o bezpieczeństwo na drodze.

Sołtys, tak jak inni mieszkańcy Czarnowa, po śmierci Kuby żyje w ogromnym strachu o swoje dzieci. - Wszyscy staramy się wozić teraz dzieci samochodami. Ja jadę 200 metrów do szkoły, bo strach puścić je same - przyznaje.