Damian R. miał umrzeć w więzieniu jeszcze 31 marca. O sprawie poinformowały miejscowa policja i Jersey Evening Post. Na razie nie wiadomo nic o przyczynach śmierci.
R. odsiadywał wyrok 30 lat pozbawienia wolności za zabójstwa, jakich dokonał w 2012 roku na wyspie Jersey. W czasie rozprawy tamtejszy wymiar sprawiedliwości informował, że Polak w ciągu kilkunastu minut zabił sześć osób. Zginęły jego żona - Izabela, która pochodziła z Bydgoszczy, troje dzieci (w tym dwoje jego własnych), teść oraz przyjaciółka żony.
Damian R. odbywał służbę wojskową w Bydgoszczy. To wówczas poznał swoją przyszłą żonę - Izabelę. Trzy lata później wzięli ślub cywilny na Jersey. Mieli dwójkę dzieci - Kingę i Kacpra.
Damian R. pochodził z Nowego Sącza. Tam się wychował, skończył szkołę. Tam też był dzień przed zbrodnią, która poruszyła Polskę i Wielką Brytanię. Damian chodził do Zespołu Szkół Samochodowych. Nie rzucał się w oczy, nie wyróżniał spośród kolegów.
W dniu tragedii sąsiedzi słyszeli błagalne wołanie o pomoc. Walka z domu przeniosła się na ulicę. Damian biegał z nożem, zadawał ciosy. Pięć osób zabił na miejscu, szósta zmarła w szpitalu. Świadkowie twierdzą, że Damian dosłownie dorzynał swoje ofiary. Z jego rąk zginęła żona Izabela, 6-letnia córka Kinga, 18-miesięczny syn Kacper, 55-letni teść Marek oraz 34-letnia koleżanka żony Marta i jej córka Julia. Prawdziwe powody brutalnego mordu znał tylko Damian.
Info z Polski - przegląd najważniejszych oraz najciekawszych informacji z kraju 28.03.2018