Po 1990 roku zrobiono wiele, żeby ewangelickie cmentarze nie popadały w ruinę. Niestety, nie w naszym mieście.
<!** Image 2 align=right alt="Image 23380" >- Ostatnio spacerowałam leśnym duktem na Osowej Górze. Moją uwagę zwróciły bawiące się dzieci, które bawiły się w „chowanego”, zakładały obóz. Chwilę później spostrzegłam, że robią to w pobliżu jakiś starych mogił - relacjonuje oburzona Czytelniczka. - W pobliżu tego cmentarza znajdują się jednorodzinne domki. Czy nikomu nie przeszkadza, że ktoś dewastuje to miejsce? Dlaczego miasto nic nie robi, żeby zadbać o ten teren lub zabrać stąd, jeśli nadal tam leżą, zmarłych. Jak można traktować w ten sposób miejsce czyjegoś pochówku?!
- Jesteśmy odpowiedzialni za cmentarze komunalne i wojskowe - mówi Ryszard Łebek, dyrektor ratuszowego Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. - Przyznam jednak, że nie słyszałem o tym miejscu. W przyszłym tygodniu wyślę tam pracownika, żeby się mu przyjrzał - mówi dyrektor.
Niejednym głosem
- Te mogiły to prawdopodobnie jakieś pozostałości po cmentarzu ewangelickim bądź żydowskim. W takich przypadkach musimy postępować bardzo delikatnie, bo każda ingerencja bez zgody Kościoła może kogoś urazić. Przy okazji likwidacji miejsca pochówku przy ulicy Sowiej na Osowej Górze, zgodę na rekultywację terenu po byłym cmentarzu mieliśmy od parafii ewangelickiej. Pozostała tam teraz tablica pamiątkowa.
- Szkoda, że nie zaproszono mnie na jej odsłonięcie. Moje uwagi na temat wyrytego na niej napisu również nie znalazły uznania w oczach urzędników - nie kryje rozczarowania ksiądz Marek Loskot z kościoła ewangelicko-augsburskiego w Bydgoszczy. - Cały czas pokutują stereotypy ewangelik-Niemiec, a w mojej parafii mam tylko dwóch Polaków niemieckiego pochodzenia, reszta to bydgoszczanie. A przecież wspólna modlitwa nad taką tablicą wraz z katolickim księdzem pokazałaby, że w sprawie zmarłych mówimy jednym głosem.
Bydgoszcz niełaskawa
W Tucholi, Sępólnie czy Kamieniu Krajeńskim, dokąd z posługą jeździ ksiądz Loskot, na sprawy ewangelików patrzy się bardziej łaskawym okiem.
- Nawet szkoły z własnej inicjatywy dbają o takie mogiły czy cmentarze. To przecież także lekcja historii i obywatelskiego wychowania. Przez 8 lat, gdy jestem w Bydgoszczy, zrobiono bardzo wiele dla ewangelików. Ale nie w Bydgoszczy. Przed wojną było tutaj naprawdę wielu ewangelików unijnych. A my nie jesteśmy w stanie utrzymać wszystkich cmentarzy. Poza tym, to obowiązek gmin, na terenie których się znajdują - dodaje ksiądz.